Wpis z mikrobloga

Filmowe impresje |6|

„Bez miłości”, reż. Barbara Sass
„Człowiek z marmuru”, reż. Andrzej Wajda

Ewa i Agnieszka – tak je rozpiera energia i determinacja w dążeniu do celu, że tej pierwszej prawie puszczają szwy w obcisłych, skórzanych spodniach, a druga gotowa wyskoczyć z kadru podczas jednego ze swoich gwałtownych zrywów. Ach to kino i jego lokalny koloryt. No bo patrzcie tylko – kiedy za oceanem, mniej więcej w tym samym czasie, wyrazistej, silnej kobiecej protagonistce dano od razu postać heroiny walczącej z potworem na statku kosmicznym, u nas równie twarde przedstawicielki płci pięknej wprzęgnięto w ramy mniej lub bardziej przygnębiającego kina społecznego. Że niby takie Nostromo z Ewą z „Bez miłości” czy z Agnieszką z „Człowieka z marmuru” na pokładzie nie wyszłoby cało z opresji?

No dobrze, z tą Ewą to rzeczywiście różnie mogłoby być. Na tym w końcu cały dowcip tego zestawienia polega – że choć obie kobiety łączą, ekhm, zamaszysta powierzchowność i wspomniana determinacja, a częściowo również wykonywany zawód (świat szeroko rozumianych mediów), to różni stan kręgosłupa moralnego. Ewa powiela w „Bez miłości” drogę Lutka Danielaka z „Wodzireja”, dążąc za wszelką cenę do wyznaczonego celu (prestiż, pozycja, pieniądze) i uciekając przed uczuciami, działa tylko w innym środowisku i stosuje nieco inne metody podczas tego maratonu „po trupach”, bo choć Lutek też miał epizod kupczenia swoim ciałem, to grana przez Dorotę Stalińską postać korzysta z tego środka perswazji znacznie częściej. Natomiast Agnieszka (Krystyna Janda) w nonszalanckich gestach i obcesowości może i jest nieco ordynarna, ale w dążeniu do celu nie robi niczego, czego mogłaby się wstydzić.

Przeciwnie, wydobywając na światło dzienne prawdę o zapomnianym i niesprawiedliwie potraktowanym przez komunistów człowieku, bohaterka filmu Wajdy daje się poznać jako postać o biegunowo odmiennym spojrzeniu na świat od Ewy, która swoje karygodne postępowanie w pracy tłumaczy słowami: „Uważam, że trzeba jednak poświęcić jednego człowieka dla sprawy”.

Ani „Bez miłości”, ani tym bardziej „Człowieka z marmuru” nie wypada nazywać kinem kobiecym, Barbara Sass odżegnywała się bowiem od tej etykietki, tłumacząc, że kręci o ludziach, a nie kobietach, a film Wajdy ma męskiego protagonistę, tytułowego człowieka z marmuru. Obie te postacie, Agnieszka i Ewa, kreują jednak nowy obraz kobiety w świadomości społecznej, zresztą niepozbawiony znaków zapytana (postać odgrywana przez Stalińską), i robią to nie w formie postulatywnej, jak ma to często miejsce dzisiaj, tylko wchodząc bardzo aktywnie w świat zdominowany przez mężczyzn i ot – działając w nim. Zupełnie jak wspomniana na początku w ramach efektownej (efekciarskiej?) paraleli Ellen Ripley.

„Bez miłości” dostępne jest na ipla.tv.

***

Pozostałe wpisy o Kinie Moralnego Niepokoju:

„Wodzirej”
„Barwy ochronne”
„Ćma”
„Indeks”
„Kung-fu”

#kino #film #prl #wajda #janda #kultura #filmoweimpresje #ogladajzwykopem
podsloncemszatana - Filmowe impresje |6|

„Bez miłości”, reż. Barbara Sass
„Człowi...

źródło: comment_16116081895Mc3NO7ii5lkRC8pxlFgPK.jpg

Pobierz