Wpis z mikrobloga

@DerMirker: tak, u mnie też były takie zwyczaje. W zborze miałam rodzinkę z czwórką dzieci, ojciec starszy zboru i uwaga, uważał, że ma "nadzieję niebiańską" (xD), ona pionierka stała i dzieci: Jonatan, Rachela, Noemi i Rut. Tylko ta ostatnia zmądrzała i wyszła z tego. Przez ostatnie 10 lat widziała rodziców chyba tylko na pogrzebie babci, która śj nie była.
@DerMirker: tak, wszyscy opuszczali wzrok jak spożywał emblematy na pamiątce, albo zerkali delikatnie z ukosa zaciekawieni, albo się zachwycali w innych zborach, że "och, u nas to jeden ze starszych jest pomazańcem i widać jak jehowa błogosławi naszemu zborowi bo mamy 17 pionierów stałych", szopka jak nie wiem i brak pokory, którą tak się szczycą na tle tych "okropnych ludzi ze świata" ( _)
@Sandrinia: hehehe, zawsze jak pytałem mamełe, czemu nie mogę zjeść chlebka i napić się winka, to mówiła, że niebiańską nadzieję się czuję i generalnie Jehowa już nie powołuje do nieba i ja na pewno tam nie pójdę i nie mogę czuć powołania wewnątrz siebię. A tak zawsze chciałem sobie zjeść, więc pozostawało tylko przekazywanie emblematów i oglądanie chlebka, na tym nieco innym zebraniu z elementami święta