Aktywne Wpisy
Prime_Show_MMA +283
Uwaga WYKOP.PL! Jako Federacja Prime Show MMA chcielibyśmy się z Wami serdecznie przywitać. Z tego konta przekazywane będą dla Was ekskluzywne treści i newsy ( ͡° ͜ʖ ͡°) odnośnie Naszej Federacji.
Jest to oficjalny profil Federacji.
Prosimy @Bezi77 o potwierdzenie legitności konta.
Zostawiajcie obserwacje, więcej informacji na temat PRIME 8 w poniedziałek. Przewidujemy także różne konkursy, dlatego prosimy o dużą aktywność.
#famemma #primemma
Jest to oficjalny profil Federacji.
Prosimy @Bezi77 o potwierdzenie legitności konta.
Zostawiajcie obserwacje, więcej informacji na temat PRIME 8 w poniedziałek. Przewidujemy także różne konkursy, dlatego prosimy o dużą aktywność.
#famemma #primemma
Czym zmyć hennę z dłoni? Nie polecam nakładania na włosy bez rękawiczek xD #mirabelkopomusz #kiciochpyta
To teraz jak to wygląda w rzeczywistości:
TL;DR
Dziadek został przyjęty do szpitala w #wroclaw (Marciniak) na początku grudnia - z powodu problemów najprawdopodobniej z sercem. Oczywiście najpierw test na covid, prawdopodobnie zanim w ogóle ktoś go zbadał, nie mówiąc nawet o leczeniu. Wyszedł negatywny. Według informacji uzyskanych telefonicznie, był w kontakcie, leżał na sali sam. Na samym początku odbierał swój telefon, nie mówił zbyt wiele, bo był bardzo osłabiony. Po kilku dniach przestał odbierać telefon i od tamtej pory możemy polegać wyłącznie na telefonach do szpitali.
Warto w tym miejscu wspomnieć, jak wygląda komunikacja ze szpitalem (a nawet szpitalami, bo, uprzedzając opowieść, dziadek został przewieziony, ale komunikacja z drugim szpitalem wygląda identycznie).
Standardem są dziesiątki nieodebranych połączeń. Zaliczyliśmy historię typu "nie wiem, gdzie jest lekarz", "nie jestem uprawniony/a do podoawania informacji" czy "lekarz jest teraz na obchodzie, proszę zadzwonić po 14". Ten ostatni przypadek oczywiście skończył się tak, że od 14 do 15:10 wykonaliśmy kilka połączeń, żeby w końcu dowiedzieć się, że "lekarz skończył pracę 10 minut temu, proszę dzwonić jutro". Jeszcze z takich ciekawszych informacji ze szpitala, to całkiem niedawno (chyba) lekarka stwierdziła, że w ogóle się dziwi, bo dziadek to już nie powinien żyć. A w innym przypadku, gdy chcieliśmy się dowiedzieć, z kim rozmawiamy, w odpowiedzi usłyszeliśmy "a co to panią obchodzi?".
Mała uwaga: zdarza się osoba miła, od której można wyciągnąć więcej informacji i porozmawiać w miły sposób. Przez ponad miesiąc pobytu w dwóch szpitalach, trafiliśmy na jedną taką osobę.
Na informacje z inicjatywy szpitala można liczyć chyba wyłącznie w przypadku zgonu lub zachorowania na covida. A to ostatnie się zdarzyło dziadkowi po ok. 2 tygodniach pobytu w - rzekomo - pojedynczej sali. I dziadek został przetransportowany. Przy tej okazji prawie zaalarmowaliśmy policję, bo miał być transportowany o 12 (albo o 13, pamięć już zawodzi). Do 20. nie dało się uzyskać żadnych informacji, a w drugim szpitalu - przy Grabiszyńskiej - nikt nic nie wiedział o takim pacjencie.
Po pierwszym pozytywnym teście, 2 tygodnie później został wykonany drugi, według osoby ze szpitala. Dzień później dowiedzieliśmy się, że jest pozytywny. Dwa dni później - że żadnego testu nie było. Trzy dni później test znowu był. Przynajmniej tyle, że po trzech dniach test był nadal pozytywny.
Przez cały ten paranoiczny covid, niezbędne rzeczy można dostarczać pacjentom w paczkach. Tyle, że trzeba je robić "na ślepo", bo nie mamy pojęcia, co jest potrzebne. Dłuższy pobyt jest o tyle problematyczny, że ciężko otrzymać cokolwiek z powrotem ze szpitala. Gdy raz udało się doprosić o brudne ubrania, było z tym wiele zamieszania - ubrań nie było o wyznaczonej przez szpital godzinie, trzeba się było prosić i słuchać, jak personel z wielką łaską robi coś, co już było ustalone. W zwróconym nam worku na śmieci (nasze paczki były w kartonach lub reklamówkach), wśród ciuchów starszego, niewysokiego mężczyzny znalazła się rozwleczona, wielka damska tunika. Wielu rzeczy brakuje i nie mamy pojęcia, czy zostały w pierwszym szpitalu, czy nie zostały jeszcze wykorzystane, czy zwyczajnie zostały zagubione, co już nam się kiedyś zdarzyło.
Z tymi paczkami to w ogóle ciekawa historia. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że dziadek ma ochotę na ogórka. Niby śmiesznie to brzmi, ale wtedy, po ok. 3 tygodniach braku wiarygodnych informacji o stanie zdrowia, pomyśleliśmy, że może coś się poprawia. Po dostarczeniu ogórka, usłyszeliśmy, że dziadkowi się zmieniło i miały być kiszone. Też dostarczyliśmy, razem z ciuchami. Następnego dnia przez telefon usłyszeliśmy, że dziadek podobno domagał się, a "wręcz krzyczał" o bigos. Dzień później z dziadkiem podobno nie było kontaktu.
Kontaktu nie było też, według personelu, gdy poprosiliśmy o dostarczenie dziadkowi do podpisania istotnego pisma w sprawie jego ubezpieczenia na życie. Pani przez telefon oznajmiła, że przeczytała dziadkowi pismo, ale tylko zamrugał oczami i nie był w stanie podpisać i mamy zabrać niepdpisane pismo. I tu kolejna ciekawostka - gdy w końcu udało się je zabrać (oczywiście za pierwszym razem portier nic nie wiedział), "paczka" z pismem i czekoladkami "za fatygę" była nienaruszona, zamknięta bez śladów otwierania i ponownego zamykania. Fizycznie niemożliwe było, aby odczytać pismo a tym bardziej dać je do podpisania bez otwierania paczki.
I tak to się ciągnie. Jednego dnia dziadek nie ma kontaktu ze światem, gdy ma podpisać pismo. Dzień później oburmuszona pani informuje, że pacjent jest w kontakcie logicznym. Po udzieleniu informacji przed świętami kazano nam dzwonić tydzień później. Dziś, w trzech króli, poinformowano nas, by dzwonić dopiero w poniedziałek. Przypominam, że rozmawiamy o człowieku, o którym domyślamy się, że może umrzeć w każdej chwili. Domyślamy się, bo poza covidem i czasami informacji o saturacji, nic więcej nie wiemy. A nawet nie mamy pewności, że ta osoba żyje, bo przez te wszystkie sprzeczne, zmieniające się wiadomości zaczynamy się zastanawiać, czy ciągle rozmawiamy o tym samym człowieku.
#szpital #koronawirus #trudnesprawy #lekarz #pielegniarstwo #polska #sluzbazdrowia #wroclaw
Kilka dni później #policja szukała dziadka, żeby sprawdzić, czy jest w domu. A państwo wysłało dziadkowi pulsoksymetr. Przypomnę, że dziadek od ponad miesiąca przebywa w szpitalu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Komentarz usunięty przez moderatora
Trzymam kciuki za Twojego dziadka, dużo zdrowia! (づ•﹏•)づ
Te wszystkie zbiórki, akcje dla medyka, bicie brawo to dla mnie jeden wielki niewypał. Nigdy nie wydam choćby złotówki z moich prywatnych pieniędzy na ten cyrk.
Lekarki z oddziału jakieś ściery bez skończonej
Rozmawiałem z chirurgiem który mnie leczy od dłuższego czasu bo ociągali się z przeniesieniem jej na oddział gdzie faktycznie mogli jej pomóc (poszukaj moich wpisów). Wówczas chirurg zalecił taki algorytm: skarga do dyrektora szpitala a jeśli
@ludzik: rzekomo ordynator oddziału covidowego przy Grabiszyńskiej ma covida ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Osoby powyżej 65. roku życia są w tym chorym kraju traktowane jak śmieci w takich placówkach. Śmierć nie robi na nikim wrażenia, a mam powody by sądzić, że obecnie sytuacja jest gorsza przez brak kontroli przez odwiedzające rodziny.
Babcia trafiła do szpitala z pozytywnym wynikiem na covid. Jakieś 2 tygodnie później zmarła i tu zaczyna się imba. 3 dni po pogrzebie dzwoni sanepid zapytać jak czuję się babcia(XD) - bo szpital wysłał im dziś informacje ze test pozytywny. Po czym po 2 dniach policja przyjechała spytać gdzie przebywa babcia--dostali odpowiedź, że 2m pod ziemią.
Konktakt z szpitalem bardzo utrudniony, mieli informować jak stan się