Wpis z mikrobloga

Odpiszę tutaj bo już miałem napisane gdy op usunął wpis.

@Anien: Z relacji opa wynika że to choroba przewlekła (taka, z którą już długo żyje i pewnie pożyje jeszcze trochę) i nie wynika żeby oddziałem na który miał trafić miał być OIOM. Jeżeli jest w kiepskim stanie już teraz to załapanie covida z dużą dozą prawdopodobieństwa skończy się jego zgonem. Przypominam tutaj że choroby sercowo-naczyniowe i choroby układu krążenia to główne czynniki ryzyka zgonu z powodu covid.

Ja naprawdę jestem ciekawy analizy w jakim stopniu ta cała "przeciążona służba zdrowia" jest efektem durnych procedur i zamykania całych oddziałów bo jeden lekarz miał pozytywny test.


@Anien: Fajnie że uważasz że system ochrony zdrowia nie jest przeciążony gdy sami covidowcy zajmują dwadzieścia tysięcy łóżek, a zespoły ratownictwa medycznego potrafią otrzymać informację że chory na tlenie zostanie z karetki przeniesiony na oddział covidowy jak się za kilka godzin miejsce zwolni (w środku nocy wypisów raczej nie ma).

Tak, powinien zostać przyjęty na oddział i leczony na chorobę, która zagraża jego życiu. Jakie to ma ku.wa znaczenie czy umrze na zawał, raka, udar z wirusem czy bez wirusa. Logiki to w tym nie m


@Niedozdarcia2: Logika jest taka, że "wirus" to choroba zakaźna, a nie rak, czy choroba układu krążenia. Oznacza to że gdy położysz na jednym oddziale chorego z covid i osobę z chorobą układu krążenia to będziesz miał lada moment do leczenia dwie choroby zamiast jednej, a dalej zajęte miejsce na OIOM, a gdy pacjent jest w słabym stanie to tydzień później zgon. Gdy organizm jest osłabiony innymi chorobami, z których normalnie można wyjść lub z którymi normalnie można żyć latami, to ten wirus okazuje chorobą stanowiącą realne zagrożenie życia, a bardzo często chorobą śmiertelną.

@Niedozdarcia2: @Anien: Obaj w mojej ocenie patrzycie mocno krótkowzrocznie i zdajecie się nie pojmować konsekwencji. Konsekwencją przyjęcia pacjenta z niewydolnością krążeniową w miejsce w którym najpewniej zarazi się COVID z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie jego zgon z powodu infekcji, a nie z powodu samej niewydolności krążeniowej. Już widzę jak stajecie jeden z drugim twarzą w twarz przed rodziną takiej osoby i tłumaczycie że przyjęliście pacjenta z przewlekłą (już długo trwającą) niewydolnością krążeniową, ale się zaraził na oddziale COVID i teraz po karawan trzeba zadzwonić.
  • 4
@maniac777: A wiesz co to jest ryzyko? Dajcie ludziom prawo do podejmowania decyzji, to jest ich zdrowie i życie. Tu mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem życia. Co powiesz o smierci w karetce dwóch młodych ludzi po wypadku motocyklowym, bo ich szpital nie przyjął z obawy przed koronawirusem. Chcesz mi wmówić, że to jest normalne? Że warto było dla hipotetycznego wirusa poświecić życie tych ludzi? Może tak, może to ta nowa
@Niedozdarcia2: Bezpośrednim zagrożeniem życia to jest covid z chorego z przewlekłą niewydolnością oddechową.

bo ich szpital nie przyjął z obawy przed koronawirusem


@Niedozdarcia2: Tu jest zdaje się kłamstwo. Zespoły ratownictwa medycznego próbowały przewieźć jednego z pacjentów urazowych do szpitala zakaźnego, a drugiego do szpitala w którym nie było przyjęć z powodu braku personelu. Personelu który w tym czasie chorował COVID (rozumiem że Ty z chorobą zapieprzasz do pracy?) i to
@maniac777: Op sam potem pisał, że ojciec był bliski zgonu, ale wiadomo, ty wiesz lepiej. I według mnie własnie takie przeświadczenie o tym, że "wiem lepiej" powoduje twoje nastawienie do wszystkiego, czyli chęć absolutnej kontroli.

A 20 tysięcy zajętych łóżek nie jest absolutnym dowodem na nic, bez uwzględnienia ile pacjentów nie zostało przyjętych/zostało wypisanych przez właśnie procedury o których pisałem. Dlatego napisałem, że "jestem ciekawy analizy", no ale ponownie, oczywiście wiesz
@Anien: Gdyby faktycznie był bliski zgonu to przez zespół ratownictwa medycznego trafiłby na SOR i/lub z SOR trafiłby do innego szpitala transportem medycznym. Op pisał o chorobie przewlekłej i do tego się odnoszę i odnoszę się do braku miejsc na oddziale więc zakładam że to po prostu skierowanie do szpitala (być może od lekarza POZ) które można "zrealizować" w dowolnym szpitalu posiadającym docelowy oddział (niekoniecznie tym który akurat ma epidemię na