Wpis z mikrobloga

#kilofyirewolwery
Aaron Castro

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była zamętem i bezładem, a ciemność nad otchłanią; a duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. I rzekł Bóg: „Niech się stanie światło!” I stało się światło

- Eeeeeee, barman? Wina dla Żyda! - Aaron zwinął Torę i wrzucił do worka, jego obecność w saloonie nie była najlepiej widziana, widział to, ale nie było to nic nowego.
- Butelka żydowskiego wina dla pana Żyda! - barman zakrzyknął zza konturu
Aaron podszedł, chwycił za butelkę i wyszedł z lokalu. Podchodząc do konia poczuł na sobie wzrok. Przed saloonem stało trzech zbirów i z zainteresowaniem patrzyło na Torę.
- Obrzezańcu, oddaj co masz w ze sobą i wynoś się bo dżumę roznosisz. To jest porządne misto, tutaj takich szumowin jedzących dzieci nie tolerujemy. - podeszli do konia
Żyd już wiele razy spotkał się z taką gościnnością więc wiedział co będzie dalej. Korzystając z szumiącego w głowie alkoholu zatoczył się w stronę najbliższego mężczyzny i uwiesił się na nim jedną ręką
- Nie dotykaj mnie brudasie - spróbował zrzucić z siebie Aarona, ten jednak wykorzystał moment i wolną ręką wyjął myśliwski nóż i szybki ruchem rozciął pierwszemu nogę tnąc od pachwiny w kierunku biodra.
Dalej poszło już szybko, do żyda wyskoczył drugi bandyta jednak spotkał już wystawiony na sztorc nóż. Ostrze uderzyło pod obojczykiem. Ostatni z życzliwych korzystając z okazji uderzył pięścią w twarz i ogłuszył żyda, teb upadł na ziemię, napastnik natychmiast rzucił się po Torę. Porwał torbę z konia i zaczął biec wzdłuż ulicy, nie ubiegł daleko, kula rewolweru trafiła go w kolano i skutecznie unieruchomiła.
Aaron kucał obok jednego z pociętych złodziei trzymając dymiącego Colta. Wyrwał go bandycie z kabury.
- Tfu! Goje... - podszedł do postrzelonego człowieka, odebrał swoją torbę i wrócił do konia. Odjeżdżając otworzył butelkę wina i zaczął nucić Hava Nagila
  • Odpowiedz