Wpis z mikrobloga

#wetv Jak szczerze polecam zazwyczaj filmy na tej platformie tak teraz to po prostu zwątpiłam oglądając The Legend of Xiao Chuo. Choreografia co prawda bardzo piękna, a otoczenie maluje się majestatycznie na tyle żeby każda klatka była ciekawa dla oka tak ruchy kamery to jedna wielka porażka reżyserki. Kiedy jest przechodzący tłum, kamera szybko przyspiesza na tyle, że rozmywa całość obrazu zamiast dołożyć te parę sekund więcej na czym film by nie stracił, a aktorzy dalej niż poboczni mieliby chociaż ten swój moment dla którego warto było ich przebierać w piękne stroje, malować i czesać, to nie. Trzeba przyspieszyć i ich rozpikselować niedbałym ruchem kamery, bo uwaga widza MUSI się skupiać na głównych bohaterach ale nie jestem pewna czy wycinanie całej reszty w pień i ucinanie im czasu oraz postronnej fabuły jest tego warte. Poważnie. Tym bardziej, że tu brakuje dołożenia ewidentnego minimum, które nie zostało spełnione. Warto samemu więc wcisnąć spację w niektórych momentach i przyjrzeć się otoczeniu. W dodatku na początku historia jest zbyt skomplikowana pokazaniem całego królewskiego dworu i relacjami pomiędzy na tyle, że przy każdej następnej osobie muszą się pojawiać napisy wyjaśniające, bo nikt nie zapamięta pięćdziesięciu aktorów w ciągu dziesięciu minut, a co dopiero ich roli. Przez co wszystko się spłyca i brakuje głębi historii, jakiegoś takiego wstępu, zapoznania się z tym wszystkim. Tu było wszystko od razu wrzucone do gara - historia, postacie i przemieszane przez przeskakującą kamerę co parę klatek. Oglądam drugi odcinek i mam lekką migrenę.

Aktorzy oczywiście świetnie grają wczuwając się w to co robią i nie mam tu nic do zarzucenia

(tłumaczenie mogłoby być lepsze np z cha tłumaczone na siłę na wino ale to w sumie wew. problem między tłumaczami więc może nie bd tego wyciągać jako minusa po prostu zostawię jako adnotację)

A jakie są wasze opinie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Pobierz
źródło: comment_1605668896nTlQTBmoJbReN1K00CKptR.jpg