Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem z niebieskim, z którym traktujemy się na tyle poważnie i przyszłościowo, że postanowiliśmy mieć wspólne konto bankowe. Zarobki u nas są na tym samym poziomie, a jedyna różnica jest w wydatkach i on ma większe, jednak nie przeszkadza mi to, że rocznie jakby więcej wkładam tam i dobrowolnie się na to zgodziłam. Kontem i przelewami dysponował niebieski, nie ingerowałam, nie kontrolowałam. Kiedy coś potrzebowałam to mówiłam i ustalaliśmy wspólnie, a na życie kasę mi wypłacał i mi to wystarczało. Pech chciał, że zajrzałam ostatnio na to konto i zauważyłam przelew stały, który jak się okazało, trwa przynajmniej rok, tak wynika z historii przelewów. Wpływa na niego kilka stówek miesięcznie plus dwie wpłaty były na ponad dwa tysiące. Zapytałam go o to i wyszło, że jakiś czas temu zdecydował się utworzyć oddzielne konto, na które wpłacał kasę. Miało być to na moje urodziny czy inne prezenty. Tylko, że ją przecież nie kontrolowałam wspólnego konta, więc mógł brać i też bym nic nie wiedziala. Przynajmniej przez jakiś czas. Nic kompletnie o tym koncie nie wiedziałam, niebieski twierdzi, że jest to w porządku, a ja czuję się z tym fatalnie. Nigdy nie odkładałam na boku kasy, nie mam innego konta, nie wydaje bez jego wiedzy. On nie rozumie mojego żalu. Czy mam prawo czuć się z tym niekomfortowo? Wiem, że wykop to fatalne miejsce na pytania o związki, ale muszę poznać ocenę kogoś z boku. Jak to wygląda? Tak źle jak czuje, czy przesadzam? Dodatkowo mówi, że tamtego konta pokazać nie może, bo jest to konto, na które można wpłacać kasę, a wypłacić tylko osobiście. Nie chciałabym mieć związku, w którym trzeba się rozliczać co do złotówki, ale też zawsze zależało mi na tym aby ta wspólność była i zaufanie. A czuje w środku, że te zaufanie jest teraz nadszarpnięte. Nie wiem jak mogłabym porozumieć się z niebieskim i jak mu wytłumaczyć, zeby zrozumiał, że mnie to zabolało. Kiedy mówię mu, że powinien mi powiedzieć rok temu czy tam kiedy zakładał, to on mówi, że przecież nie pytałam... No nie przyszło mi na myśl aby pytać przecież w trakcie związku czy aby nie zakłada jakiś innych kont. Mogłabym założyć swoje teraz i też prosić aby mi przelewał, ale to jest żadne rozwiązanie, bo nie chodzi o podziały przecież. Patrząc na to chłodnym okiem, czy mam się czym martwić?

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f9eca9e0860c8092cf49856
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 73
Śmieszy mnie to co piszecie, moja teraz już żona przed ślubem korzystała z mojego konta, miała swoją kartę, zarabiała mniej, nigdy w życiu nawet nie pomyślała że może to nadużyć, teraz ona zarabia więcej i nadal nie mamy oddzielnych kont. Wszystkie wydatki ustalamy razem, do tego każdy wydaje na swoje potrzeby jak chce ale w ramach rozsądku. Może trafił mi się ideal, ale w każdym razie nie wyobrażam sobie żeby mając wspólne
@AnonimoweMirkoWyznania:

zastanawiam jaki jest sens tworzenia wspólnego konta. Przecież to nakładanie sobie kagańca, albo działanie w drugą stronę i rozliczanie się co do złotówki z każdego wydatku. Z różową jesteśmy kilka lat po ślubie i w sumie to nie ma wspólnego konta. Ja kupuję co chcę, ale czasem zapytam czy wypada. Moja różowa też pyta mnie o radę przy większych kwotach. Za zakupy zwykle płaci ten komu chce się wyjąć portfel.
@harnasiek: Myślę, że jak związek jest normalny, to czy jest wspólne konto czy oddzielne to problemów nie ma. Normalni ludzie rozmawiają ze sobą i dochodzą do jakiegoś porozumienia.

Różnie w życiu bywało. Kiedyś na studiach miałem tak mało pieniędzy, że różowa ze swoich dokładała. Teraz czasem ja jej wyślę 1/4 swojej wypłaty żeby zwyczajnie miała na swoje wydatki, a czasem nie wyślę. Nie ma żadnego musu, a jakby potrzebowała to mnie
Ja miałem swoje konto z żoną, ta miała swoje konto. Moja żona miała kartę do mojego konta, ja do jej nie. Jak jej kończyła się kasa (sama pracuje i ma dochody) to bezrefleksyjnie płaciła kartą z mojego konta. A ja się pod koniec miesiąca zastanawiałem gdzie do cholery podziała się ta kasa którą zarobiłem. Niby nie było jakiś extra wydatków, a na koniec miesiąca wychodziłem na 0. Wkurzyłem się zablokowałem jej kartę,
@AnonimoweMirkoWyznania gość coś kręci I jak najbardziej masz prawo czuć się z tym niekomfortowo. Nie chcę mi się wierzyć, że młody człowiek ma konto bez dostępu online. Po takim czymś powinnaś nalegac na zmiane: każdy ma swoje konto i 1 wspólne na domowe wydatki. Nie wiem ile tam macie odlozone, ale uważaj żebyś nie została z niczym. Koleżanka tak miała, chwilę przed rozwodem gość wyczyścił ich wspólne konto, na którym było kilkadziesiąt