Aktywne Wpisy

nutsheell +17
Co mam zrobić, jak chce wziąć ślub, a nie mam świadków?
Świadomie z niebieskim izolujemy się od ludzi i nie mamy żadnych znajomych. Już jeden termin nam przepadł bo nie mieliśmy świadków, USC mówił że absolutnie nie ma opcji żeby urzędnicy nimi byli
Pisałam na lokalnych grupach, że szukam świadka na ślub, płacę 200zł każdemu bo to przecież 15 minut roboty to były same heheszki
Co za gówniany archaiczny przepis o świadkach
Świadomie z niebieskim izolujemy się od ludzi i nie mamy żadnych znajomych. Już jeden termin nam przepadł bo nie mieliśmy świadków, USC mówił że absolutnie nie ma opcji żeby urzędnicy nimi byli
Pisałam na lokalnych grupach, że szukam świadka na ślub, płacę 200zł każdemu bo to przecież 15 minut roboty to były same heheszki
Co za gówniany archaiczny przepis o świadkach

odgrzybiacz +32





No i stało sie. Sch-Tsch-Ur słyszał kroki nadchodzącego drapieżnika. Matka przyzwyczajona, że jest głodny kompletnie ignorowała jego ciche popiskiwanie. Reszta rodzeństwa też miała niebezpieczeństwo gdzieś. Wiadomo kogo zje. Tak umrze Sch-Tsch-Ur. Niczego nie osiagnal. Nigdzie nie był. Niczego nie widział. Nigdy nie żył. W zasadzie to nawet nie wyszedł nigdy z jamy.
Kroki są już na tyle blisko że nawet matka się poruszyła i zjezyla sierść. Ale oczywiście bronić go nie będzie. Jasne. Niech go zabiorą. Kroki koło wejscia. Cień przysłania światło wpadające do środka. Koniec. Nieznany napastnik rzuca się w głąb jamy.
I leży.
I leży.
Kroki się oddalają.
Sch-Tsch-Ur czuje znajoma won krwi. Mięso? Padlina? Drapieżnik porzucił tu swój łup? Trudno, najwyżej umrę. Sch-Tsch-Ur tracą nieśmiało pyskiem leżące przed nim stworzenie. Zatapia w nim zęby i szybko odskakuje poza zasięg pazurow.
Postać leżącą na ziemi się nie rusza. Czyli jest martwa. Czyli jest mięsem.
Obserwując nagle poruszenie reszty szczurołakow Sch-Tsch-Ur zrozumiał że właśnie stracił swoją szansę. Jak zwykle. Za wolny i za słaby został natychmiast odepchnięty od najbardziej smakowitych kasków.
Jego dwóch największych braci walczyło o dostęp do brzucha i wyrywało sobie parujące wnętrzności. Starsza z jego sióstr odrywała pożywne kawały mięsa z ud. Młodsza obgryzala świecące dziwnym światłem ramię.
Wiedział że nie poszaleje. Jedyna częścią stworzenia do którego udało mu się dopchnąć była głowa. Gdy inni napchają swoje brzuchy jemu zostanie obgryzienie skóry z twarzy, uszy, odrobina mięsa z policzków. Lepsze to niż nic. Lepsze niż umrzeć.
Jednak miał szczęście! Jakże wielkie szczęście! Albo w trakcie wcześniejszej walki z innym drapieżnikiem, albo na skutek wrzucania do jamy niezbyt gruba czaszka stworzenia pękła. Sam nie byłby w stanie jej rozłupać, ale teraz z lubością podważał pazurami pęknięte fragmenty, wyjadając kawałki pysznego, sycacego mózgu. O tak!
Dziś po raz pierwszy od dawna Sch-Tsch-Ur poszedł spać syty. Zasypiał podziwiając gwiazdy, myśląc o satysfakcji jaką przepelniało go pozbycie się zdradzieckiej siostry i rozmyślając o czekającej go drodze powrotnej przez góry.
#lacunafabularniefantasy