Wpis z mikrobloga

Będąc w robocie spojrzałem na swoje odbicie w szybie i się przeraziłem. Już nie tylko mało atrakcyjna facjata, skóra i łysina sprawiają, że odechciewa mi się spoglądać w lustro, bo odkryłem jak bardzo po urlopie urósł mi brzuch. Wydawało mi się, że nie wyglądam, aż tak źle, ale teraz widzę, że było to złudne myślenie. Pora wziąć się za siebie. Muszę całkowicie zrezygnować ze słodkiego i ograniczyć mięso, a przede wszystkim muszę się więcej ruchasz. Teoretycznie może mi w tym pomóc moja praca, albowiem jestem w niej w ciągłym ruchu i do tego zdrowo się nachodzę. Dodatkowo muszę zacząć ćwiczyć w domu. Generalnie cudów nie oczekuję, „kaloryfera” na brzuchu nie wyrobię, choćbym nie wiem co. Najważniejsze by chociażby wrócić do stanu sprzed urlopu (plan minimum). Waham się co do biegania, bo już raz zraziłem się do tej formy aktywności fizycznej. Po pierwsze trzeba to robić na świeżym powietrzu, prze co wystawiłam się na widok złośliwych i wścibskich ludzi dla których biegającego po okolicy niski nieudacznik to idealny cel do nabijania się, a poza tym wówczas odkryłem, że między bajki można włożyć rzekomy wpływ biegania na samopoczucie."Idź pobiegaj, depresja minie" - najczęściej powtarzana normicka rada. W praktyce miało to zerowy wpływ na poprawę mojego nastroju, efekt był tylko taki, że wróciłem do domu zrezygnowany i spocony jak ślepa lesbijka na targu rybnym i nic więcej. Na mnie to po prostu nie działało, zatem jeśli znów zdecyduje się poniżać to tylko by nieco stracić na wadze, bo w mity o działaniu antydepresyjnym biegania już nie wierze. W sumie powziąłem takie postanowienie z świadomością, że i tak nic nie zmieni w moim życiu - no bo niby jak. Gymcel to wciąż incel, tylko otoczenie wmawia mu, iż teraz wygląda lepiej, aż wybija godzina prawdy i odkrywa się, że rzeźbą nie zniweluje się złych genów i braku doświadczenia, którego nie miało się szans nabyć w stosownych ku temu latach życia (w moim przypadku to naprawdę nie miałoby sensu, choć możliwe, że u kogoś innego mogłoby jednak przynieść oczekiwany efekt - ŻEBY NIE BYŁO, ŻE ZNIECHĘCAM). Z drugiej strony nie chce wyglądać jak spasiony wieprz. Nie jestem atrakcyjny i w cale nie czuje się z tym najlepiej (wręcz nienawidzę się za to), zatem doszedłem do wniosku, że chyba lepiej by było, gdybym nie pogarszał swojej nędznej sytuacji.
#przegryw #przegrywpo30tce #nienawiscdosamegosiebie
CulturalEnrichmentIsNotNice - Będąc w robocie spojrzałem na swoje odbicie w szybie i ...

źródło: comment_1599719627yaPc8B1TDrRsQepLGLEpTG.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
@CulturalEnrichmentIsNotNice: Jako człowiek, ktory zaczął biegać 10 lat temu by schudnąć mogę Ci doradzić pare rzeczy- zraziłeś sie, byleś spocony i nie czules wplywu biegania bo na początku bieganie to udręka. Widzimy często na tych stronach- zacznij biegac, odmienisz swoje zycie. To nie tak działa. Ten pierwszy okres jest trudny. Gdy ide do lasu widzę często nowe osoby, ktore biegają pare razy i rezygnują. Ale widze, ze zaczynaj od razu
  • Odpowiedz
@CulturalEnrichmentIsNotNice: co do biegania to dla mnie istotna jest pora. Ja lubię wieczorem jak jest spokój i mały ruch, a niektórzy znajomi to biegają tylko rano. No i czasem muzyka lub jakiś audiobook też pomaga podczas tej aktywność. Jakie tempo biegu miałeś?
  • Odpowiedz
@CulturalEnrichmentIsNotNice: Czemu musisz rezygnować z mięsa, żeby schudnąć? Błędne założenie + niepotrzebnie się katujesz. Lubisz mięso to jedz.
Czemu nie wyrobisz kaloryfera? Nie zakładaj z góry, że nie masz szans i Ci się nie uda.
Jeśli ważysz później 100 kg, to proponuję Ci coś mega fajniejszego od biegania - hulajnogę (nie elektryczną oczywiście( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie musisz jeździć w dzień, jeśli się wstydzisz. Takie wieczorne
  • Odpowiedz