Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TLDR; napiwki to kwestia kultury.

Ostatnio trafiłam na Mirko na wpis o kwestii napiwków, ale nie mogę znaleźć niestety linka. To co przeczytałam w komentarzach we wpisie przywiodło mi na myśl wizerunek Janusza-nosacza z wąsem.

Pracuję od 7 lat jako barmanka w małym klubie, nie jest to typowa mordownia, ani też typowy hipsterski lokal. Po prostu klub dla wszystkich na całkiem wysokim poziomie. Zdarzają się naprawdę różni ludzie.

Zacznijmy, że nie jest to kwestia tego, że napiwki są obowiązkowe. Są po prostu kwestią kultury - nie tyle osobistej, co po prostu obowiązującej w naszej części świata. W USA brak napiwku to pogardą, a w Japonii to napiwek jest pogardą. We Włoszech gdzie nie gdzie napiwki są doliczane do rachunku, a dodatkowo jest opłata „coperto” czyli opłata za nakrycie. Ciekawostką jest to, że w wielu lokalach w USA kelnerzy i barmani pracują za darmo, a czasami nawet dopłacają za możliwość pracy w danym miejscu, bo po prostu otrzymują duże ilości napiwków. Co jak mniemam jednocześnie motywuje ich do większego profesjonalizmu i szlifowania umiejętności.

W Polsce napiwki nie są obowiązkowe, ale są w dobrym guście. W każdej książce i na każdym kursie savoir-vivre jest o tym mowa. Kelnerzy i barmani mają w Polsce pensje kształtowane ze względem na napiwki. Nie zarabiam kokosów, nawet z napiwkami, ale zwyczajnie uwielbiam to miejsce w którym pracuję i samą pracę. Daleko mi do zarobków koleżanek pracujących w korpo. Pomimo tego, że nie narzekam na nadmiar gotówki nie wyobrażam sobie, jak mogłabym poskąpić 5 zł profesjonalnemu charyzmatycznemu barmanowi, czy dyszki kelnerowi który doskonale zna kartę i potrafi doradzić.

Przejdźmy do następnej kwestii, kto zostawia napiwki, a kto ich nie zostawia? Zamiast robić listę typów osób, przedstawię jedną z moich ulubionych historyjek z końcówki lipca.

Przy barze siedzą dwaj chłopcy w wieku studenckim i piją piwo, podchodzi do baru facet i po chwili zagaduje do chłopaków:
- co tam chłopcy pijecie piwka jakieś za 5 zł? He he ja to na początek szkocką wypije, a potem drynki

Młodzi go zignorowali z widocznym zażenowaniem. No a gość zamówił „szkocką”. Tududududu - Jacka Danielsa. Potem chciał coś „kolorowego” i mocnego więc zaproponowałam niebieskiego Long Island. Wypił, ryknął (bo mocny), popchnął szklankę i się ulotnił tipa oczywiście nie zostawiając. Chłopaki skończyli piwa, podziękowali i też poszli w swoją drogę, a pod wafelkami zostawili po 5 zł. Ta historia fajnie podsumowuje lata które spędziłam za barem i w doskonały sposób opisuje dwa typy gości - lub jak kto woli - klientów.

Nigdy nie nalegam na tipy (co jest oczywiste), na kursie savoir-vivre uczono mnie też, że nie należy przeliczać napiwku, a spojrzeć, podziękować i schować go do kieszeni. Staram się z życzliwością i najwyższą kulturą podchodzić nawet do osób które tipów nie zostawiają bo wiem dobrze, że część osób po prostu bywa w barze po raz pierwszy i/lub nie umieją się zachować bo nikt ich tego nie nauczył. Wiem też, że studentom trudno jest dokładać kilka złotych w każdym odwiedzonym barze. Czasami ludzie zapomną. Bywa różnie, dlatego nikogo nie oceniam. Po prostu stwierdzam jak jest.

Natomiast to co się rzuca w oczy najbardziej, to że klienci najbardziej naburmuszeni, roszczeniowi i chamscy to są zawsze ci, którzy tipów nie zostawiają. Najgorszy okres to są targi rolnicze! To jest już ekstremum i można by książkę napisać. Poważnie, gdybym miała być wredna to już na bramce obstawiałabym kto tipa nie zostawi i będzie problematyczny. Fortuny można byłoby stawiać i wygrywać. Mój ulubiony hicior to starszy facet w typie Janusza który darł się na chłopaków z bramki po tym jak nie chcieli go wpuścić, że tyrają po nocach za jakieś „grosze”, a on to ma na rękę „5 tysi” i ich ma w ch* :-D Co śmieszniejsze, z 10 lat temu jak sama chodziłam po klubach i nawet nie myślałam o zawodzie, to wydawało mi się, że najgorszym typem klientów na barach jest „Seba”, a wcale tak nie jest.

Podsumowując już powoli mój cały wywód. Z perspektywy barmana takie nawet 3 złote to jest piwo, albo paczka orzeszków. Chodzimy do klubów i barów, żeby się bawić i nie rozumiem, jak można skąpić na wyraz wdzięczności dla drugiego człowieka który nie tylko leje nam wódę do szklanki, ale jest miły, uśmiechnięty, wysłucha nas, doradzi, poda chusteczkę. Sama bawię się dużo i zostawiam naprawdę dużo kasy w tipach, nawet w boltach. To jest po prostu fajne. Jak kogoś nie stać to nie ma problemu, ale wtedy w mojej opinii wypada przeprosić i powiedzieć, że nie ma się drobnych w tej chwili lub zrobić inny fortel.

Ludzie w takich zawodach jak barman, kelner dają z siebie znacznie więcej niż powinni.** Doceniajmy to.

Odbierzecie mnie zapewne jako roszczeniową Polkę, ale tak to wygląda z mojej perspektywy. Wasze pieniądze, wasz wybór - ja jestem osobą która daje napiwki i wydaje mi się to oczywistością. Uwierzcie, ale sama moneta nie ma znaczenia - równie dobrze moglibyśmy wręczać im laurki - liczy się tutaj gest, jakkolwiek trywialnie to nie brzmi.

Życzę miłej nocy! (ten post pisałam o 3:40 wracając z pracy do domu)

PS. nie jestem tą Mirabelką od wpisów barmańskich, ani inną znaną osobą.

#praca #zarobki trochę #zalesie #logikarozowychpaskow (?) #logikaniebieskichpaskow (?)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f4b03976c849ff6cfff3377
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Przekaż darowiznę
  • 419
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: W Japonii napiwki nie są mile widziane ponieważ pracownik który zgodzi się wykonywać jakąś pracę to powinien to robić zawsze jak najlepiej. Jeżeli nie satysfakcjonują Cię zarobki powinnaś wywalczyć sobie podwyżkę. Ja to widzę w ten sposób - prywaciarz cebuluje na pensji dla pracownika i sugeruje żebyś liczyła na "co łaska" od klientów. Jakby był fair wobec Ciebie dostawałabyś po prostu % od utargu danego dnia, a ceny produktów
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ja mam pytanie trochę z innej beczki: zazwyczaj jak zamawiam jedzenie do domu, to płacę za nie z góry online. Bardzo rzadko mam przy sobie gotówkę na napiwek, ale zawsze mam w szafce kilka wymyślnych piw i zdarzało mi się je wręczyć w formie, nomen omen, napiwku. Spoko czy nie?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Zostawiam napiwki tylko jeżeli jestem zadowolona BARDZIEJ niż przeciętnie. Gdy obsługa mnie pozytywnie zaskoczyła, czy też jedzenie zwaliło z nóg - zawsze wtedy pytam tez czy dzielą się tipami z kuchnią. Czy brak mi klasy, stylu, taktu? Nie uważam żebym za średnio zadowalającą obsługę powinna dopłacać napiwkiem.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Z napiwkami jest tak jak z pieniędzmi dawanymi parze młodej. Dobrze pamiętam jak moja babcia która ma malutką emeryturę mówiła że musi dać tyle i tyle bo WYPADA, a nie zwyczajnie bo chce wnukowi zrobić gest. Ja tego nie rozumiałem, bo nikt normalny nie ma pretensji do innych że mało dają jak mało mają. Różnica w napiwkach jest taka że jak idziesz do dobrej restauracji to ceny tez są...ekhm..
  • Odpowiedz
Nie mówię że tipy się należą, ale podziękowanie czasem znaczy tyle samo. A większość z was traktuje osobę za barem jak sługę, zapominając o "ob" na początku


@DoktorPlagi: Ale barman, kelner, sprzedawca sklepie, gość na infolinii to jest w pewnym sensie sługa. Szef płaci takiemu pracownikowi, żeby służył klientom. Wg mnie wszystko się zgadza.
  • Odpowiedz
@SIX_PATHS_OF_PAIN: Czytałem wywód kobiety, która się wstydzi tego co pisze, więc dała z AMW, ale ok. Do momentu gdy napisała o piwie i drinkach. No niech mi nie pieprzy, że mam dać coś ekstra bo barman polał mi piwo z kija, albo zrobił prostego drina. #!$%@? tam jak idę do resteuracji i zamawiam danie i drogie wino, to ew daję za obsługę, ale tam inni kelnerzy. A w zwykłym Sfinksie
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja daję moze dwa napiwki na rok. Po wznowieniu roku akademickiego, wypatruję w kawiarniach jakiejś studentki stawiajacej w tej pracy pierwsze kroki. Potem kilkukrotnie odwiedzam ta sama knajpe i badam postep w obsludze klienta (nie koniecznie musze byc przez ta osobe obslugiwany). Po jakims czasie daje napiwek 100zl dla owej kelnerki i juz nigdy tam nie wracam.
  • Odpowiedz