Wpis z mikrobloga

Historie z próby wynajmu mieszkania, żeby nie było, że najemcy są tacy zawsze super.
Mam jasne i klarowne ogłoszenie, wynajmę osobom pracującym na najem okazjonalny (wszystko wypisane w ogłoszeniu). Sam wynajmowałem przez wiele lat mieszkania w różnych miastach, więc rozumiem (a właściwie myślałem, że rozumiem) potrzeby przyszłych najemców. Cena poniżej standardu (no bo #!$%@? tak od ludzi za dużo ściągać), mieszkanie odświeżone (żeby lipy nie było), posprzątane, zadbane i wyposażone w nowe sprzęty agd (nie jest to standard prl). Sporo telefonów, sporo ludzi, którzy chcieli wynajmować w ciemno, mimo tzw. kryzysu który panuje - nie, nie jest to duże miasto. Więc zaczynają się pierwsze spotkania...

1. Spotkanie z laską, chcą wynająć już. Laska ubrana w jakieś pareo plażowe, przez które widać jej czarne stringi. Chłopak normalnie ubrany, nie wydawał się jakiś dziwny. Oprowadzam po mieszkaniu, dziewczynę nie interesuje właściwie nic poza tym, czy wersalka ma dobre sprężyny... ok. Dochodzimy do podsumowania. Wszystko im się podoba i pytają kiedy można podpisać umowę, bo chcą już. Pytam, czy wiedzą co to najem okazjonalny - nie wiedzą (a w ogłoszeniu było). Tłumaczę, rezerwuję mieszkanie, czekam do następnego dnia na dane. Dane przychodzą, ale bez najważniejszego dokumentu - lokal zastępczy. Dziewczyna w zamian podaje swój adres zamieszkania. Proszę ją o jakieś potwierdzenie własności tego mieszkania. Chwila później, smses i pytanie, czy może być jednak lokal rodziców narzeczonego. No to już mi coś zaśmierdziało, więc dociskam dalej, by udokumentowała, że te mieszkanie jest własnością rodziców narzeczonego. Cisza przez dwa dni. W między czasie sprawdzam dane na fejsie. U dziewczyny jedno zdjęcie, reszta zablokowane. U chłopaka pięknie, jakieś zdjęcia bez koszulki z szalikiem popularnego śląskiego klubu piłkarskiego, tu jakieś palenie maryśki, tam jakieś balangi i chlanie do rana (serio myślicie, że obcy ludzie nie przeglądają waszego fejsa?). Daje sobie spokój. Na 3 dzień sms "czy to konieczne"... Nie #!$%@?, przepraszam, wygłupiłem się, oddam wam za darmo lokal (°° ... ale na szczęście grzecznie odpowiedziałem, że tak, jest to konieczne. No i pretensje, że czemu im nie wynajmę. Podziękowałem.

2. Pan, około 40stki. Dzwoni, chce brać w ciemno. Przedstawia mi sytuację przez telefon, że się rozwodzi, że nie chce u rodziców mieszkać, że ta dzielnica mu się wyjątkowo podoba. No i pytanie, czy zejdę z ceny o 100 zł. Mówię mu, że się namyślę i dam znać. Kolejny telefon. Pyta o cenę, mówię szczerze, że nie zejdę (bo kolesia przede wszystkim nie znam), a poza tym mam sporo chętnych. Chce jednak obejrzeć mieszkanie, ale przed tym tłumaczę mu czym jest najem okazjonalny. Nie ma to dla niego problemu, rodzice ręczą za niego. Dzień spotkania, przychodzi pan, około 40stki z mamą. Ok. Niby dlatego, że mama mu zawsze dobrze doradzi. Ok... Oglądają mieszkanie, komentują, narzekają, że tu coś jest nie tak, że tam jest coś nie tak. No głównie to mama gada. Chcą wszystko zmieniać. Po 40 minutach łażenia po 45 metrach mieszkania, zaczynają się konkrety. "może zejdzie pan z ceny?", to tłumaczę, że nie za bardzo. Matka się triggeruje - "no wie pan, syn ma ciężko z pieniędzmi, każdy grosz jest dla niego ważny, więc nawet jak zejdzie pan o te 50 zł, to dla niego to już dużo". Myślę sobie, że kurde to nie jest argument, co mnie obchodzi to czy koleś ma ciężko, czy nie, nade mną też się usługodawcy telefonu czy internetu nie litują, bo mam ciężki miesiąc. No ale pada kolejny argument od tego pana "ja tu panu odświeżę ten pokój, ładnie pomaluję". To sobie myślę, że ok, jakiś wporzo typ, będzie dbał o mieszkanie, a i szybko komuś wynajmę, no to dobra, schodzę z ceny. Rezerwuję mieszkanie i proszę o dane do jutra do południa. Dane nie przyszły... telefon i pytanie, czy jest nadal zainteresowany - "tak, tak, jak najbardziej, do końca dnia dane będą". Dane nie przyszły do końca dnia. Dane pojawiają się dopiero następnego dnia z rana. Ok, może chłopak zarobiony. Wysyłam mu wzór umowy żeby dał mi znać do końca następnego dnia co zmieniamy. Cisza. Ok, drukuję, przygotowuję, telefon do zarobionego na kiedy notariusza. Niestety w tygodniu ciężko, ale może sobota. Umawiam notariusza na nietypową godzinę i dzień (sobotę), bo chłop tak zarobiony. No ale dzień przed notariuszem dostaje info, że mam zmienić okres wypowiedzenia z 3 miesięcy na 1 miesiąc. Zgadzam się pod warunkiem, że ten pan pokrywa koszty notarialne (zapomniałem wspomnieć, że oprócz niskiego najmu, ja pokrywałem notariusza, jedynym wymogiem był 6 miesięczny okres najmu minimum i 3 miesięczny okres wypowiedzenia). Szanowny zarobiony pan nie odpisuje. Mija godzina, dwie, cztery... w końcu piszę, by się zdecydował, bo jutro jest notariusz. To po godzinie smsem dostaje info, że jednak rezygnuje, bo sytuacja na rynku pracy jest niepewna xD #!$%@?... dzwonię do niego żeby z nim pogadać, to mnie odłącza. Ale kuma, że to głupie więc mi sms'a napisał, że może pisać, ale nie gadać... Nara chłopie, ile ty masz lat?

Przez tego typa zdjąłem niepotrzebnie ogłoszenie, odwołałem parę osób, głupio się tłumaczyłem mojej notariuszce i właściwie musiałem zacząć szukać ludzi od początku. No ale nie poddaję się, #!$%@?, zrezygnowany, zmieniam ofertę - zwiększam cenę o 100 zł plus koszty notarialne przerzucam na najemcę. Przez jakiś czas cisza, ale po chwili znowu telefony.
1. Pan chce już teraz zobaczyć mieszkanie. Tego samego dnia się widzimy. Pojawia się pan Polak, z panią z zagranicy. Ta chodzi, po mieszkaniu, długo się zastanawia, myśli, drapie się po głowie ( o #!$%@? chodzi?). W końcu mówię, że jak są jakieś pytania to odpowiem. No to się pojawiają, ale takie bardzo standardowe - czy można meble poprzestawiać, jak się rozliczamy itp. Po godzinie pytam, czy są zainteresowani, to mówią, że tak, na 100%. On mi wysyła swojego maila żebym wysłał mu projekt umowy. Chcą rezerwować mieszkanie na tydzień, mówię, że do jutra do południa maks. Rezerwuję, odwołuję kolejne spotkania. Czekam na dane... #!$%@?, cisza. Dzwonię, nikt nie odbiera. Piszę sms'a, nikt nie odpisuje. #!$%@?.... serio ciężko tak powiedzieć, nie nara i #!$%@??

To przelało czarę goryczy. Przestałem rezerwować komukolwiek mieszkania. Od teraz po prostu trzymam się zasady, kto mi się spodoba, temu wynajmę. Nawet jakby było paru chętnych, to ten kto pierwszy podpisze ze mną umowę, ten wynajmie mieszkanie. Bez skrupułów, bez rezerwowania, myślenia o innych, bez schodzenia z ceny. Choćby miało i rok stać mieszkanie - wolę sprzedać, niż wynająć komuś z dobrego serca. To nie jest #!$%@? skomplikowane powiedzieć "tak, na setę wynajmuję" i w razie rozmyślenia się, powiedzieć "przepraszam, ale rezygnuję". To nie jest skomplikowane wysłać #!$%@? swoje dane i dane do lokalu zastępczego w ciągu 24h. Nikt nie pracuje 24h, zwłaszcza, że pytam czy na pewno tyle czasu wystarczy.

Chętnych nie brakuje, ale jak to ma tak dalej trwać to nie wiem czy mi siły starczy. Zapowiadają się kolejne dni "wizytacji", a im więcej tych dni, tym bardziej dupa staje się twardsza. Ciekawe co będzie dalej :)
#wynajem #patologiazmiasta #bekazpodludzi #jprdl #gownowpis
  • 14
  • Odpowiedz
@spacja_enter: Się rezerwuje na zasadzie - dajesz pan 200 zł tytułem zaliczki i mieszkanie czeka. Inni dzwonią - proszę oglądać, ale mieszkanie jest wstępnie zarezerwowane, odpowiedź dam za dwa dni.

A nie odstrasza ich ten najem okazjonalny? Trzeba ciągnąć do notariusza matkę/babkę, czy kogoś, a co jak lokator z innego regionu?
  • Odpowiedz
  • 0
@Lofzug za dużo danych się podaje by to był random adres. Przede wszystkim sprawdza się poprzez rozmowę wstępna, później weryfikujesz uzyskane dane, no i polega się też na przeczuciu. Na razie u mnie przeczucie się sprawdza, ale nadal nie chce oceniać ludzi z góry.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@spacja_enter: polecam pobierać zaliczki z tytułu rezerwacji -> jak ktoś zrezygnuje jego problem, jak wynajmie można przecież ten hajs przerzucić już jako część kaucji
  • Odpowiedz
@pinkfloyd12: nie musi, wystarczy jego podpis, nr dowodu, pesel, adres itd. u mojego notariusza jakieś 350 zł.

@daszek21: takie zaliczki nie jest tak prosto pobierać. Każda wpłata musi być jakoś udokumentowana, żeby potem nie było, że ja sobie przywłaszczyłem czyjeś pieniądze bez jego zgody. Normalnie to się spisuje umowę przedwstępną i tam można określić wysokość zadatku (nie zaliczki, bo ta musiałaby być zwrócona gdyby nie doszło do zawarcia umowy). Ale
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@spacja_enter: dokładnie - umowa przedwstępna. Sam ostatnio miałem taką sytuację, rezerwacja mieszkania miesiąc przed wprowadzeniem - zadatek, który przy podpisaniu umowy stał się kaucją. Ale rozumiem, że nie chce Ci się użerać, bo zdaje sobie sprawę, że większość najemców to ma głowie ostro ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
  • 0
@ZiemniakZCebulandii po pierwsze, w ogłoszeniu jasno deklaruje, że umowa na najem okazjonalny. Szanujmy swój czas, jak ktoś woli inaczej, to sobie niech szuka inne ogłoszenia.

Wpis w KW nie jest konieczny, zawłaszcza,że nie wszystkie mieszkania to mają - moje nie ma. Ogólnie po stronie najemcy jest podanie danych mieszkania zastępczego i jego właściciela, oraz podpis właściciela - tyle. Podpisanie umowy odbywa się w tym samym czasie co podpisanie aktu notarialnego. Zajmuje to
  • Odpowiedz