@Miniu30: Zmniejsz na 50-60 metrów i dalej sens wypowiedzi jest zachowany. Większość mieszkań PRL w których bywam i które znam miały min 50m i więcej, dalej z układem dwustronnym i w dobrej, sensownie zorganizowanej lokalizacji
@kto_zjadl_moj_tort czekała 14 lat mając do dyspozycji jeden pokój na siebie, męża i dwójkę małych dzieci. W domu bez łazienki i bierzącej wody. ALE wolałbym się jednak nie licytować czy parę lat w jedno lub drugą stronę robi taką różnicę. Aha po tych czternastu latach musiała jeszcze dziesięć lat spać na materacu bo były wazniejesze rzeczy do zrobienia w nowym domu. Jak można w ogóle porównywać to co tyło do dzisiejszej sytuacji?
@PolskaPrawica: ITT: sojowa dzieciarnia myśląca że młode małżeństwo w PRL dzień po oczepinach dostawało klucze do apartamentu, a nie czekało 30 lat w kolejce z książeczki mieszkaniowej, pomieszkując kątem u babci i ciesząc się przerwami w dostawach prądu i pustymi półkami sklepowymi, bo Kapitan Socjalizm inwestujący jak PiS w przemysł i budownictwo na kredyt nie był w stanie realizować elementarnych potrzeb ludności. Co się uśmiałem to moje ( ͡°͜
@edek-ecki: Dodajmy do tego, że pod koniec PRL powierzchnia mieszkaniowa per capita wynosiła oszałamiające 16m^2 na mieszkańca i umieszczała nas na przedostatnim miejscu w całej Europie (gorzej mieli tylko Rumuni). Obecnie to ok 27-28 metrów.
@Koliat: Fajnie jak jest dużo zieleni, ale z drugiej strony skąd wziąć tyle terenu, żeby każde osiedle takie było?
Piszesz z negatywnym wydźwiękiem, że deweloperzy budują tylko z myślą o zysku. A skąd się ten ich zysk bierze? Bo ludzie kupują - to oni decydują. Myślisz, że gdyby deweloper mógł więcej zarobić na mieszkaniach na osiedlu o mniejszym zagęszczeniu budynków, to by tego nie zrobił? Tylko teraz pomyśl - ile cholernie
@MuszeAleNieChce: Decydować mogą realnie o tym czy bułki które rano kupują smakują im ze słonecznikiem czy bez. Przy kupnie mieszkania nie mają tego komfortu i zwykle biorą co jest, bo podaż mieszkań na rynku jest mizerna. Wymuszenie planu zagospodarowania przestrzennego i budowanie osiedli innych niż klatkowe jest jakimś pomysłem - a przy postępującej pracy zdalnej i rozwijającym się transporcie coraz mniej osób realnie potrzebuje
@Koliat: Przecież nie ma problemu, żeby nie kupować sobie mieszkania na Woli czy Mokotowie, a na Wilanowie albo w Starych Babicach. Są alternatywy, ale ludzie wybierają lepszy dojazd i trudno się dziwić. Statystycznie potwierdzono, że długie dojazdy do pracy dają większe szanse na rozwód i depresję. A niestety wygląda na to, że nie jest to takie proste żeby mieć dużo mieszkań w dobrej lokalizacji bez zwiększania zagęszczenia.
@PolskaPrawica: zarzyna się żeby opłacić kawalerkę? No tak, za komuny było lepiej, nie trzeba było pracować żeby zarobić pieniądze, za które nic nie można było kupić, a mieszkanie dostawało się po 15 latach czekania xD
@mjxxx1: jak już chcesz porównywać pensję za gierka i teraz w dolarach to może jeszcze pomyśl o sile nabywczej pieniądza. W końcu 40 lat inflacji swoje piętno odciśnie.
Aha po tych czternastu latach musiała jeszcze dziesięć lat spać na materacu bo były wazniejesze rzeczy do zrobienia w nowym domu.
Jak można w ogóle porównywać to co tyło do dzisiejszej sytuacji?
ITT: sojowa dzieciarnia myśląca że młode małżeństwo w PRL dzień po oczepinach dostawało klucze do apartamentu, a nie czekało 30 lat w kolejce z książeczki mieszkaniowej, pomieszkując kątem u babci i ciesząc się przerwami w dostawach prądu i pustymi półkami sklepowymi, bo Kapitan Socjalizm inwestujący jak PiS w przemysł i budownictwo na kredyt nie był w stanie realizować elementarnych potrzeb ludności. Co się uśmiałem to moje ( ͡° ͜
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Mieszkania-sa-dzis-o-1-3-wieksze-niz-za-PRL-u-3308424.html
Piszesz z negatywnym wydźwiękiem, że deweloperzy budują tylko z myślą o zysku. A skąd się ten ich zysk bierze? Bo ludzie kupują - to oni decydują. Myślisz, że gdyby deweloper mógł więcej zarobić na mieszkaniach na osiedlu o mniejszym zagęszczeniu budynków, to by tego nie zrobił? Tylko teraz pomyśl - ile cholernie
@MuszeAleNieChce: Decydować mogą realnie o tym czy bułki które rano kupują smakują im ze słonecznikiem czy bez. Przy kupnie mieszkania nie mają tego komfortu i zwykle biorą co jest, bo podaż mieszkań na rynku jest mizerna. Wymuszenie planu zagospodarowania przestrzennego i budowanie osiedli innych niż klatkowe jest jakimś pomysłem - a przy postępującej pracy zdalnej i rozwijającym się transporcie coraz mniej osób realnie potrzebuje
Sam mieszkam na ulicy,