Wpis z mikrobloga

Mała relacja z wyjazdu do źródeł Łaby.

Ostatni mój weekend to 3 dni na #gravel w okolicach czeskiego Jaroměřa w kraju hradeckim. Planem podstawowym był wjazd z Jaromiera własnie wzdłuż Łaby na Labską boudę czyli hotel na wys. 1340 m stojący w bezpośredniej bliskości "studni" stanowiącej "źródła Łaby".

Sama trasa na 160 km mnie nie uwiodła. Zdecydowanie nie jest to szlak łabski taki jak znałem z okolic Decina, Terezina czy Drezna. Nie jest za fajnie pociągnięty, rzeka jest jeszcze wąziutka i nie ma funu jechania wzdłuż niej, ale też nie spodziewałem się cudów, bo planem było wymęczenie się i wjechanie z 254 m na 1340 https://www.endomondo.com/routes/1576565481. Wjechałem na górę przez Vichova i Vitkovice i stwierdzam, że pomimo bardzo ostrych jak na mnie podjazdów, to była znacznie lepsza opcja niż wjazd przez Vrchlabi i Szpindlerowy Młyn - po prostu lepiej mi się mocno wymęczyć na kilkuset metrach pionu 12% (a bywały takie) niż przez 30 km pedałować pod wkurzający niewielki podjazd.

Z ciekawych rzeczy po drodze jest:
- muzeum rowerów https://www.arealzirec.cz/
- piękna tama https://prehrada-les-kralovstvi.cz/
- leśna galeria rzeźb Mateusza Brauna https://www.google.pl/maps/@50.398846,15.8731343,17.67z
I pewnie wiele innych rzeczy, jak Zoo w Dvur Kralove, które już pomijałem, bo znałem z wcześniejszych wypraw w te okolice.

Miałem wrażenie, że droga łabska 2 z Jaroměřa do źródeł i w stronę Szpindlerowego Mlynu nie jest ani zbyt ciekawa widokowo, ani szczególnie dobrze oznaczona ani zbyt wybitnie "otoczona" rowerowymim knajpetkami, z którymi mi się czeskie popularne trasy nadwodne bardzo kojarzą. Ogólnie stwierdzam, że warto jako wyzwanie - takie dla mało doświadczonych kolarzy, którzy chcą sobie coś w górach wjechać. Widoki ze szczytów karkonoskich dużo wynagradzają, fakt dojechania do źródła Łaby mnie kręcił, możliwość pojeżdżenia po górskich szlakach rowerowych innych niż single był również super, niemniej wielkiej przyjemności z przejazdu nie miałem.

Drugi dzień i 120 km - wycieczka Jaroměř -> Pardubice https://www.endomondo.com/routes/1577659155 - trasa już była archetypicznie dobra wręcz. Duża część drogi biegnie w "tunelach" leśno-krzaczastych przy samej rzece, która już miała sensowną szerokość. Z głupotek przy Smiricach park z rzeźbami pod gołym niebem i niezłymi bzdurami typu ławka z psami. Typowe już czeskie postoje piwne dla rowerzystów i ładnie pociągnięty asfalt. Dużo szerokiej rzeki i mnóstwo zieleni wszędzie. Pięknie. Po drodze zamek na wzgórzu Kunieticka Hora - mały i fajny z widokami z wieży na wszystkie kierunki świata i opisanymi pasmami górskimi i szczytami. A wszędzie na zamku pełno kozic. :)

W samych Pardubicach się zakochałem. Dojazd trasą łabską fajnie meandruje przed miastem i można nawet bobry spotkać przy rzece. Samo miasto położone jest nad dwoma rzekami (Łaba i Chrudimka), pełne zieleni z bardzo fajnym rynkiem i tym po co tam jechałem - czyli torem gonitwy Wielka Pardubicka https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Pardubicka, która śledził mój dziadek, a ja stwierdziłem, że muszę chociaż ten tor zobaczyć. Skończy się pewnie na tym, że pojadę tam na sama gonitwę na jesień z czystej ciekawości. Bezapelacyjnie polecam samą trase i odwiedzenie też Muzeum Piernmika zaraz za zamkiem Kunieticka Hora.

Trzeci dzień i 77 km wycieczka Jaroměř -> Litomyšl https://www.endomondo.com/routes/1577666243. Nudno dość, nie wzdłuż Łaby. W okolicach Libnikowic jest ścieżka ludowej architektury, ale udało mi się znaleźć tylko jeden stary dom. Bez szału. Po pewnym czasie trasa z szosy wpada w las i jest już ciekawiej. Fajne jest dość miasteczko Choceň i kawiarnio-knajpa Cafe 59 nad rzeką. Trasa jest znacznie ciekawsza w drugiej połowie, gdy biegnie już lasami i przełajem fajnym. Sam Litomyšl https://pl.wikipedia.org/wiki/Litomy%C5%A1l dla fanów muzealnictwa, pałaców i ogrodów jest fenomenalny. Można spędzić tam ładnych kilka dni. Trzeba tylko unikać poniedziałków, kiedy wszystkie rzeczy muzealne są zamknięte. Byłem tam w poniedziałek. Odwiedziłem tylko zamek i było warto. Ogólnie od drugiej połowy jedzie się już bardzo fajnie i mogę polecić w sumie tak trasę, jak i bezapelacyjnie samo miasto.

Z Litomysla wrociłem już pociągiem do Jaromierza i bardzo ogólnie zadowolony z wycieczki pojechałem do domu.

Litomyśl jako baza wypadowa sprawdził się świetnie. Mapy.cz jako nawigacja sprawdziły się bardzo dobrze, choć żrą u mnie baterię jak szalone. Cieszę się, że zrobiłem swoje pierwsze #100km w tym sezonie i #150km też.

Bardzo polecam te okolice na gravel, jak i na #szosa chyba też, tylko na mapy.cz trzeba pilnować, żeby rzeczywiście tyczył po asfalcie.

#rower #podrozujzwykopem #czechy
Pobierz mtos - Mała relacja z wyjazdu do źródeł Łaby.

Ostatni mój weekend to 3 dni na #gra...
źródło: comment_1595493613vfkDcuYC7YZHTh5Bo52yXg.jpg
  • 5