Wpis z mikrobloga

Mirki i Mirabelki,

dziś inny wpis, a właściwie przestroga.

TLDR: Mam stalkera, który wystalkował mój adres po zdjęciu tarasu i wyczekiwał pod blokiem. Teraz wypisuje, wydzwania - nie tylko on, ale także jego ciotka. I nie, to nie jest żart.

Wybaczcie, że wołam wszystkich z poprzednich postów, ale zależy mi bardzo, żeby ten wpis znalazł się w gorących i stanowił przestrogę dla innych. Uczcie się na cudzych błędach, a nie własnych.

Zacznę od początku. Będzie długo.
Miałam kiedyś konto na sympatii. W kwietniu byłam przejazdem na spontanicznej kawie koło Łodzi. Spotkanie trwało krótko, bo byłam w trasie, a przede mną było jeszcze 200km. Randka - o ile to spotkanie można tak nazwać - się nie kleiła. Facet nie pamiętał co zrobił sobie w nogę, generalnie nie wdając się w szczegóły - pojawiło mi się w głowie kilka czerwonych lampek i nie kontynuowałam znajomości. Niewypał totalny. Napisałam mu wtedy na sympatii obszerną wiadomość, że nie jestem zainteresowana, że nie zaiskrzyło, że życzę powodzenia i pozdrawiam. Przez 2 miesiące - zero kontaktu.
Aż tu nagle przedwczoraj dostaję smsa od nieznanego numeru, że jest w Bydgoszczy i że zaprasza na jakiś trunek. Nie wiedziałam kto pisze, więc zapytałam "z kim mam przyjemność?".
Po 12 minutach braku odpowiedzi napisałam kolejnego smsa: _"Zresztą nieistotne. Kimkolwiek jesteś i skądkolwiek masz mój numer - nie jestem zainteresowana. Pozdrawiam serdecznie". Potem nastąpiła wymiana zdań, namawianie, a z mojej strony kolejny sms o tym, że nie jestem zainteresowana spotkaniem, że jestem w związku i żeby ten ktoś wykasował numer. Ostatecznie myślałam, że to jakiś głupi żart, że jakieś dzieciaki uczciły sobie początek wakacji, albo moje przyjaciółki świetnie się bawią moim kosztem.

Po 3 godzinach parkuję pod blokiem, a za moim bagażnikiem staje motocykl uniemożliwiając mi wyjazd. Myślałam, że zacznie się awanturować o miejsce (choć nie mamy przypisanych do mieszkań, to sąsiedzi z przyzwyczajenia parkują na stałych miejscach). Po chwili pomyślałam, że może czeka aż otworzę mu bramę na osiedle, więc otworzyłam. Ale nie odjeżdżał. Wychyliłam się z auta, zdjął kask i zapytał "czy teraz poznaję". No poznałam.
Nigdy nie miał mojego adresu, nie wiedział nawet w jakiej dzielnicy mieszkam. Przyznał się, że wystalkował mój adres po zdjęciu tarasu, które wrzucałam tu na wykop, żeby pochwalić się zmianą wystroju. I przyjechał z Gliwic.
Tutaj następuje krótka wymiana zdań, facet zostaje poinformowany, że jestem w związku (kolejny raz), że to jest nieobliczalne. Z jego strony dostałam info, że warto było jechać specjalnie do Bydgoszczy bo musiał jeszcze raz mnie zobaczyć. Masakra.
Próbował zgadnąć też numer mojego mieszkania.
Na koniec motocykl nie chciał mu odpalić - powiedziałam, że nie mam kabli, ale że mam życzliwych sąsiadów i na pewno ktoś mu pomoże.

Z tego wszystkiego zostawiłam na noc otwartą szybę w aucie. Dobrze, że mieszkam na spokojnym osiedlu, nic nie zginęło.

Później napisałam mu jeszcze, że to najbardziej poryta akcja w moim życiu i poprosiłam stanowczo, żeby usunął numer i się ze mną nie kontaktował.

Nie będę się rozpisywać - i tak ten wpis ma już ponadmiarową ilość znaków - takich smsów kiedy napisałam mu, żeby się nie kontaktował było jeszcze kilka.

Po ostatnim moim smsie, w którym zagroziłam, że jeśli nie przestanie pisać to zgłoszę nękanie - nastąpiła kaskada telefonów. Najpierw z pierwotnego numeru, potem z innego, potem z domowego, a na końcu zadzwoniła do mnie jego ciotka. Tak - jego ciotka. Z wiadomością, że Karol jest wspaniałym mężczyzną. Jak zapytałam czy chodzi o tego chłopaka, który wystalkował mój adres po zdjęciu tarasu odpowiedziała "tak, tak, dokładnie". Widać takie są rodzinne tradycje i wychowanie. Powiedziałam jej, że nie godzę się na takie zachowanie i nie życzę sobie kontaktów. Poblokowałam numery. Dostaję jednak wiadomości, że blokowany numer próbował się kontaktować. Ostatni raz 10 minut temu. Popi**dolony człowiek.

Teraz korzystając z czasu antenowego - wiadomość specjalna do świra stalkera:
Jeżeli to czytasz, a czytasz na pewno - wiedz, że jeżeli nie przestaniesz mnie nękać telefonami, smsami, nagraniami na poczcie, mailami i wystawaniem pod blokiem, to zgłoszę sprawę na policję. Odezwałam się już do zarządcy nieruchomości o zabezpieczenie nagrań z monitoringu. Informuję Cię też, że wszystkie połączenia były i będą nagrywane.
Zastraszyć się nie dam.

A pozostałych przestrzegam przed wrzucaniem zdjęć i czegokolwiek w sieć.

Howgh.

##!$%@? ##!$%@? #ludzietoswiry #stalking #bydgoszcz
  • 112
@dr3vil: nie trzeba być szurniętym, to są metody śledcze ( ͡° ͜ʖ ͡°) a takie wyszukiwanie ma swoją nazwę - GEOINT. Uwierz mi, jak poznasz metody i masz trochę oleju w głowie, to łatwo da się "połączyć kropki".
@Mirabelkowna26: zabezpiecz co tylko się da co może pomóc (smsy, numery telefonów, korespondencję z sympatii itd.) i od razu wal na policję. Nie ma się co patyczkować z takimi #!$%@?.

Jak macie monitoring na osiedlu to możesz nawet ogarnąć (albo bagiety) numer rejestracyjny kibla którym przyjechał.

Stalkerów #!$%@?ć prądem.
@Mirabelkowna26: kurde grubo.. ze swojej perspektywy widzę tutaj niezłego patusa. Zgłaszaj na policję - masz podstawy o nękanie. Niech się nim zajmą. Myślę, że jak go odwiedzi dzielnicowy to może dojdzie do gościa, że robi źle ALBO okaże się (odpukać), że to jakiś psychol znany i policji i lekarzom (ʘʘ)

I pomyśleć, że to ja zwykle pisałem laskom po randce że nie jestem zainteresowany i życzyłem powodzenia
@Mirabelkowna26: Jak nie pomoże policja, wyłącz totalnie socialmedia. Zero relacji, jakichś wrzutek, oznaczania ze znajomymi. Ludzie nie zdają sobie sprawy ile informacji można wyciągnąć z samego profilu, relacji na fb, a teraz jeszcze dochodzą insta, snapy i inne takie dzikie węże.
Mężczyzna bardzo mnie wspiera. Natomiast ja nikogo nie chcę angażować w tą sytuację.


@Mirabelkowna26: powiedz mu o tym i niech idzie spusci #!$%@? bez swiadkow typowi. Tylko nie chwal się tym nigdzie bo skończysz jak gruzinska karyna pdk