Na otwartej przestrzeni gdy nie ma ludzi dookoła nie noszę. Ale jak idę w jakieś bardziej zatłoczone okolice gdzie mijam się z ludźmi w odległości metra - kilkudziesięciu centymetrów to zakładam.
@deafpool: Tak jak minister szumowiński przykazał, na otwartej przestrzeni nie nosze, na niezatloczonych ulicach nie nosze i omijam ludzi 2. metrowym łukiem, w miejscach gdzie są ludzie zakładam (✌゚∀゚)☞
@deafpool: a gdzie odpowiedz nigdy nie nosilem? jest sporo ludzi myslacych samodzielnie ktorzy nigdy nie wkladali szmaty na gebe, no poza marketami bo nie chcieli wpuscic na zakupy :).
NIE i nie noszę nawet tam, gdzie teoretycznie jest nakaz (np. sklep). W przypadku osób zdrowych, bądź nosicieli bezobjawowych noszenie tradycyjnych masek praktycznie mija z zasadnością. Maski od początku były wprowadzane głównie ze względów psychologicznych oraz by wyeliminować potencjalnych nieodpowiedzialnych "objawowców" (zarażonych u których zarażenie nie zostało potwierdzone, ale którzy kichają/kaszlą i chodzą po ulicy).
@deafpool: Nie, ale jeżeli jadę autem np:. do sklepu to ubieram już w aucie i idę na zakupy. Potem zdejmuję dopiero w aucie prawidłowo. Nie widzę sensu cały czas łapami dotykać maseczki, ubierać, zdejmować. Polecam.
@deafpool: Od samego początku nie nosiłem maski. Jak już trzeba było to usta i nos zakrywałem arafatą. Z kwestii "bezpieczeństwa" to jeden wuj i tak a w arafacie to się przynajmniej nie dusiłem. Maskę zakładałem tylko do sklepu, co zresztą dalej robię.
#pytanie #koronawirus #polska #glupiewykopowezabawy
@deafpool: p--------z
plusy cię interesują
NIE i nie noszę nawet tam, gdzie teoretycznie jest nakaz (np. sklep). W przypadku osób zdrowych, bądź nosicieli bezobjawowych noszenie tradycyjnych masek praktycznie mija z zasadnością. Maski od początku były wprowadzane głównie ze względów psychologicznych oraz by wyeliminować potencjalnych nieodpowiedzialnych "objawowców" (zarażonych u których zarażenie nie zostało potwierdzone, ale którzy kichają/kaszlą i chodzą po ulicy).
@deafpool: Staram się raczej nie chodzić po ulicy.
Od samego początku nie nosiłem maski. Jak już trzeba było to usta i nos zakrywałem arafatą. Z kwestii "bezpieczeństwa" to jeden wuj i tak a w arafacie to się przynajmniej nie dusiłem. Maskę zakładałem tylko do sklepu, co zresztą dalej robię.