Wpis z mikrobloga

Mirki nocna już startuje więc może to dobry moment bym się podzielił moim najlepszym łowem na portalach randkowych. Z góry przepraszam za słowotok, nie mam komu się wygadać, mam tylko Was...

Jestem tam aktywny od kilku miesięcy, nie jestem wybredny - szukam dziewczyny która nie wygląda jak Krzysztof Krawczyk, która coś tam robi po powrocie z pracy, normalnej kobiety. Kilka miesięcy bezskutecznych poszukiwań... Siebie oceniam na jakieś 6/10 jak chodzi o wygląd, status społeczny, materialny trochę lepiej.

Po tych kilku miesiącach nagle odezwała się do mnie jedna dziewczyna. Młodsza o 3 lata, niższa o 10cm, mieszka sama, chce się poznać. Spytałem po krótkiej rozmowie o jej insta, podała, po tym napisała że po zdjęciach które mam na instagramie jeszcze bardziej chce mnie szybko zobaczyć. Pisała, że obawia się, że będę czuł się zawiedziony i rozczarowany gdy ją zobaczę... Jej nastawienie wskazywało wyraźnie, że nie szuka kogoś na "raz", wypytywała o szczegóły, czy mi przeszkadza jak dziewczyna chce się spotkać ze znajomymi gdzieś na mieście, czy potrafię coś naprawić, czy mi przeszkadza pies itp... Te pytania odbierałem pozytywnie bo świadczyły, że dziewczyna konkret i wie czego chce a nie będzie się przez pół roku czaić i myśleć czy ona chce być ze mną czy nie. 3 dni od pierwszego kontaktu zaproponowałem spotkanie, spacer, ucieszyła się, oczywiście, sobota? Jasne! No ok 15? Może być, ogarnie się po pracy i się spotkamy. Kolejnych kilka dni miłego pisania, bez niespodzianek, opowiadała w międzyczasie co było nie tak z poprzednimi których poznała. Ja zapamiętywałem by tych samych gaf nie popełnić chociaż i bez tego takich rzeczy jak poprzednicy bym nie robił. Opowiadała że z kimś wcześniej poznanym oglądała film itp... Nieistotne (do czasu, niedługo wyjaśnię). Piątek wieczór, kładę się do łózka i nie mogę spać... Dziewczyna mocne 7/10 na mój gust, szczupła, podoba mi się, co może być nie tak, że sama napisała, chce się spotkać... Dziwne, nic takiego mnie nie spotkało jak dotąd... Może zajadę tam (50km) a ona jest niesłysząca? A może jakieś inne dziwne rzeczy wyjdą. W głowie układam sobie scenariusze - jeśli ma ciężką chorobę to będę ją wspierał i będę przy niej, jeśli jest niesłysząca nauczę się migowego, jeśli ma mroczną przeszłość to postaram się to zaakceptować bo to pracowita, piękna kobieta.

Sobota rano, wstaję, wykonuję obowiązki bym mógł o 14 wyjechać, prysznic, w międzyczasie piszę z nią, był plan by iść nad jezioro posiedzieć na kocyku, ona pisze że pada deszcz, ja w żartach - luz, mam parasol w samochodzie :D ok hehe... Ja, czysty, pachnący, ogolony, koszula gotowa, staję w pokoju, czego mogę potrzebować... Biorę w plecak coś słodkiego bo z pustymi rękami raczej nie wypada, mam chipsy na półce - wspominała, że z poprzednim adoratorem oglądała film. A co tam, wrzucę, może będzie ochota to się zje... Mam wszystko? Dokumenty, klucze, pralinki, chipsy, w drogę! 50km zleciało szybko, dotarłem.

Wysiadam z samochodu, wychodzi - szczupła, ładna, piękne oczy, uśmiech, głos delikatny, bardzo kobiecy, myślę że pójdziemy do środka, ona jednak serio wzięła ten tekst z parasolem, ok, zapraszam do samochodu. Wsiadamy, od początku rozmowa się klei, miło się rozmawia, pyta o wiele rzeczy takich przyszłościowych, które nie miałyby znaczenia w znajomości "tymczasowej", widać, że jest inteligentna, wesoła, śmieje się z moich żartów. Po drodze wspomina, że mam plusa bo zaparkowałem profesjonalnie nie to co poprzedni "zalotnik".

Zajechaliśmy nad to jezioro, wysiadam z samochodu mając w głowie tysiąc myśli czy jej się spodobałem, wyciągam parasol, ona od razu bierze mnie pod rękę, spacer, miła rozmowa, zakrywam ją parasolem, trochę na mnie pada ale trzeba być gentlemanem w końcu... Spacer trwał jakąś godzinę, tak sobie spacerując opowiadała o swoich nieudolnych adoratorach... Jeden nic nie mówił przez pół godziny bo uważał, że nie trzeba rozmawiać by miło spędzić czas, inny bez zębów etc... W międzyczasie kilkukrotnie spojrzała mi w oczy, zarumieniła się, obeszliśmy wszystkie możliwe stawy, wspomniała że nie ma problemu z tematami do rozmowy bo świetnie się rozmawia, wsiadamy do samochodu.

Otwieram jej drzwi, parasol do tyłu, jedziemy z powrotem do niej, znów miła rozmowa po drodze, jest bardzo szczera, mówi wszystko prosto z mostu, mówi - wiesz, chcę być z Tobą szczera, zanim się umówiliśmy umówiłam się na tym samym portalu z innym chłopakiem, mamy się spotkać jutro, nie przeszkadza Ci to? Odpowiadam - dlaczego miałoby przeszkadzać? Nie jesteśmy w związku bym mógł Ci czegoś zabraniać... Po rozmowie widzę że jest zainteresowana, ja również jestem co raz bardziej przekonany, że to może być właściwa osoba. 10 minut jazdy i jesteśmy u niej. Wysiadam z samochodu, ona dziękuje za miły spacer i rozmowę, ja proponuję - skoro miło nam się rozmawia chciałbym spędzić z Tobą kilka chwil łużej, może kawka, herbatka u Ciebie? Nooo ok ale wiesz, mam bałagan w domu, nie spodziewałam się gości. Nie ma problemu, to nie ma znaczenia. Ok, zapraszam.

Wchodzimy, to dom współdzielony z innymi mieszkańcami, wieszam kurtkę w przedsionku, wchodzimy dalej, patrzę że ona wiesza w pokoju na wieszaku, mam w kurtce portfel i klucze, pytam - przewiesić kurtkę tu do Ciebie? Niee co ty... Wchodzimy do pokoju, dziewczyna dość nieśmiała się zrobiła, w domu czysto, ładnie jak na to, że po pracy sama ogarnia i nikt jej nie pomaga. Słodki piesiak biega po mieszkaniu, dziewczyna zauważa - polubił Cię! niektórzy jak tylko wejdą to na nich warczy...

Popijamy herbatkę, rozmowa dalej się toczy przyjemnie, minęło 20 minut rozmowy, psiak nie daje mi spokoju, ona troszkę speszona, wiedziałem, że się wprosiłem "bez zaproszenia" więc po wypiciu herbatki rzucam - no! na mnie już pora, miło się rozmawiało! Wychodząc zabierałem plecak w którym miałem pralinki, zauważyła w nim chipsy. Wziąłeś ze sobą chipsy? No tak, nie wiedziałem czy w taką ulewę będziesz chciała nad to jezioro jechać, więc można było jakiś film obejrzeć...

Zbieram się do wyjścia, chcąc się jakoś miło pożegnać po tych 3 godzinach spędzonych razem miałem zamiar ją jakoś przytulić, dać całusa w policzek by nie była to zwykła rozmowa z kumpelą, by wykazać zainteresowanie. Niestety kiedy wychodziłem stała jakoby zasłaniając się drzwiami, więc tylko szybko ją objąłem, podziękowałem za miło spędzony czas i odszedłem. Jadę, myślę co ona sobie myśli, czy jej się podobam. Myślę sobie - no, jeśli się nie odezwie zanim dojadę to pewnie nic z tego nie będzie... 10 minut od wyjazdu mam wiadomość -

D: dziękuję za miło spędzone popołudnie :)
Ja: ja też dziękuję, byłem ciekaw czy napiszesz :)
D: wzięłam Cię na przetrzymanie :D a co jakbym nie napisała?
Ja: To nie wiem czy jeszcze byśmy się spotkali...
D: Rozumiem...
Ja:A teraz wiem, że chcesz kolejnego spotkania :).
D: :D:D Jakoś mnie zablokowało jak znalazłeś się u mnie w domu, byłam speszona...

Pisaliśmy jeszcze trochę przed snem, było w porządku przez jakąś godzinę, potem długo odpisywała, odpisywała chłodno, tak było cały kolejny dzień (dziś), miała o 16 się z tamtym spotkać, w tym czasie od 16 do mniej więcej 19 nie pisałem bo to by wyglądało jakbym jak dzieciak próbował przeszkadzać. Po 19 piszę, ona znów chłodna, pytam jak spotkanie? Bardzo dobrze... Spytałem po paru kolejnych zdaniach - spotkajmy się w tygodniu, dasz radę po pracy? Nie wiem... Ok to daj mi znać jak będziesz wiedziała. Ok. Siedzę i myślę, coś jest nie tak, piszę - Spotkamy się jeszcze? Chyba nie, przepraszam... nie chcę Cię oszukiwać. Możemy porozmawiać chwilę? Tzn? Tel. W jakim celu? Pisanie to pisanie, chcę z Tobą porozmawiać, to ważne dla mnie. +48 123 456 789. Dzwonię, mówię na luzie

Ja: ok, jak już nic nie będzie między nami powiedz mi co się stało, że tak zadecydowałaś? Może dzięki temu uniknę popełniania błędów w przyszłości...
D: 1. wprosiłeś się do mnie do domu a tego się nie spodziewałam 2. spytałeś czy masz przewiesić kurtkę z przedsionka do pokoju, to dziwne.
Ja: Ok, podziękowałem za wyjaśnienie, życzyłem szczęścia i podziękowałem za spotkanie mimo wszystko...

No i zostaję z tym wszystkim, myślałem o niej kilka dni, po spotkaniu non stop, opisując poprzednich adoratorów wydawałem się być przy nich DiCarpio czy innym Bratem Pittem a tu zderzenie ze ścianą. I teraz przede mną pewnie kolejne kilka miesięcy bezskutecznych poszukiwań bliskiej osoby... Nie wiem co jest ze mną nie tak, śmieciarka miała być po mnie rok temu i nie przyjechała, nie mam sznura ani mocnych leków, jutro do roboty obudzę się niewyspany myśląc, dlaczego ciągle jest źle... Ludzie mają mnie za tryskającego energią, wesołego, bo taki jestem z zewnątrz. W środku krwawię... Proszę wylać teraz na mnie ścieki z wyzwiskami #spermiarz albo #przegryw bo za bardzo lubię żyć by samego siebie pchać w depresję. Pozdrawiam wspaniałe #rozowepaski z #tinder i #badoo, jak ktoś doczyta wysrywy #!$%@? o 00:30 to proszę dać znać, będę wiedział przynajmniej, że nie klepałem w notepad.exe tylko wykop.pl Współczuję jak dotrwałeś do końca, ja bym nie wytrzymał chyba...
  • 156
  • Odpowiedz
@morti92: Współczuje kumplu. A co do sytuacji to sam fakt, że dziewczyna Cię nie zaprosiła na herbatkę po marznięciu w deszczu, do tego po tak długiej drodze która przejechałeś żeby się z spotkać, świadczy tylko o niej. Może i dobrze, że nic z tego nie wyszło, szkoda tylko że to ona to skończyła. Aahhh i to pytanie na koniec, co zrobiłeś źle... trochę szacunku do siebie
  • Odpowiedz
zdarzało mi się od dziewczyn dostawać tak dziwne powody zakończenia znajomości odnoszące się do mojego zachowania na spotkaniu, że tylko łapałem się za głowę i myślałem "jakie procesy myślowe w twojej głowie niewiasto zaszły, że zinterpretowałaś te zachowanie własnie w ten sposób" :D


@beznicker28: Nie mogę nie wspomnieć starego chińskiego przysłowia - baby to #!$%@? :D dzięki za uwagę i wsparcie
  • Odpowiedz
@morti92: "Ok, ale tego chyba nie dam rady uniknąć w przyszłości..."

Próbowałeś sam siebie oceniać po spotkaniach?
Wiem, że to mega trudne i dziwne, bo sami siebie zwykle oceniamy jako tych mega zajebistych, ale zawsze coś można poprawić :).

Od ostatniego spotkania, zacząłem w notatniku zapisywać sobie moje randki, potem na trzeźwo kilka dni po spotkaniu jak emocje opadną staram się analizować. Nie wiem czy jest to dobry pomysł, ale
  • Odpowiedz
@morti92: U mnie nie było widać na tych randkach, że coś jest nie tak. Wszystko spoko. Niby... Friendzone się starzał. Urwanie kontaktu i unikanie też. Ostatni raz był największą porażką, bo tych randek było chyba 7, a ostatecznie nadal bez związku ani dziewczyny. Regularnie przegrywam w kontaktach z kobietami.
  • Odpowiedz
Aahhh i to pytanie na koniec, co zrobiłeś źle... trochę szacunku do siebie

@kapral_szymcio to tylko dlatego, że jestem perfekcjonistą i w pracy zawsze szukam swoich błędów by ich nie popełnić więcej, tak samo w kazdym aspekcie życia.

Próbowałeś sam siebie oceniać po spotkaniach?

Wiem, że to mega trudne i dziwne, bo sami siebie zwykle oceniamy jako tych mega zajebistych, ale zawsze coś można poprawić :).
@NotAtencion jakbym nie próbowal nie prowadziłbym dywagacji co mogłem zrobić nie tak... Cały czas analizuję ale szukam tylko swoich błędów bo cudzych nie wyeliminuję
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
@morti92:
Jakiś kit musiała sprzedać. Niektóre kobiety będą kręcić i wić się jak węgorz ale konkretu nie powiedzą, niektóre z nieśmiałości a niektóre by mieć Cię jako "wyjście awaryjne". No bo pomyśl, jak by się na ciebie nakręciła to by nie miała za złe nawet jak byś się wkręcił nie tylko na herbatę.
  • Odpowiedz
@Oknonapodworze ja zadawałem dziwne pytania. Pytała czy mi przeszkadzają chipsy na łóżku, czy umiem naprawić samochód jak się popsuje, czy akceptuję zwierzęta, czy mam jakieś bóle stawów albo problemy z kręgosłupem. Ok, zadawałem dziwne pytania, choć i tak jestem słaby chyba ;)

@login-jest-zajety u tej też adoratorów nie brakowało, pisali również podczas spotkania ale wyłączyła internet bo "to niekulturalne że jej ciągle pika"
  • Odpowiedz