Wpis z mikrobloga

Skończyłem książkę #trader21 i mogę dorzucić swoją recenzję. Będzie długo, więc TL;DR 7/10, wiedza warta ceny ale może irytować.

Zacznę od tego co najbardziej rzuca się w oczy i w moich oczach odejmuje dobre 1,5 punktu z ogólnej oceny - szurowate teorie spiskowe. Gdyby ta książka była filmem miałaby żółte napisy. Wszyscy są źli, zgadani ze sobą i chcą Was wydymać - takie podejście w kontekście rynków jak najbardziej akceptuję, w biznesie nie ma sentymentów i taryfy ulgowej. Ale nie akceptuje wplatania w tekst odwołań do chemtrailsów. Niby tylko jako cytat czytelnika bloga w poświęconym temu rozdziałowi, ale naprawdę na poparcie tezy "warto myśleć samodzielnie" można było komentarz dzbana mniejszego kalibru. Sam autor nie jest wiele lepszy, zbyt gęsto w książce pojawiają się odwołania niezwiązane bezpośrednio z tematami inwestycji o medycynie, żywieniu, mediach alternatywnych i spisku światowym. Mocno odbiera to powagi całości. Obawiam się, że z wiekiem Trader21 pod presją bańki która u niego na blogu się wytworzyła dalej będzie brnął w tego typu foliarskie odniesienia przez co kolejne książki w końcu osiągną stan nienadający się dla normlanego czytelnika. Bardzo, bardzo chciałbym się mylić. 

Kolejna sprawa to wynikające częściowo z powyższego czarnowidztwo wylewające się z niemal każdej strony. Jeden podrozdział o tym, żeby nie popadać w skrajny pesymizm niewiele w tym kontekście zmienia, wygląda wręcz śmiesznie po rozdziale o obligacjach gdzie połowa to wyjaśnienia o tym jak działa i jaką patologią jest system bankowy. Po lekturze tego rozdziały chciałbyś się pochlastać albo co najmniej sprzedać wszystko co masz i schować majątek w fizycznym złocie. Cała książka jest napisana w przystępny, ale właśnie taki pesymistyczny i na dłuższą metę męczący sposób. Jak już przy tym jesteśmy męczą też ciągłe odwołania do Buffeta co najmniej jakby to był jakiś wszechwiedzący pół-bóg.

Kolejny wnerwiający punkt - nieopisane reklamy. Nie mam nic przeciwko reklamom w książce pod warunkiem, że na wstępie rozdziału wprost mamy napisane, że "polecam DIFa bo mam w tym interes". Nawet jak bezpośrednio wynika to z kontekstu. Nie zaczynajmy od opisania co jest ważne przy wyborze brokera (+hejt na tych tańszych) i potem - CO ZA PRZYPADEK - wjeżdża broker idealnie wpasowujący się w tezę. Przy okazji od czasu publikacji książki DIF wprowadził opłaty za przechowywanie akcji i ETFów - choćby dlatego z według mnie z opcji "meh" zmienił status na "słabo", choćby dlatego warto zachować choćby mimum szacunku dla czytelników którzy wydali kilka ładnych stówek. Po tej akcji zastanawiam się, ile w przedstawionych narzędziach w książce jest reklamy a ile osobistego doświadczenia.

Jedziemy dalej - fiksacja na własnych poglądach inwestycyjnych. Jeżeli gdzieś w książce opisane są wskazówki co do jakiś aktywów możemy być pewni, że wszystkie przedstawione wskaźniki będą zgadzać się z narracją. Brak jest jakiegokolwiek krytycznego spojrzenia czy przykładów narzędzi, które w tym konkretnym przypadku pokazują coś odwrotnego niż przedstawiona teza (poza ewentualnie opisowym przedstawieniem ryzyk). Albo czarne albo białe, poza nielicznymi wyjątkami nie ma szarości i sposobów oddzielania ziaren od plew. Inwestor który pokusił się o rozdział związany z psychologią inwestowania powinien szczególnie uważać na najprostszą pułapkę myślową jaka istnieje, z resztą także opisaną - przekonanie o nieomylności przy zaangażowaniu w coś pieniędzy. Minus.

Z plusów - styl i prosty język ale bez traktowania czytelników jak idiotów. To się bardzo dobrze czyta! Zero wnikania w niepotrzebne detale, same konkrety co, jak i dlaczego poparte argumentami i przykładami. Setki wykresów i tabel. Jak chcesz wiedzieć o czymś więcej otwierasz Google, tutaj masz idealne kompledium na start. To dla mnie najlepszy dowód, że Trader21 zna się na rzeczy - tłumaczy złożone problemy prostymi słowami. Tylko ktoś oblatany w temacie potrafi robić coś takiego.

Sama książka jest ładnie wydana i sensownie podzielona, bez problemu na jej podstawie można zbudować portfel inwestycyjny z szerokim wachlarzem instrumentów. Odczarowuje "niezwykle trudne" tematy takie jak inwestycje w surowce. W gruncie rzeczy jest tam masa przydatnej wiedzy warta niemałych pieniędzy.

To czego mi zabrakło to solidniejszego podłoża psychologicznego i społecznego. Jest o tym rozdział, ale niektóre rzeczy są w nim pominięte, na przykład to jak wielką rolę w inwestycjach odgrywają emocje (za Elderem - smutek i żal). Nie dziwi mnie to w kontekście podejścia autora do świata i życia kreowanego przez książkę - liczy się tylko zysk, a ludzie... A po co komu ludzie? Nie ma słowa o społecznych aspektach inwestowania, mamy hejt na rządy że robią złe rzeczy dla portfela - ale słowem nie zostało wspomniane, że robią tak także z uwagi na nastroje społeczne. Przeczytamy o "utopijnych wizjach" projektu europejskiego ale nie przeczytamy o tym dlaczego idzie to w taką a nie inną stronę, dlaczego obywatele wybierają polityków kojarzących się z równością społeczną, przeciwników rozwarstwienia czy w końcu - zwykłych lewaków. Dlaczego poglądy urzędników w bogatych społeczeństwach głównie o poglądach lewicowych mają znaczenie - osobno podejmują setki mało istotnych decyzji ale razem zbierają się w duży organizm mający znaczenie. Prawdopodobnie oczekuję zbyt wiele od autora, tego typu pytania mogą pojawić się tylko w "skażonej lewicą" głowie - ale pozwalają szerzej spojrzeć na świat i inwestycje. 

Inwestor w oczach książki to patrzący na wartość w dłuższej perspektywie, zaszczuty i bezwzględny kapitalista któremu może zrobi się trochę przykro jak w RPA mordują białych, ale głównie dlatego, że stracą na tym spółki które ma w portfelu. Osobiście nie akceptuje takiego podejścia, zabijanie w sobie człowieka aby osiągać wyniki finansowe w ostateczności prowadzi do tego, że nie mamy ani jednego ani drugiego. A z bardziej praktycznego aspektu - ignorowanie "wyższych" emocji w szerszej skali w prosty sposób prowadzi do myślenia tunelowego i słabszych wyników na portfelu.

Podsumowanie w pierwszym akapicie :)

#gielda #inwestycje #finanse
  • 8
@monyprintergobrrrr: fajna recenzja jestem w trakcie czytania :) pierwszy tom mi się podoba, jest trochę tak jak piszesz że jest konkretna narracja i możliwe że jednowymiarowe przedstawienie pewnych tematów. Ja nie jestem w stanie tego zweryfikować ale niektóre wykresy robią wrażenia, np migracja kapitału pomiędzy spółkami value a growth.
@monyprintergobrrrr: Zgadzam się zdecydowanie z zarzutem reklamy DIF. Warunki na rynku się ciągle zmieniają - w książce powinna się znaleźć recepta na prześwietlenie ofert brokerów, na co zwracać uwagę + ewentualnie jacy są polecani w momencie wydania książki. Co mi po instrukcji obsługi konta w DIF za 10 lat?
@monyprintergobrrrr: Ogólnie się zgadzam. Mi się podobał za to roździał o innych aspektach jak np. ten przykład jak go jakiś urzędnik chciał uwalić jak kupował działki. Nie wiadomo czy historia jego osobista ale prawdziwa w 100% Dobrze, że wspomina też o rezydencjach podatkowych i wehikułach inwestycyjnych. Tomy o akcjach i surowach dla mnie genialne. Trochę foli tam jest ale nie jest jakoś mega widoczne na tle całości. Dla mnie 9/10, szczególnie