Aktywne Wpisy
give_me_coffee +109
Wiecie co jest najgorsze w randkowaniu w dzisiejszych czasach?
To, że całkowicie normalne stało się spotykanie się z kimś po kilka miesięcy bez zobowiązań. To jest teraz tak powszechne, że aż dziwnie czułabym się mówiąc potencjalnemu partnerowi, że nie ma mowy, żebyśmy zachowywali się para nie będąc w związku. Mam tu na myśli przyjeżdżanie do siebie, spanie ze sobą, zwierzanie się sobie ze swoich problemów…
Jak ludzie mogą robić to miesiącami i
To, że całkowicie normalne stało się spotykanie się z kimś po kilka miesięcy bez zobowiązań. To jest teraz tak powszechne, że aż dziwnie czułabym się mówiąc potencjalnemu partnerowi, że nie ma mowy, żebyśmy zachowywali się para nie będąc w związku. Mam tu na myśli przyjeżdżanie do siebie, spanie ze sobą, zwierzanie się sobie ze swoich problemów…
Jak ludzie mogą robić to miesiącami i
Cinoski +499
Jaki moment w życiu był dla was najszczęśliwszym momentem z całego dotychczasowego życia? Kiedy czuliście największą radość kiedykolwiek w swoim życiu? U mnie jest to okres liceum, pierwsza i druga klasa. Nie miałem wtedy nic, moim rodzice byli biedakami. Miałem małą liczbę kolegów, używane ciuchy z bazarku, ledwo działający, stary komputer i telefon. Pokój musiałem dzielić ze starszym bratem, zero prywatności do okresu studiów. Co sprawiało, że byłem szczęśliwy? Pierwsza miłość z niezwykłą dziewczyną, pierwsze nieśmiałe podchody, randki, nasze wspólne randki, na których się kompromitowałem ze stresu, zresztą ona też. Nie była jakąś wielką pięknością, za którą szaleli wszyscy, ja tak samo, raczej przeciętny. Ale jak nas trafiło, tak nie mogłem przez 2 lata wytrzymać bez niej chociażby 5 minut, ciągle 24/7 razem, nierozłączni. Biła od nas taka aura zakochania, że wcześniej byliśmy praktycznie niewidzialni, tak podczas trwania związku zaczęli podbijać do niej przystojni goście, a wokół zaczęły się kręcić ładniejsze dziewczyny, ale nic nie było w stanie nas rozdzielić, każde przeciwności losu. Pierwsze nieudolne #seksy były całkowicie nieprzyjemne, obydwoje nie wiedzieliśmy do końca co i jak, wszystko na intuicję, chwile czasu nam zajęło, zanim odkryliśmy swoje ciała. Niestety sielanka nie mogła długo trwać. Po kilku latach się wypaliło, poszliśmy na studia. Ją utrzymywali rodzice, wynajęli jej mieszkanie, ja musiałem w weekendy pracować, żeby się jakoś utrzymać, ona imprezowała. Minął miesiąc, poznała koleżanki, zaczęła chodzić na kluby, a ja tylko praca, praca. Minął drugi miesiąc i w końcu zerwała ze mną, bo chciała się "wyszaleć" a ja ją tylko ograniczałem.
Do czego dążę. Obecnie mam 30 lat i wiele się w moim życiu zmieniło. Wchodząc w dorosłość nie miałem dosłownie nic - byłem niezadbany, biedny, rodzice nic mi na start nie dali, wszystko musiałem osiągnąć sam i w najważniejszym momencie życia, ukochana dziewczyna rzuciła mnie by swobodnie sobie latać po klubach i sypiać z facetami. Długo się zbierałem, ale udało się, osiągnąłem sukces, od kilku lat mam własną firmę, w dodatku nie z #it ale zarobki podobnie wysokie. Zmieniłem swoj wygląd, zadbałem o siebie, teraz znacznie lepiej wyglądam, mam fajnych znajomych i ciekawie spędzam czas. Odbyłem kilka maratonów, skoczyłem ze spadochronu, na bungee, byłem w conajmniej 10 krajach, po niej byłem w 2 związkach, wziąłem ślub, buduję dom, a za kilka miesięcy urodzi mi się dziecko.
Brzmi zajebiście, ale w czym jest problem? W tym że nic z tych rzeczy nie sprawiło mi radości i czuję wyrzuty sumienia. Czuję wyrzuty sumienia, bo obecna kobieta, z którą jestem i mam dziecko w drodze jest milion razy lepsza pod każdym względem od tej pierwszej miłości, od względów wizualnych, po inteligencję, ambicję, sposób bycia. A mimo to, byłem szczęśliwszy 12 lat temu jako szczyl w liceum, który nie miał nic i nawet nie mógł nikogo do domu zaprosić. Rozmawiałem na ten temat ze znajomymi i każdy zgodnie twierdzi, że najszczęśliwsze momenty życia przeżywają obecnie, bo mają kasę, pozycję, wolność, są szczęśliwi mając rodzinę, dzieci, a te wszystkie nastoletnie miłości i czasy liceum nie uważają, za najszczęśliwsze momenty życia, tylko za gówno. Twierdzą, że dopiero po studiach poczuli się naprawdę szczęśliwi, a u mnie jest odwrotnie. Czy ja jestem nienormalny, mam jakąś depresję? Oddałbym wszystko, żeby przenieść się 12 lat wstecz do mojego pierwszego związku chociaż na jeden dzień i spędzić dzień z moją pierwszą ex. Dziecko rośnie w brzuchu mojej kobiety, a ja ciągle rozpamiętuje moją pierwszą miłość i jacy wtedy byliśmy szczęśliwi, zastanawiam się co u niej. Czy to jest uczciwe wobec mojej obecnej żony?
#przegryw #zwiazki #milosc #seks
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ebee373f5c87a77924b4c4a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
@AnonimoweMirkoWyznania: żaden
Komentarz usunięty przez autora
Kilkuletni związek na odległość, na samym końcu prawie brak seksu i oddalanie się jej ode mnie, "ona nie wiem czy nadal mnie kocha", potem jej zdrada i moje wybaczenie.
Bezpośrednio po wybaczeniu też czułem się szczęśliwy, w końcu się nie rozstajemy a ona twierdzi że jednak mnie kocha, zawsze kochała tylko popełniła błędy i teraz mi
Fajnie się słuchało muzyki, film który oglądałem był tak dynamiczny że to był najlepszy film akcji jaki widziałem (na trzeźwo był gorszy), a do tego jak najmocniejszy efekt zszedł, to spełniło się moje największe marzenie... Chciało mi się. Wszystko mi się chciało. Jak mi spadły klucze to chciało mi się podnieść, jak miałem coś do roboty to robiłem to