Wpis z mikrobloga

Często słyszę, że „od dobrobytu w dupie mi się poprzewracało”. Jednak według mnie, jest zasadnicza różnica między przewrotem w dupie, a nie dawaniem sobie wsadzić w rzeczoną dupę januszowej kutangi. Nie zliczę ile razy zamiast pizzy z mozzarellą i szynką parmeńską dostałem drożdżową abominację z „blokiem serowym” kupionym w Makro po 3,99zł/kg i szynką szwarcwaldzką. Naprawdę, nie miał bym z tym problemu, jakby w menu nie próbowali zgrywać fifarafa gourmet restauracji premium i pisali np. „pizza z serem i szynką dojrzewającą”. Zamawiam mozzarellę i parmeńską to chcę dostać MOZZARELLĘ I PARMEŃSKĄ – koniec pieśni. Gastronomia w Polsce w dużej mierze opiera się na takich wałkach. Czekam, aż w restauracjach zaczną wywieszać moją mordę na drzwiach z dopiskiem „tego pana nie wpuszczamy” przez ilość odesłanego jedzenia z powrotem na kuchnię. Kiedy samemu chcę coś ugotować to nie jest lepiej. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie hurtownię ryb i piękną panią Kasię, która rozpościera przed Wami wspaniałą perspektywę dostarczenia dowolnej ryby czy owoców morza z najdalszego krańca świata. Wybornie Pani Kasiu, widzę, że w cenniku macie barwenę – chyba się skuszę. Januszex wyjątkowo nie spóźnił się z wypłatą, więc stać mnie! Tak, może być mrożona. Czasy ciężkie, nie można mieć wszystkiego. Parująca paczka prosto z mroźni ląduje w moich rękach, a na niej napis… PSEUDUPENEUS PRAYENSIS czytaj - senegalski chwast oceaniczny co w dusznych wodach zachodniej Afryki żre gówno jak karaś. Teraz to gówno w kolejnym stopniu łańcucha pokarmowego chce opchnąć mi pani Kasia. Już nie piękna, bo jej idylliczny obraz legł w gruzach. Nie ma już głębokiego dekoltu i makijażu smokey eye… jest wąs z okładki „Świata Wędkarza” i nos z Borneo. Pseudupeneus prayensis z wyglądu przypomina barwenę, bo należy to tej samej rodziny, ale w smaku mają się jak tuńczyk błękitnopłetwy do makreli atlantyckiej (fun fact – też należą do tej samej rodziny makrelowatych). To ja może podziękuję… chciałem wziąć jeszcze rawkę wieszczkę, ale po tym co właśnie zobaczyłem, to z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że dostałbym worek krewetek koktajlowych. Powiecie, że odwala mi jak temu od zapachów trawiastych, ale to nie jest pojazd po bogu ducha winnych kelnerkach czy pani Kasi, tylko po Januszach co sprzedają zwykłe produkty spożywcze jako „premium” i kasują klientów jak za „premium”. Pewnie usłyszę „ej no weź przestań, co się tak spinasz? Pojadłeś? Pojadłeś!”. Jakbyśmy jako homo sapiens nie rozróżniali smaków, to faktycznie - brak różnicy. Każdy żarłby wór piachu byle żołąd zapchać – zero potrzeb. Ale nawet wtedy znalazłoby się paru gamoni chcących sprzedać żwir z Czarnobyla jako „piach czarnoziem lewoskrętny+ z magnezem” za miliony monet, a jak zwróciłbyś uwagę, że to #!$%@? promieniotwórczy żwir w cenie Lexusa to i tak powiedzą „OD DOBROBYTU W DUPIE SIĘ POPRZEWRACAŁO” eh…
#gownowpis #zalesie #kuchnia #gotowanie #przemyslenia
  • 1