Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki jak sobie radzić z chorobą rodzica i nadchodzącą śmiercią?

Mamuśka ma raka. Poprzedni nowotwór na jelicie pokonany chemią i operacją. Teraz #!$%@? rzucił się na macice. Minął rok od wykrycia i przy naszej służbie zdrowia to można powoli na wieniec odkładać. Mamuśka badała się po poprzednim nowotworze regularnie. I nagle pstryk wyszedł nowotwór. Pierwotnie nie wiedzieli czy to na pewno nowotwór, jak dali mu czas żeby podrósł to dopiero byli pewni. Poszło radio i chemioterapia. Po radioterapii trochę się cofnął, ale potem lekarze zaczęli się zastanawiać co dalej. Uznali że dadzą jej jakieś tabletki, myśleli nad operacją. Dziś wyniki do dupy, może jakiś nowy lek ze sterydem.

Mamuśka to dość ciężki charakterny pacjent. Ogółem żywi się jak gówno, a ostatnio to nawet wcale nie je, kurzy dwie paczki na dzień, z lekarzami się kłóci. Sama sobie za bardzo nie pomaga. Po poprzedniej chemii ma cukrzyce i to konkretną. Je tyle co nic, bo podobno apetytu nie ma, ale jak ją odcukrzenie złapie to cyk 3 kasztanki, dwie szklanki coli i myk do wyra się położyć. Ruchu ma tyle co na piętro do sypialni i z powrotem do jadalni, wychodzi tylko do lekarza. IMO to ona trochę rdzewieje przez właśnie brak ruchu jakiegokolwiek. Tylko drzemki i książki, nawet do ogrodu nie wyjdzie.

Najpierw jeszcze przed nowotworem coś im się nie podobało na jajnikach. Cyk wycieli jajniki, choć mamuśka chciała wszystkie rodne narządy, bo przecież w wieku 65 lat to jej się nie przydadzą. Jak pojawił się nowotwór to 3 miesiące nie byli pewni czy to na pewno nowotwór. Przy jednym z rezonansów wyszło, że jajniki ok. Jakie #!$%@? jajniki, jak ich nie ma od paru lat? #!$%@? może slang medyczny wymagał tego na wydruku. Podczas chemii mamuśce skakał cukier jak #!$%@?. Nagle się okazało, że chemia jest podawana w roztworze glukozy. Lekarze długo się drapali po głowie jak do tego mogło dojść, że pacjentce z cukrzycą podawali taki lek. Jak już pisałem po pierwszej serii radioterapii gnój się zaczął cofać. Miało być 5 serii były 4, bo jakieś święto... Potem cisza i zaczęli dawać tylko tabsy. #!$%@? wie czemu, ani znowu radio ani operacji. Tak jakby machnęli ręką, bo to w końcu tylko kolejny pacjent udawajmy, że coś robimy żeby nie było.

Ja już nie wiem co myśleć, jak się zachowywać w tej sytuacji. Wiem że jest #!$%@?, wiedziałem że będzie #!$%@? i nawet mnie to nie dziwi. #!$%@? mnie to jak ona o swoje zdrowie nie dbała, jak do tego podchodzi na zasadzie jestem chora hrabina żałujcie mnie służbo, no i jeszcze ta polska służba zdrowia, która leczy cukrzyka roztworem z glukozy i zastanawia się czemu cukier wysoki.

Echhh szkoda gadać. #!$%@? mnie łapie, bo żal mi mamy, ale ona sama sobie nie pomaga z chorobą, a lekarze też dupy i leczą byle leczyć. Momentami bym gnoi po sądach chciał gonić, bo wydaje mi się to paranoją to że zachowują się jak dzieci we mgle. A ta się jeszcze z nimi kłóci, na każdym kroku nie znając się nawet na biologii za bardzo. Można powiedzieć, że rodziców mam trzech, bo byłem tak jakby adoptowany. Biologicznego ojca moja rodzicielka porzuciła jak miałem rok, a on dał mnie pod opiekę bezdzietnym sąsiadom, żeby mógł do roboty iść zarabiać na wódkę i tak zostało. Nigdy jeszcze nie przeżywałem śmierci żadnego z nich, i nie bardzo wiem jak sobie z tym teraz radzić. Zabrzmi to idiotycznie, ale może dobrze by było jakbym przyśpieszył oświadczenie się różowej póki mamuśka zipie? Póki co zwlekałem, bo finanse, a się nie śpieszyło. Chciałem kupić za swoje zarobione hajsy tak za rok jak już studia skończymy, a nie za kieszonkowe od rodziców, a teraz taka sytuacja wyszła. Kompletnie nie wiem jak się zachować...

#choroby #nowotwory #medycyna #rodzice #rodzina i trochę #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę
  • 15
@AnonimoweMirkoWyznania Jeśli tak wygląda sytuacja z lekarzami to szukajcie leczenia gdzie indziej, nawet jakby trzeba było jechać na drugi koniec Polski.
Na przyzwyczajenia mamy nic nie poradzę i nic mądrego nie napiszę, ale jeśli chodzi o lekarzy to serio nie ma sensu się męczyć z takimi, którzy robią coś aby było zrobione.
@AnonimoweMirkoWyznania: zainteresuj się może medycyną alternatywną. Na yt jest kilka kanałów, które mówią bardzo ciekawe rzeczy o medycenie, leczeniu z chorób także raka żywieniem. Babka z kanału ''detox klucz do zdrowia '' pokonała raka właśnie w taki sposób, ma wiele ciekawych filmików na ten temat; oprócz tego np. Bartosz Filapek oraz Odmładzanie na surowo. Wszystko na yt
Kur... standardowy zestaw porad przy nowotworze: jedz za granice, jedz na drugi koniec Polski, medycyna alternatywna. Jak by medycyna alternatywna była skuteczna to by leczyli nią w szpitalach.
Służba zdrowia i kontakt z lekarzami niestety tak wyglada. Właśnie odebrałeś lekcje od życia. Najgorsze ze ich błędy i niewiedza są praktycznie bezkarne. Glukoza ojej no błąd i co nam Pan zrobi?
Skoro uważasz ze z oświadczynami nie zdążysz to się oswiadcz. Tylko dla
@AnonimoweMirkoWyznania: współczuję, też to przechodziłam. Wszystko wg tego samego schematu - moja mama też chorowała na wiele rzeczy łącznie z cukrzycą i nowotworem a leczenie to było odsyłanie od lekarza do lekarza i od szpitala do szpitala i najpierw było "jeszcze za wcześnie" a potem "już za późno". I identyczne podejście miała do swojego zdrowia - fajki, cukierki na niski poziom cukru, zero ruchu, zamiast robić ćwiczenia zalecone przez lekarza wolała
OP: @PyraPrzeznaczenia: Jesteśmy z Katowic. Większość braci onkologicznej już się próbowało zagadywać. Większość mówi to samo. Z częścią mamuśka nie chce gadać, bo się pokłóciła, czy ich nie lubi... Taka z nią robota. W każdym razie większość opcji lokalnie wykorzystaliśmy. Nie wiem czy jeżdżenie dalej coś pomoże.
@koczek213: No nie wiem. Próbować można, choć nie wiem czy ona będzie chciała współpracować, bo apetytu brak i te jej humorki. Po
fajne są książki księdza Jacka Kaczkowskiego, może tam znajdziesz coś co Ci pomoże. On prowadził hospicjum i naprawdę dużo wiedział na temat podejścia do nieuleczlnie chorych. Jego książki nie są religijne, tylko po prostu ludzkie i racjonalne. Ja najbardziej zapamiętałam taki wniosek, że w pewnych sytuacjach ważniejsza od długości życia może być jego jakość, i zamiast skupiać się na cierpieniu że nie da się komuś życia przedłużyć, można się skupić na tym