Wpis z mikrobloga

"Mówię - sprawdzam", to cykl Tomasza Smokowskiego w #kanalsportowy , w którym po latach weryfikuje dawne artykuły prasowe i stawiane w nich tezy.

Postanowiłem dołączyć do zabawy i raz na jakiś czas publikować podobne wpisy. Przy czym bazą dla moich wpisów będą artykuły na #weszlo . Powinno być ciekawie, zwłaszcza, że w pierwszych latach działalności Weszło słynęło z ostrego języka, jazdy po bandzie, krytykowaniu wszystkich bez ograniczeń.

Więc zaczynamy, 2. czerwca 2008 r., a więc już w pierwszym tygodniu działalności, Weszło w artykule "Filozof Fornalik poprowadzi Widzew" donosi:

Właściciel Widzewa Sylwester Cacek przez ostatnich kilkanaście dni szukał trenera, który miałby odbudować potęgę jego klubu. W nieoficjalnych rozmowach milioner chwalił się, że zatrudni kogoś z wielkim nazwiskiem. Nie udało się. Zamiast Włodzimierza Smolarka i kilku innych znanych kandydatów zespół poprowadzi niejaki Waldemar Fornalik, ostatnio pracujący w… Młodzieżowej Ekstraklasie w GKS Bełchatów.

Fornalik to przeciwieństwo Króla Midasa – czego się nie dotknie, to spartaczy. 45-letni szkoleniowiec pracował bez większych sukcesów kolejno w Górniku Zabrze, Odrze Wodzisław i Polonii Warszawa. W każdym z tych klubów „imponował” mądrościami typu: „Najważniejszą częścią meczu są bramki” albo „Gdy piłkarz zgubi piłkę, to musi ją odzyskać”. Filozof Fornalik nigdy nie był ulubieńcem piłkarzy. Ponoć w Polonii Warszawa zawodnicy chcieli wzniecić przeciwko niemu bunt. Nie podobało im się chłodne podejście trenera, który odnosił się do wszystkich z wielkim dystansem. Ciężko uwierzyć, że ktoś tak mało utalentowany, a jednocześnie tak zapatrzony w siebie, przywróci Widzewowi dawny blask.


A jak było naprawdę?

Fornalik rzeczywiście został trenerem Widzewa. W Łodzi wytrzymał jednak jedynie pół roku, zwolniony przez Sylwestra Cacka pomimo pozycji lidera na półmetku rozgrywek. Widzewowi blasku faktycznie nie przywrócił, ale z pewnością nie z jego winy.

Dalsze koleje losu Fornalika wszyscy znają. Dwa miejsca na podium z Ruchem Chorzów, nieudana przygoda z reprezentacją, wreszcie mistrzostwo Polski z Piastem Gliwice. Dziś nikt z pewnością nie powie o nim "czego się nie dotknie, to spartaczy", ani "nigdy nie był ulubieńcem piłkarzy".

#pilkanozna
  • 6