Wpis z mikrobloga

@HAL__9000 Nigdzie tak nie napisałem. Chodzi mi o to, że skoro uważasz, że w życiu jest tyle cierpienia, że nie warto przychodzić na świat, to są sposoby, by to zakończyć. Byłeś z tym u specjalisty? Pytam poważnie.
  • Odpowiedz
@Westfield: Jak nie napisałeś, jak napisałeś słowo w słowo to, co wziąłem w cudzysłów :D A teraz się wymigujesz.

Wow, "są sposoby, by to zakończyć", co ty nie powiesz. Swoje dziecko też będziesz tak uświadamiał o "wyborze", jaki mu narzuciłeś?
( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@HAL__9000 Znowu kłania się czytanie ze zrozumiemiem - nie napisałem, że antynatalisci tak uważają, tylko Ty tak przedstawiasz życie.

Wow, "są sposoby, by to zakończyć", co ty nie powiesz. Swoje dziecko też będziesz tak uświadamiał o "wyborze", jaki mu narzuciłeś?


Odpowiesz, czy dalej będziesz zadawać pytanie na pytanie?
  • Odpowiedz
@Westfield: Jak dotąd nigdzie nie przedstawiałem życia jako czegoś złożonego w całości tylko z cierpienia, coś ci się pomyliło.

Co zmieni odpowiedź na zadane przez ciebie typowe pytanie, które nie ma nic wspólnego z antynatalizmem, a które jedynie ma na celu postawienie w złym świetle osobę merytorycznie argumentującą?
  • Odpowiedz
@HAL__9000

Jak dotąd nigdzie nie przedstawiałem życia jako czegoś złożonego w całości tylko z cierpienia, coś ci się pomyliło.

Ale skupiasz się na cierpieniu w życiu i uważasz, że odbiera jego sens.

W jaki sposób to pytanie stawia Cię w złym świetle? Jest proste i zasadne - skoro ktoś uważa, że przez cierpienie w życiu nie warto przedłużać istnienie rasy ludzkiej i wyklucza ono życie jako racjolanlnie uzasadnione? Nigdzie nie ma
  • Odpowiedz
@Westfield: Życie ziemskie ogólnie nie ma sensu - jest przypadkiem determinującym brak sensu żyć pojedynczych okazów tegoż życia. W związku z tym stricte twoje czy każde inne pojedyncze życie sensu nie ma poza takim, jaki ty czy inna istota żywa zdolna do wymyślania sobie wymyślicie. A zaczynanie czyjegoś życia, które też nie będzie miało sensu, już całkiem nie ma jakiegokolwiek sensu i żadne widzimisię tego nie zmieni.

Oczywiście z braku sensu nie wynika automatycznie, że trzeba się zabijać. Skoro już fartownie ma się to subiektywnie dostatecznie dobre życie, to robi się wszystko, by jak najmniejsze cierpienie odwlekać na jak najpóźniej, a nie ściągać je już teraz na siebie popełniając s---------o dla zasady...

Poza tym antynatalizm nie mówi nic o samobójstwie, czy to z powodu cierpienia, czy z jakiegokolwiek innego. Faktem jest, że doprowadzanie do narodzin jest moralnie złym czynem i na tym powinno się koncentrować, by nie doprowadzać do kolejnych przypadków cierpienia, czy to związanych z samobójstwami, czy czymkolwiek innym, co wywołuje cierpienie, którego być nie musi, dopóki nie zaistnieje istota
  • Odpowiedz
@HAL__9000

Życie ziemskie ogólnie nie ma sensu - jest przypadkiem determinującym brak sensu żyć pojedynczych okazów tegoż życia. W związku z tym stricte twoje czy każde inne pojedyncze życie sensu nie ma poza takim, jaki ty czy inna istota żywa zdolna do wymyślania sobie wymyślicie. A zaczynanie czyjegoś życia, które też nie będzie miało sensu, już całkiem nie ma jakiegokolwiek sensu i żadne widzimisię tego nie zmieni.


To prawda, że życie jako takie nie ma z góry przewidzianego celu, co nie znaczy, że obierając sobie taki cel samemu nie można być szczęśliwym w jego realizacji. I nie jest to widzimisię, tylko doświadczenie płynące z życia - każdy z mojego otoczenia ma swój sposób na szczęście, swoje małe i większe cele życiowe i nie widzę powodu, by uważać, że z moim potomstwem będzie inaczej.
  • Odpowiedz
każdy z mojego otoczenia ma swój sposób na szczęście, swoje małe i większe cele życiowe i nie widzę powodu, by uważać, że z moim potomstwem będzie inaczej


sposobem na szczęście dla niektórych może być np. przypalanie muchom skrzydełek nad świeczką, co to zmienia z perspektywy tej muchy, że jej cierpienie dało komuś spełnić jego sadystyczne potrzeby?

to nie widzę powodów, by nie dać kolejnej osobie szansy na spełnienie i szczęśliwe życie.


Dopóki
  • Odpowiedz
@HAL__9000:

Faktem jest, że doprowadzanie do narodzin jest moralnie złym czynem i na tym powinno się koncentrować, by nie doprowadzać do kolejnych przypadków cierpienia, czy to związanych z samobójstwami, czy czymkolwiek innym, co wywołuje cierpienie, którego być nie musi, dopóki nie zaistnieje istota żywa.

Idąc dalej tym tokiem rozumowania, to każda istota może wywoływać cierpienie u innej osoby. Tym samym każdy przejaw istnienia jest moralnie złym czynem. Czyli każda osoba,
  • Odpowiedz
@enslavedeagle: a to zależy w co kto wierzy. Jeżeli w naukę, to instynkt to

wrodzona zdolność wykonywania pewnych czynności stereotypowych, niewyuczonych, mniej lub bardziej skomplikowanych swoistych dla danego gatunku istotnych dla jego przetrwania"

Ale nie to jest też meritum wypowiedzi ( ͡° ͜ʖ ͡°). Ciężko się żyje ze świadomością, że sprawia się ból i cierpienie niewinnym osobom.
  • Odpowiedz
sposobem na szczęście dla niektórych może być np. przypalanie muchom skrzydełek nad świeczką, co to zmienia z perspektywy tej muchy, że jej cierpienie dało komuś spełnić jego sadystyczne potrzeby?


@enslavedeagle: Może, ale nie musi i w dużej mierze zależy to od pierwszych nauczycieli, czyli rodziców. Wystarczy wpoić potomstwu odpowiednie wartości i przekazać szacunek do otaczającego świata.

Dopóki ta szansa nie wynosi 100%, oraz dopóki szansa na urodzenie się z chorobami
  • Odpowiedz
jeśli istnieje znaczące ryzyko chorób dziecka, czy przekazania obciążeń genetycznych, to potomstwo nie jest wskazane, ale jeśli takie ryzyko nie odbiega od statystycznego (nie wiem ile dokładnie wynosi, ale jest niewielkie), a ciążę i wszystkie z nią związane zalecenia traktuje się poważnie, to mówienie o ruletce cudzym życiem jest przesadnym demonizowaniem


@Westfield: ryzyko nie kończy się na ciąży i chorobach genetycznych. Całe życie jesteśmy narażeni na chorowanie. Dlatego napisałem o depresji czy raku, im nie zapobiegniesz odpowiednim wychowaniem i odpowiednio prowadzoną ciążą.

Jedyny sposób, żeby nie obarczyć kogoś ryzykiem przechodzenia takiej choroby, to nie rzucać kulką w tej
  • Odpowiedz
ryzyko nie kończy się na ciąży i chorobach genetycznych. Całe życie jesteśmy narażeni na chorowanie. Dlatego napisałem o depresji czy raku, im nie zapobiegniesz odpowiednim wychowaniem i odpowiednio prowadzoną ciążą.

Jedyny sposób, żeby nie obarczyć kogoś ryzykiem przechodzenia takiej choroby, to nie rzucać kulką w tej ruletce.


@enslavedeagle: Ale nikt nie twierdzi, że tak nie jest - w końcu nikt nie żyje wiecznie i na coś trzeba umrzeć, ale to wcale nie musi przekreślać całego życia, w którym jest również mnóstwo dobrego, i nie czyni życia niewartym przeżycia.

To, czy kogoś zabiję jadąc samochodem, zależy tylko i wyłącznie ode mnie - zawsze mogę ostatecznie nie wsiadać za kółko. To, czy umrę na złośliwy nowotwór w ciągu najbliższych 3 lat, zależy tylko od tego, czy akurat będę miał pecha,
  • Odpowiedz