Aktywne Wpisy
![ish_waw](https://wykop.pl/cdn/c0834752/2e9ff51c4ea58547f91dab274a1d8c4c928731a29310a42897c945dda37d54c5,q60.jpg)
ish_waw +493
![stepienz13posterunku](https://wykop.pl/cdn/c0834752/61421cd3d0d22b760c5e85cb4b9984247d7e73c51c5cbbfda9675e10a0e55b6b,q60.jpg)
Czemu dzisiaj nie robi się już takich rigczowych biurek tylko prosty płaski blat i wszystko na jednej wysokości? Przecież to bije ergognomią wszystko co jest teraz w sklepach meblarskich.
#pcmasterrace #gry #programowanie #programista15k #informatyka
#pcmasterrace #gry #programowanie #programista15k #informatyka
![stepienz13posterunku - Czemu dzisiaj nie robi się już takich rigczowych biurek tylko ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/9cffe0b6adfa65f29a23be04e7a324be0ac0947c5a7a1934bfd1bad6f390fa55,w150.jpg?author=stepienz13posterunku&auth=866a5e341595b39cc079ef041443f8ee)
- Co mieliście na myśli - zaczął wolno - mówią, ze nie możemy was ukarać?
- Kiedy, panie pułkowniku?
- Ja tu zadaję pytania. Wy macie odpowiadać.
- Tak jest, panie pułkowniku. Ja...
- Myśleliście może, że sprowadzono was tu po to, żebyście to wy zadawali pytania, a ja żebym odpowiadał?
- Nie, panie pułkowniku. Ja...
- Więc po co was tu sprowadzono?
- Żebym, odpowiadał na pytania.
- Słusznie, do cholery! - ryknął pułkownik. - A teraz załóżmy, że zaczniecie odpowiadać, zanim wam urwę wasz cholerny łeb. Więc co, do diabła, mieliście na myśli, wy #!$%@?, mówiąc, że nie możemy was ukarać?
- Nie sądzę, aby kiedykolwiek wystąpił z podobnym twierdzeniem, panie pułkowniku.
- Głośniej, proszę. Nie słyszę was.
- Tak jest, panie pułkowniku. Ja...
- Proszę głośniej. Pan pułkownik was nie słyszy.
- Tak jest, panie pułkowniku. Ja...
- Metcalf.
- Slucham, panie pułkowniku.
- Czy nie mówiłem wam, żebyście stulili ten swój głupi pysk?
- Tak jest, panie pułkowniku.
- Na drugi raz, kiedy wam powiem, żebyście stulili swój głupi pysk, to stulcie swój głupi pysk. Zrozumiano? A wy może uprzejmie odpowiecie. Nie słyszę was.
- Tak jest, panie pułkowniku. Ja...
- Metcalf, czy to wasza noga?
- Nie, panie pułkowniku. To pewnie noga porucznika Scheisskopfa.
- To nie moja noga- powiedział porucznik Scheisskopf.
- W takim razie możliwe, że to jednak moja noga- powiedział major Metcalf.
- Zabierzcie ją.
- Tak jest, panie pułkowniku. Ale pan pułkownik musi najpierw zabrać swoją nogę. Pan pułkownik postawił ją na mojej.
- Każecie mi zabrać nogę?
- Nie, panie pułkowniku. Ależ skąd, panie pułkowniku.
- Więc zabierzcie nogę i stulcie ten swój głupi pysk. A wy może uprzejmie odpowiecie. Nadal was nie słyszę.
- Tak jest, panie pułkowniku. Powiedziałem, że nie powiedziałem, ze nie można mnie ukarać.
- O czym wy, u diabła, mówicie?
- Odpowiadam na pytanie pana pułkownika, panie pułkowniku.
- Jakie pytanie?
- "Co u diabła, mieliście na myśli, wy #!$%@?, mówiąc, że nie możemy was ukarać?" - odczytał ze swego protokołu kapral, który umiał stenografować.
- W porządku - powiedział pułkownik. - Więc co, u diabła, mieliście na myśli?
- Wcale nie mówiłem, ze nie można mnie ukarać.
- Kiedy?
- Co kiedy, panie pułkowniku?
- Znowu zaczynacie zadawać mi pytania.
- Przepraszam, panie pułkowniku. Obawiam się, że nie rozumiem pytania.
- Kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy was ukarać? Nie rozumiecie pytania?
- Nie, panie pułkowniku. Nie rozumiem.
- Już to słyszeliśmy. A teraz może byście odpowiedzieli na moje pytanie.
- Jak mogę odpowiedzieć, kiedy go nie rozumiem?
- Znowu zadajecie mi pytania.
- Przepraszam, panie pułkowniku, ale nie wiem, co odpowiedzieć. Nie powiedziałem, że nie można mnie ukarać.
- Pytam was, kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy was ukarać?
Clevinger wziął głęboki oddech.
- Nigdy nie mówiłem, że nie można mnie ukarać, panie pułkowniku.
- No, nareszcie, panie Clevinger, tyle że to bezczelne kłamstwo. A wczoraj wieczorem w latrynie? Czy nie szeptaliście, że nie możemy was ukarać, do tego drugiego cholernego #!$%@?, którego nie lubimy? Jak on się nazywa?
- Yossarian, panie pułkowniku - opowiedział porucznik Scheisskopf.
- Tak, Yossarian. Słusznie. Yossarian. Jaki znowu Yossarian? czy to jest nazwisko? Yossarian? co to za nazwisko, do cholery?
Porucznik Scheisskopf miał wszystkie fakty w małym palcu.
- To nazwisko Yossariana- wyjaśnił.
- Tak, słusznie. Więc nie szepnęliście do Yossariana, że nie możemy was ukarać?
- Nie, panie pułkowniku. Szepnąłem tylko, że nie można uznać mnie winnym...
- Widocznie jestem tępy- przerwał mu pułkownik- bo nie widzę tu żadnej różnicy. Tak, muszę być bardzo tępy, bo nie widzę najmniejszej różnicy.
- Ja...
- Wiem, jesteście strasznie pyskatym #!$%@?. Czy to chcieliście powiedzieć? Nikt was nie prosił o wyjaśnienia, a wy chcecie wyjaśniać. Stwierdzałem fakt, a nie prosiłem o wyjaśnienia. Jesteście pyskatym #!$%@? czy nie?
- Nie, panie pułkowniku.
- Nie? Zarzucacie mi kłamstwo?
- Ależ nie, panie pułkowniku.
- To znaczny, że jesteście pyskatym #!$%@??
- Nie, panie pułkowniku.
- Chcecie mnie wciągnąć w bójkę?
- Nie, panie pułkowniku.
- Więc jesteście pyskatym #!$%@??
- Nie, panie pułkowniku.
- Do cholery, widzę, że jednak chcecie bójki. Za marne dwa centy gotów jestem przeskoczy przez ten cholerny stół i rozerwać wasze tchórzliwe ciało na strzępy, wy śmierdzielu.
- Niech pan to zrobi! Niech pan to zrobi! - zapiał major Metcalf.
- Metcalf, wy #!$%@?ński śmierdzieli! Czy nie mówiłem, żebyście stulili swój śmierdzący, tchórzliwy, głupi pysk?
- Tak jest, panie pułkowniku. Przepraszam, panie pułkowniku.
- Więc słuchajcie tego, co do was mówię.
- Próbowałem tylko uczyć się od pana pułkownika. Jedyny sposób, żeby się czegoś nauczyć, to próbować.
- Kto tak powiedział?
- Wszyscy tak mówią, panie pułkowniku. Nawet porucznik Scheisskopf tak mówi.
- Czy to prawda?
- Tak jest, panie pułkowniku- odpowiedział porucznik Scheisskopf. - Ale to nie jest tylko moje zdanie.
- W porządku, Metcalf. Umówmy się więc, że spróbujecie trzymać ten swój głupi pysk na kłódkę i może w ten sposób nauczycie się, jak się to robi. Na czym to stanęliśmy? Przeczytajcie mi ostatnie zdanie.
- Przeczytajcie mi ostatnie zdanie - odczytał kapral, który umiał stenografować.
- Nie moje ostatnie zdanie, idioto! - ryknął pułkownik.
- Przeczytajcie mi ostatnie zdanie- odczytał kapral.
- To jest znowu moje zdanie!- wrzasnął pułkownik purpurowiejąc z wściekłości.
- Ależ nie, panie pułkowniku- sprostował kapral. - To jest moje ostatnie zdanie. Odczytałem je panu pułkowniki przed chwilą. Czy pan pułkownik zapomniał? To było przed chwilą.
- Na Boga! Przeczytajcie mi jego ostatnie zdanie, idioto. Powiedzcie, jak wy się, u diabła, nazywacie?
- Popinjay, panie pułkowniku.
- Wy będziecie następni, Popinjay. Jak tylko zakończymy jego sprawę, zajmiemy się wami.
- Tak jest, panie pułkowniku. O co zostanę oskarżony?
- A co to za różnica, do cholery? Słyszycie, o co on mnie pyta? Dowiecie się, Popinjay, dowiecie się, tylko skończymy z Clevingerem. Podchorąży Clevinger... Jesteście podchorąży Clevinger, a nie Popinjay, prawda?
- Tak jest, panie pułkowniku.
- W porządku. Co...
- To ja jestem Popinjay, panie pułkowniku.
- No to wpadliście jak śliwka w gówno, Popinjay. A może wasz ojciec jest generałem albo wyższym urzędnikiem państwowym?
- Nie, panie pułkowniku.
- To dobrze. A co robi wasz ojciec?
- Nie żyje, panie pułkowniku.
- To bardzo dobrze. W takim razie wpadliście naprawdę, Popinjay. Czy Popinjay to wasze prawdziwe nazwisko? Coś mi się tu nie podoba. Cóż to za nazwisko, u diabła?
- To nazwisko Popinjaya, panie pułkowniku - wyjaśnił porucznik Scheisskopf.
- nie podoba mi się wasze nazwisko, Popinjay, i nie mogę się doczekać, kiedy rozerwę to wasze śmierdzące, tchórzliwe ciało na strzępy. Podchorąży Clevinger, może uprzejmie powtórzycie, co, u diabła, szepnęliście czy też nie szepnęliście do Yossariana wczoraj późnym wieczorem w latrynie?
- Tak jest, panie pułkowniku. Powiedziałem, że nie można uznać mnie winnym...
- Od tego zaczniemy, Uściślijcie, co mieliście na myśli, podchorąży Clevinger, mówiąc, że nie możemy uznać was winnym?
- Nie mówiłem, ze nie można uznać mnie winnym, panie pułkowniku.
- Kiedy?
- Co kiedy, panie pułkowniku?
- Do cholery, znowu zaczynacie?
- Nie, panie pułkowniku. Przepraszam, panie pułkowniku.
- No to odpowiadajcie na pytania. Kiedy nie powiedzieliście, że nie możemy uznać was winnym?
- Wczoraj późnym wieczorem w latrynie, panie pułkowniku.
- Czy to był jedyny wypadek, kiedy tego nie powiedzieliście?
- Nie, panie pułkowniku. Ja nigdy nie mówiłem, ze nie można uznać mnie winnym. Powiedziałem tylko do Yossariana...
- Nikt was nie pytał, co powiedzieliście do Yossariana. Pytaliśmy was o to, czego nie powiedzieliście. To, co mówiliście do Yossariana zupełnie nas nie interesuje. Czy to jasne?
- Tak jest, panie pułkowniku.
- No to możemy iść dalej. Co powiedzieliście do Yossariana?
- Powiedziałem, panie pułkowniku, że nie można uznać mnie winnym przestępstwa, o które zostałem oskarżony, nie obrażając...
- Kogo? Co tam mamroczecie?
- Przestańcie mamrotać.
- Tak jest.
- I mamroczcie "panie majorze", kiedy do mnie mamroczecie.
- Metcalf, wy #!$%@?!
- Tak jest, panie pułkowniku - wymamrotał Clevinger. - Sprawiedliwości. Że nie można uznać mnie...
- Sprawiedliwości? - zdumiał się pułkownik. - Co to jest sprawiedliwość?
- Sprawiedliwość, panie pułkowniku...
- To nie jest sprawiedliwość - powiedział zjadliwie pułkownik i znowu zaczął walić w stół swoją potężną pięścią. - To jest marksizm. Ja wam powiem, co to jest sprawiedliwość. Sprawiedliwość to kolanem w brzuch z ziemi w zęby w nocy skrycie nożem z góry w dół na magazyn okrętu przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły w ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło. Oto, czym jest sprawiedliwość, kiedy musimy być twardzi i niezłomni, aby stawić czoło szkopom. Z biodra. Rozumiecie?
- Nie, panie pułkowniku.
- Przestańcie z tym "panie pułkowniku"!
- Tak jest, panie pułkowniku.
- I mówcie "panie pułkowniku"- rozkazał major Metcalf..."
Wiecie co to za książka? Świetna..
#ksiazka #ksiazki
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=3Aa51Y6l7gA&t=337
Skończycie gimnazjum może zmądrzejecie i zaczniecie czytać.