Wpis z mikrobloga

Kiedy byłem w wieku szkolno-nastoletnim to moją wymarzoną pracą było stanowisko z płytami na giełdzie komputerowej.
Pamiętam jak za gówniaka jeździłem na giełdę i zawsze zazdrościłem panom "biznesmenom" stojącymi za pstrokatymi straganiami z okładkami najnowszych gier i filmów.
Taki sprzedawca wg. 14/15 letniego mnie nie miał na co narzekać: robił co lubił (bo kto nie lubi gier), było go stać na fajne ciuchy, porządny telefon i codzienne jedzenie w barze na giełdzie (jako gówniak oszczędzałem kasę i zazwyczaj tam nie kupowałem). Miał pewnie porządnego kompa i mógł ogrywać co tylko wychodziło, a że miał kasę to też i powodzenie u dziewczyn.
Nie musiał skończyć szkoły żeby wykonywać swój "zawód" ani składać żadnych CV. Czego więcej trzeba? Jedyną wadą były okazjonalne naloty na giełdę, ale w życiu nie widziałem żeby ktoś nie wrócił po takim nalocie ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Uprzedzając pytania, kwestia legalności/moralności nie była nawet przeze mnie brana pod uwagę, piractwo uważałem za coś naturalnego, prawa autorskie już były ale nikogo nie obchodziły - takie czasy :P
I myślę sobie, czy gdyby moi rodzice urodzili mnie jakieś 10-15 lat wcześniej to sam nie stałbym na giełdzie za straganem i nie zagadywał do małolatów czy nie chcą najnowszej Lary czy Need For Speeda, albo Szybkich i Wściekłych na DVD.
Niestety, pirat-sprzedawca to już wymarły zawód, i nigdy nie dane mi będzie spełnić marzenia z lat młodości (,)

#gownowpis #piractwo #piratujo #gieldakomputerowa #lata90 #lata00 #nostalgia #dziecinstwo #gry #komputery
  • 4
  • Odpowiedz
@BLiNDEAD:
Takie to czasy, że jak się miało dostęp i nagrywarkę to można się było obłowić.
Często ze względu na naloty mieli tylko same pudełka od płyt z okładkami wystawione a jak się chciało kupic to się szło z panem do auta obok i tam miał płytki w sporej torbie :) tak stałem się posiadaczem Max Payne'a i Operation Flashpoint. Czasami te zamienniki miały nie tylko wydrukowane okładki ale i
  • Odpowiedz