Wpis z mikrobloga

569 - 1 = 568

Tytuł: Pan Wołodyjowski
Autor: Henryk Sienkiewicz
Gatunek: powieść historyczna
★★★★★★

Książka to epitafium ku czci pierwszego przegrywa Rzeczypospolitej - Jerzego Michała Wołodyjowskiego, z którego wszyscy tak darli łacha, że otwarcie nazywali go "małym rycerzem". Przedsmak ostatecznej porażki bohatera poznaliśmy już w poprzednich częściach trylogii Sienkiewicza (która powinna nazywać się "40 lat prawictwa Pana Wołodyjowskiego"), gdzie autor bez żadnej litości opisywał kolejne nieudane podrywy Michała, ciężki #!$%@? u jego pracodawcy Janusza (tj. najpierw kniazia Jeremiego Wiśniowieckiego, potem Janusza Radziwiła, Jana II Kazimierza i na końcu Jana Sobieskiego), który ciągle powtarzał, że Michał "będzie miał do portfolio" i to wszystko dla dobra firmy (tutaj - Rzeczypospoliej, bo Michał był żołnierzem).

Żeby nie być gołosłownym przypomnijmy zapis przegrywu "małego rycerza":

1. Ogniem i mieczem:

- już na samym wstępie dowiadujemy się, że główną cechą Michała jest to, że jest #!$%@? mały, przez co wszyscy mają z tego bekę. Sam Michał przyznaje, że jeszcze będąc gówniakiem jego stary powiedział mu, że z uwagi na nikczemny wzrost musi przypakować na siłce (czyli w XVII w. Rzeczypospolitej - wyćwiczyć się w walce na szable), bo będzie miał w życiu pod górę. Z uwagi na ŻADNE zainteresowanie płci przeciwnej jego osobą najwyraźniej miał sporo wolnego czasu, który udało mu się spożytkować na ćwiczenia, w których doszedł do pewnej biegłości

- dzięki swoim umiejętnościom walki na szable Michał wygrywa pojedynek z Bohunem, ale z uwagi na swój przegryw cały szacunek Lechitów zabiera mu gruby nierób Zagłoba, który sprytnie przypisuje sobie jego zasługi i wpaja w innych przekonanie, że to sam wyćwiczył "małego rycerza" w walce wręcz

- Michałowi pieruńsko podoba się Helena Kurcewiczówna, ale ta oczywiście ma w dupie naszego przegrywa. Michał, jak prawdziwy samiec beta, narażając własne życie ratuję Helenę z opresji tylko po to, żeby oddać ją samcowi alfa - Janowi Skrzetuskiemu, który oczywiście nie zwykł przepuszczać takich okazji

- na sam koniec pan Wołodyjowski pozwala na zamknięcie się w oblężonej twierdzy i tylko cud sprawia, że udaje mu się ujść z opresji cało. Oczywiście jego szef - Jeremi Wiśniowiecki - ma kompletnie w piździe poświęcenie swojego wyrobnika

- Michał odnosi pierwsze porażki również na polu miłosnym. Oprócz kompletnego zignorowania przez Helenę, Michał "smali cholewki" do Anusi Borzobohatej-Krasieńskiej (ta wrzuca go we friendzone, ale zapamiętajmy tę postać, bo wrócimy do niej później) oraz do Barbary, dworzanki księżnej, która jednak kompletnie nie zauważa naszego bohatera, bo jako dobrze urodzona panna oglądała się tylko za prawdziwymi wysokiej jakości samcami 10/10. Oczywiście nasz bohater przez całą książkę pozostaje prawiczkiem

- Sienkiewicz sprytnie kpi również ze szlacheckiego stanu pana Michała dając mu herb Korczak z psem w misce xDDD

- na marginesie warto wskazać, że nasz bohater zostaje pokrzywdzony tuż po narodzeniu, bo na pierwsze dostał Jerzy, którego imienia nie lubił, więc posługiwał się drugim (Michał)

- oprócz tego Sienkiewicz, z perwersyjną przyjemnością, opisuje kolejne przypadki dymania przez wszystkich Michała, który kompletnie tego nie zauważa będąc naiwnym, głupim i kompletnie przekonanym o swoim długu wdzięczności (w zasadzie nie wiadomo za co) względem swojej pracbazy-Rzeczypospolitej

2. Potop

- Sienkiewicz najwyraźniej wpadł na pomysł, żeby dla uciechy gawiedzi nieco szerzej opisać przypadki pana Michała, więc i świadectw jego porażek jest tutaj więcej

- już na początku książki dowiadujemy się, że najlepsza partia w okolicy - Oleńka Billewiczówna (10/10) - została obiecana za żonę Andrzejowi Kmicicowi. Endrju okazuje się prawdziwym chadem w stylu "łobuz kocha najbardziej" - dupczy lokalne laski, chleje i #!$%@? z innymi. Oleńka na wszystko przymyka oko. Sytuacja jest patologiczna do tego stopnia, że Kmicic ostatecznie porywa Oleńkę i grozi wysadzeniem się z nią w powietrze jak rasowy muslim. Wołodyjowski oczywiście wysywa Kmicica na szable i wygrywa (słynna scena z tekstem: "kończ waść, wstydu oszczędź" od upokorzonego Andrzeja). Michał oczywiście jest przeświadczony, że spuszczenie #!$%@? chadowi otworzy przed nim nogi Oleńki. Otóż nie tym razem. Dla Oleńki ważniejsze okazują się kwadratowa szczęka i 20 cm wzrostu więcej u Andrzeja. Żeby tego było mało Michał sam ostatecznie uznaje wyższość Andrzeja, bo gdzie mu się równać z takim chadem. Wyciąga więc Kmicica z kłopotów, mimo że ten miał być sądzony za swoje przestępstwa

- kwintesencją klęsk "małego rycerza" jest wątek jego narzeczeństwa z Anusią Borzobohatą-Krasieńską. Anusia bowiem ostatecznie zgadza się zostać żoną naszego przegrywa, ale jak prawdziwa p0lka robi to z wyrachowania. Na standardy XVII w. jest już bowiem prawie starą panną (ma przeszło 25 lat), przez ostatnie lata wybawiła się z chadami i po prostu uznała, że to ostatni dzwonek, żeby złapać beta-bankomat i się ustatkować. Co więcej, zmarł poprzedni narzeczony Anusi - bardzo wysoki i męski Longin Podbipięta i dziewczyna znalazła się w nieciekawej sytuacji, z uwagi na co musiała znacznie obniżyć swoje wymagania (tj. do poziomu "małego rycerza"). Finał tej pozornej miłości poznajemy jednak dopiero w "Panu Wołodyjowskim", a tymczasem przez kolejne lata naszego bohaterowi udaje się zachować cnotę

3. Pan Wołodyjowski

- zanim dochodzi do zawarcia małżeństwa Michała z Anusią Janusz biznesu (w tej roli Jan II Kazimierz) wzywa naszego bohatera, żeby znów wypruwał z siebie żyły w pracbazie. Na kontrakcie upływa Michałowi kilka lat i gdy ostatecznie wraca, żeby się chajtnąć się z Anusią, ta umiera i pozostawia naszego bohatera prawiczkiem mimo 40 lat na karku

- z powodu nieustannych klęsk od płci przeciwnej, Michał z rozpaczy postanawia spróbować swoich sił wśród tej brzydszej płci i zamyka się w klasztorze. Zanim jednak dochodzi do czegokolwiek wyciąga go stamtąd Zagłoba, wciskając mu kit, że jeszcze nie odrobił pańszczyzny w robocie u Janusza

- wkrótce później Michałowi wydaje się, że oszukał swoje przegrywowe przeznaczenie, bo z litości obiecuje mu się oddać Krzysia Drohojowska (Sienkiewicz cynicznie w każdym opisie jej postaci dodaje, że miała solidny wąs pod nosem). Z uwagi jednak na to, że Michała znowu wysyłają do pracbazy, odkładają ślub na nieco później. W Krzysi odezwała się jednak jej kurtyzańska natura i gdy tylko Michał wyjeżdża ona na drugi dzień poznaje chada z zagranicy (Szkota), który z miejsca zdobywa jej serce. Michał po powrocie oczywiście dostał kosza i zamiast załatwić sprawę jak mężczyzna i zetrzeć zniewagę zabijając Ketlinga, ten macha na to ręką i zaprzyjaźnia się z typem (sic!)

- UWAGA!!! w wieku 44 lat ostatecznie Michałowi udaje się zaruchać! To znaczy - chyba - bo nie wyszła z tego żadna ciąża, mimo braku skutecznej antykoncepcji w XVII w. Jak to się stało? Wszystko to dzięki koleżance Krzysi - Basi Jeziorkowskiej, która z litości żeni się z nim. Basia oczywiście trzyma męża pod pantoflem i dowolnie nim steruje

- teraz kulminacja, bo wpis jest już trochę przydługi. Michał nie wiadomo po #!$%@? składa ślub, że prędzej zginie niż podda twierdzę. Ostatecznie twierdza się poddaje, więc ten nie licząc się ze wszystkim wysadza zamek i kilkaset ludzi razem z nim. Oczywiście, prawie wszyscy jego kumple przeżywają oblężenie

#bookmeter #ksiazki #przegryw #polka #heheszki
Dziadekmietek - 569 - 1 = 568

Tytuł: Pan Wołodyjowski
Autor: Henryk Sienkiewicz
...

źródło: comment_9j4bFwjW9wcwsk9j6HRedfsVBiEHy9bu.jpg

Pobierz
  • 15