Wpis z mikrobloga

U mnie byla swiateczna tragedia. Rozpakowujemy prezenty i nagle chrzesniak lvl6 w placz do pokoju i nie do ruszenia- wyje i lepiej nie podchodzic, mowi tylko przez placz, ze nie takie chcial. Drugi chrzesniak lvl10 zadowolony. Cala rodzinka ofc analiza co poszlo nie tak, siostra lvl40 tez sie zastanawiala i poradzila dac mu godzine by ochlonal co szwagrowi tez sie spodobalo bo nie bedzie gowniaz fochow walil. Chrzesniaki obaj madre po siostrze, silne po szwagrze wiec zabojcza kombinacja jak problem lepiej nie podchodzic bo skontruja slownie a i #!$%@? moga, nic im w zyciu nie brak bo siostra jest gruba ryba w najwiekszej korpo produkujacej samoloty, wiec te prezenty im zycia nie zmienia a sa wychowywane w zdrowy sposob.
Co sie okazalo? Chrzesniak wpadl w szal, bo od tygodnia w przedszkolu mowili mu koledzy i kolezanki, ze Sw Mikolaj nie istnieje, podsluchal moja rozmowe z siorka nt wnoszenia prezentow pod choinke by sie nie wysypac. ze to od nas tylko od Mikolaja. Punktem zapalnym bylo rozpakowanie, mlody poczul sie oszukany, zdradzony, wszyscy wiedzieli, ze z Mikolajem to bujda tylko on jeden nie, zrozumial w Wigilie, ze nikt na reniferach nie przyjedzie i czul sie fatalnie bo juz jest duzy i dorosly a traktujemy go jak dzidziusia, on zadnych prezentow nie chce, mamy wszystko oddac biednym dzieciom
#swieta
  • 1