Wpis z mikrobloga

#historiaiwojskowosc

Na zdjęciu "Cesariewicz" wypływający z Toulon - gdzie go zbudowano i zwodowano - w 1903 roku.

JEDEN POCISK, KTÓRY ZBUDOWAŁ MIT WIELKIEJ JAPONII - BITWA NA MORZU ŻÓŁTYM - CZĘŚĆ 2

Trzeba co nieco opowiedzieć o rosyjskiej flocie na Pacyfiku.

Rosjanie dysponowali na początku oblężenia Port Arthur aż 7 (siedmioma!) pancernikami. Żaden z nich nie był starszy niż 8 lat. "Pietropawłowsk" został jednakże utracony na minie wraz z admirałem floty Makarowem na początku oblężenia.

W sierpniu 1904 roku Witgeft miał wyłamywać się następującymi jednostkami:
1) "Cesariewicz" - okręt flagowy Floty Pacyfiku wyprodukowany we Francji, prowadzący wyłamanie, jedyny ze swojej klasy i najnowszy ze wszystkich, miał 4 działa 305mm oraz 6 dział 152mm
2) "Retwizan" - zbudowany w USA, jedyny w swojej klasie, 4 działa 305mm i 12 dział 152mm
3) "Pobieda" - klasy Pereswet
4) "Pereswet" - swojej klasy, 4 działa 254mm oraz 11 dział 152mm
5) "Sewastopol" - klasy Pietropawłowsk, 4 działa 305mm, 12 dział 152mm
6) "Połtawa" - klasy Pietropawłowsk

Jak więc widać, Rosjanie dysponowali ogółem 16 działami 305mm, 8 działami 254mm oraz 59 działami 152mm. Do tego cały szwadron osłaniały cztery krążowniki ("Askold", "Diana", "Nowik", "Pallada") i 14 niszczycieli.

Siłami blokującymi Port Arthur były zasadniczo wszystkie znaczące jednostki Imperial Japanese Navy (IJN). Admirał Togo Heihachiro miał do swojej dyspozycji 4 pancerniki, każdy należący do swojej własnej klasy:
1) "Mikasa" - okręt flagowy i okręt legenda, do dziś utrzymywany jako okręt-pomnik w Yokosuce, i ostatni zachowany na świecie okręt przed erą drednotów), 4 działa 305mm, 14 dział 152mm
2) "Asahi" - 4 działa 305mm, 14 dział 152mm
3) "Fuji" - 4 działa 305mm, 10 dział 152mm
4) "Shikishima" - 4 działa 305mm, 14 dział 152mm

Jakkolwiek japońskich pancerników było mniej, ich zasadniczym atutem były podwójne, ciężkie wieże ogniowe z potężnymi działami 305mm. Rosjanie preferowali okręty nieco lżejsze. Japończycy sumują się do 16 dział 305mm (tyle samo co Rosjanie), mają nieco mniej (52) dział 152mm, nie używali też "środkowych" 254mm w tym starciu. Siła ognia była względnie wyrównana, acz jak praktyka pokazała nie miało to szczególnego znaczenia wobec dobrej jakości i opancerzenia rosyjskich jednostek. Szwadron wspierały ciężkie krążowniki "Nishin" i "Kasuga" z armatami 203mm, 18 niszczycieli i charakterystyczne dla Japończyków jedyne 30 kutrów torpedowych. Do tego do bitwy przyłączył się też szwadron patrolowy z 4 krążownikami ("Chitose", "Takasago", "Yakumo" i "Yoshino").

Warto dodać, że japońskie siły dysponowały też lepszą, jak byśmy to dziś ujęli, "elektroniką". Japońskie celowniki były nowsze i pozwalały na swobodne strzelanie na zasięgu ok. 6 mil morskich, podczas gdy rosyjskie traciły sporo celności powyżej 4 mil morskich. Do tego wszystkie japońskie okręty wyposażone były już w radio, podczas gdy Rosjanie musieli jeszcze opierać się na flagach.

Witgertowi nie chodziło rzecz jasna o zniszczenie japońskiej floty - jego środki były jednak nieco zbyt słabe. Celem miało być wyłamanie do Władywostoku i połączenie z tamtejszym rosyjskim szwadronem krążowników. Takie siły - czyli jedyne 6 pancerników hasających sobie wesoło w pobliżu wybrzeża Japonii - pozwoliłoby wziąć Nippon w kleszcze gdy już flota z Bałtyku nareszcie by dotarła.

Witgeft... był dobrym dowódcą. Wilk morski od urodzenia, na początku pływał na mniejszych jednostkach badawczych, następnie w latach '90 XIX wieku uzyskał swój pierwszy okręt pod dowództwo, a z Flotą Pacyfiku związany był od kilku lat. Przede wszystkim cechował go nadludzki spokój i opanowanie, a także zdolność analitycznego myślenia i szybkiego reagowania na następującą zmianę na polu walki. Witgeft mógł więc zaskoczyć.

Admirał wyszedł do bitwy flagowym "Cesariewiczu" prowadząc szwadron. Jego siły byłyby narażone w czasie jak wychodziłyby z portu (wtedy też groźba wysadzenia się na minach była szczególnie wysoka), a następnie najkrótszą drogą jednostki powinny zmierzać ku Władywostokowi. Ze względu na przewagę siły ognia, nie można było Japończykom pozwolić na tzw. "crossing the T", czyli sytuację, w której jednak kolumna okrętów jest zaatakowana od przodu przez przez drugą kolumnę, płynącą bokiem wobec kolumny pod ogniem. W takiej bowiem sytuacji okręty "w pionie" nie są w stanie skutecznie odpowiadać ogniem okrętom strzelającym "z boku", a te ostatnie mogą rozwinąć ogień z pełną mocą. W przypadku Japończyków - mogłyby strzelać obie wieże z armatami 305mm, a nie tylko jedna.

Zaraz po wyjściu z portu Japończycy dostrzegli co się święci. Togo Heihachiro wydał pierwsze rozkazy...

Cdn...

/MK

#historia #japonia #rosja #wojna #gruparatowaniapoziomu

Autor postu: [Historia i wojskowość - wszystko, czego mógłbyś nie wiedzieć](https://www.facebook.com/Historia-i-wojskowość-wszystko-czego-mógłbyś-nie-wiedzieć-1710778358946910/)
Mleko_O - #historiaiwojskowosc 

Na zdjęciu "Cesariewicz" wypływający z Toulon - gd...

źródło: comment_mnRPx0VA0f4sWh2n5bTQUXryyudrcLDR.jpg

Pobierz
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Takie siły - czyli jedyne 6 pancerników hasających sobie wesoło w pobliżu wybrzeża Japonii - pozwoliłoby wziąć Nippon w kleszcze gdy już flota z Bałtyku nareszcie by dotarła.


@Mleko_O: XD
  • Odpowiedz