Wpis z mikrobloga

Dr Damian Parol:

The Game Changers – czy wegańscy sportowcy są szybsi, silniejsi i mają lepsze erekcje?

Kilka dni temu ukazał się film The Game Changers, opowiadający o sportowcach na diecie bezmięsnej. Parę osób pytało mnie o opinię, ale przyznam, że nie chciało mi się oglądać. Byłem pewien, że ten film to po prostu wegańska propaganda. Postanowiłem jednak obejrzeć, kiedy Jacek Feldman, któremu nie można zarzucić prowegańskości, namówił mnie.

No i miałem rację. Ten film to jest wegańska propaganda. Technicznie rzecz biorąc jest niesamowity. Ma wspaniałe zdjęcia, muzykę, opowiada ciekawe historie sportowców na diecie wegetariańskiej/wegańskiej/roślinnej, a narracja jest poprowadzona genialnie. Wymieniam te wszystkie diety, bo film nie opowiada wyłącznie o sportowcach na diecie wegańskiej, pomimo że tak sugeruje.

Niektórzy z nich opisują się jako niejedzący mięsa lub na diecie roślinnej. Dodatkowo sprawę komplikuje tłumaczenie, które potrafi dietę roślinną określić wegetariańską i odwrotnie. To może być drażniące. Nie wystarczy udowodnić, że dieta oparta na smażonym kurczaku nie jest optymalna dla sportowców, żeby twierdzić, że weganizm to dla nich najlepsza dieta.

Film bardzo sprawiedliwie oddaje diecie wegańskiej korzystny wpływ na zdrowie i środowisko, ale w kwestii wydolności sportowców- moim zdaniem- jest zdecydowanie zbyt hurraoptymistyczny.

Jak niektórzy wiedzą, pisałem doktorat nt. wegańskich biegaczy. Prowadziłem swoje badania i jestem na bieżąco z pracami innych naukowców. Uważam, że na dzień dzisiejszy trudno znaleźć argument, że dobrze zbilansowana dieta wegańska daje przewagę w sporcie ponad dobrze zbilansowaną dietę wszystkożercy, czy wegetarianina.

Możemy się też dowiedzieć z filmu, że dieta wegańska to dłuższe i mocniejsze erekcje (serio!). Dowodem ma być quasie-ksperyment pokazany w filmie. Przyznam, że literatura na ten temat nigdy nie była przedmiotem moich zainteresowań, ale nie kojarzę, żeby kiedykolwiek tego typu zależność była brana pod uwagę. Dodatkowo efekt miał być widoczny już po jednym posiłku, bardzo wyraźny i obecny u szczupłych, młodych mężczyzn, co jest dość wątpliwe.

Niezależnie od tego, film propaguje bardzo fajny model męskości. Model niestereotypowy, nietoksyczny, w którym mężczyzna nie jedzący mięsa, jest strażakiem, instruktorem samoobrony, wojskowym, ratującym słonie przed kłusownikami, czy dobrodusznym siłaczem. I to jest duży plus tego filmu.

Prawdą jest, że kult mięsnego białka w sporcie jest przeogromny, a tymczasem jedząc same roślinny można być świetnym sportowcem. Co z resztą ten film bardzo dobrze pokazuje na przykładzie wybitnych sportowców-wegan. Oczywiście absurdalne też jest postrzeganie jedzenia mięsa jako męskie, a jedzenie roślin jako niemęskie i oni skutecznie z tym walczą.


Reasumując, jeśli spojrzeć na ten film jako na obraz, który pokazuje, że można ograniczyć lub przestać jeść mięso/produkty odzwierzęce i nadal cieszyć się świetną formą sportową, to jest to produkcja wybitna. Jednak trzeba brać pod uwagę propagandowy charakter tego filmu oraz to, że nie zawsze jest w 100% zgodny z faktami. Ostatecznie polecam obejrzeć i mięso, i roślinojadom.

#weganizm #mirkokoksy #dieta #thegamechangers #film
josedra52 - Dr Damian Parol:

 The Game Changers – czy wegańscy sportowcy są szybsi,...

źródło: comment_hvnF0NuC0bUaICavpu8YhFG2lMKxFVHE.jpg

Pobierz
  • 1