Wpis z mikrobloga

Kojarzycie te fanpejdże, gdzie wrzuca się pełno postów typu "Oznacz ziomka a jak nie odpowie to wisi Ci kebaba"?
Wisi Ci Monsterka, p--o, kebab, 10 metrów kabla antenowego...
Denerwująca moda na fejsie i tyle, co nie? Nic bardziej mylnego, jak się okazało, to czyste złoto dla zuchwałych. Dla mnie to był sposób na życie.

Zaczęło się niewinnie, dwa lata temu, gdy takie posty zaczynały swą popularność, oznaczyłem swojego dobrego ziomka. Nie odpowiedział w przeciągu 10 minut i ku mojemu zdziwieniu, z radością umówił się ze mną na p--o i ostrą baraninę na grubym. On traktował to jako okazję do spotkania i głupią zabawę, ale tego dnia jasna żarówka zaświeciła się w mojej głowie. Wróciłem do domu i zacząłem lajkować wszystkie gunwostronki, które udostępniały takie "czelendże". Plan był prosty- obserwować znajomych, by dokładnie wiedzieć, kiedy nie mają możliwości odpisania, szybki wpisik na fejsa a po 10 czy 15 minutach zgarnianie nagrody.
Na pierwszy ogień poszedł Przemek, mój kolega z liceum. Niezły był z niego jajcarz, więc gdy był w pracy, oznaczyłem go pod postem o kablu. Przemek również potraktował ten post jako formę dowcipu, odbicia się od szarej rzeczywistości i następnego dnia pod domem znalazłem 10m kabla antenowego koncentrycznego 1.02mm oplot 64 x0.12mm + folia, PVC 6,8mm, spieniany gazowo.

Zrozumiałem, jaką mam moc. Mogłem zorganizować wszystko. Miałem coraz więcej znajomych, ten opłacił mi ratę kredytu, ta urządziła mi mieszkanie, ktoś inny zabrał na wycieczkę do Juraty. Jako człowiek coraz bardziej majętny, miałem też coraz bogatszych znajomych. Pod koniec 2018 roku nie miałem już długów, w lutym 2019 przeniosłem się do wspaniałego apartamentu w Warszawie i moim sąsiadem był Kuba Wojewódzki. Dodałem go do znajomych i nie zdążył odpowiedzieć w jednym czelendżu, więc musiał mi wyprawić urodziny. Stałem się znany, lubiany i szanowany. W Indiach miałem wynajęty zespół trzydziestu osób, które stale monitorowały moich znajomych i manipulowały fanpejdżami, żeby niczego mi nie brakowało. Raz w miesiącu Pajeet przysyłał mi raport i pytał, czego chcę.

A ja zachciałem robić coś dobrego. Czułem się winny, że w sumie za nic jestem tak bogaty. Czasami zdejmowałem sygnety, drogie ubrania i ocierałem mordę z rafello posypanego koksem, przebierałem się za biednego i szedłem normalnie na ulicę przypomnieć sobie, jak wygląda życie tam u was, na dole. I tak zobaczyłem puszkę Żubra, ale zamiast Żubra była sowa. Jak się okazało, jakaś akcja charytatywna, żeby pomóc sowom, rysiom i wilkom. Poczułem, że to jest to. Zarządziłem koncentrację sił na nowej fali czelendży oznaczania ziomków, którzy muszą postawić Żubra. Zaledwie po trzech tygodniach doszło do tego, że 60% młodych Polaków wróciło z emigracji, żeby odpowiedzieć na czelendż. Spowodowało to międzynarodowy kryzys i zachwianie gospodarki. Żubr zarobił tyle, że trzeba było powiększyć park narodowy, a te rysie, sowy i k---a wilki poszły na studia i zakładają start upy.

Wiedziony tym doświadczeniem, rzuciłem się w wir innych akcji charytatywnych i ratowania świata. Dzięki fanpejdżom kierowanym na kraje arabskie nakłoniłem szejków do obdarowania biednych dzieci cierpiących od powodzi. Szejkowie przysłali piasek, luksusowe samochody i modelki. Dzieci się ucieszyły i lepiły babki z piasku z modelkami.
Jako znany filantrop dostałem zaproszenia od miliarderów i polityków. Właśnie stworzyłem fanpajdż "Oznacz ziomka, a jak nie opowie w ciągu 5 minut, gasi pożary w Amazonii", i zgadnijcie co k---a, Bolsonaro śpi i nie zdąży odpowiedzieć. Putin już się w-----a, bo nie zdążył odpowiedzieć na czelendż i musiał oddać Krym xD

Ostatnim moim celem była pewna młoda dziewczyna ze Szwecji, ale to opowiem innym razem.
#pasta #heheszki
  • 19
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach