Wpis z mikrobloga

60/100 #100perfum #perfumy

Paco Rabanne Invictus (2013, EdT) + Invitcus Intense (2016, EdT)
Od początku prowadzenia tego tagu zasypywany byłem prośbami o recenzję Invictusa. Uwierzcie mi, robię to tylko i wyłącznie na Waszą prośbę, bo osobiście tego zapachu nie znoszę. Oryginalny Invictus w przeciwieństwie do 1Million ssie pałkę, łyka ją aż po same bile. Na szczęście (albo i nie) w 2016 roku miała premierę jego wersja Intense, która to naprawiła niektóre błędy wersji podstawowej. Jest to też jeden z najbardziej znienawidzonych zapachów wszech czasów. Jego inteligentni inaczej młodociani użytkownicy zamiast się umyć, robią "francuski prysznic" przy 30 stopniach na zewnątrz, co w komunikacji miejskiej skutecznie odcina dopływ tlenu nieświadomym podróżującym. Wywołuje to żądze krwi nawet u zatwardziałych pacyfistów. Każdy "modny" 15-latek ma go, lub jakiegoś taniego klona (których powstało mnóstwo) w swojej kolekcji.
Na pierwszy rzut oka widzimy ten flakon. Nie jestem może krytykiem sztuki, no ale #!$%@?, każdy, kto ma choć odrobinę poczucia estetyki będzie patrzył na niego z niesmakiem wypisanym na twarzy. Tradycja zostaje zachowana, jest kiczowaty i wygląda strasznie tandetnie. Podobnie jak w przypadku poprzednio opisywanego Paco, przygotujcie sobie karton po Amarenie, który przy flakonie Invictusa wygląda jak produkt premium. Przy okazji nikt nie będzie Was podejrzewał o konszachty z Don Wasylem...

Podstawowa wersja Invictusa weszła w sumie na rynek dość niedawno, bo w 2013 roku. Kiedy pojawił się na półkach Polskich perfumerii, nie miałem nawet za bardzo zamiaru go testować, bo tak mnie ten flakon odepchnął. Rozpisałem się tak o samym flakonie, niestety zdradza on, co zawiera wnętrze.

Zacznę od wersji podstawowej. Otwiera się soczyście chemicznym połączeniem świeżego prania z dodatkiem grejpfruta. Jest to taki świeży, słodki, nawet przyjemny, ale bezpłciowy aromat. Kolejne fazy są dokładnie takie same, nie będę go rozbierał na czynniki pierwsze, bo nie jest tego wart.
Teraz wersja zdecydowanie lepsza, Invictus Intense. Tutaj w otwarciu mamy chemicznie karmelkową słodycz whisky z ambrą i bursztynem. Nic więcej tam nie czuję. Ten aromat utrzymuje się też do samego końca, nic już się więcej nie dzieje. Jest przyjemny, nieco mniej chemiczny niż oryginał, ale też mniej świeży.

Trwałość obu jest ogromna, wersja Intense praktycznie aż do zmycia, a zwykły ponad 12h. Projekcja jest olbrzymia, wypełnia pomieszczenie w obu przypadkach.

Zastosowanie - idealny zapach do narodowego Polskiego stroju. Klapki kubota, ewentualnie CROCSY, a pod to białe, brudne od spodu skarpety wciągnięte pod kolana, krótkie spodenki, a na klacie koszula w kratę. Czyli taki outfit "do kościoła na sportowo". Ma tyle samo klasy i dystyngowania co Marcin Najman, więc do garnituru pasuje jak pięść do nosa.

PS. Podczas szukania próbek invictusa stłukłem przez przypadek próbkę Bond no. 9 Saks Fifth Avenue. W pudełeczku mam jakieś 50-100 próbek, a zbiła mi się akurat ta, której tak bardzo nie lubiłem. Teraz cały pokój śmierdzi mi kiepskim kardamonem z fatalnym drewienkiem. Niby marka premium, a tworzy taki chłam...

Invictus Intense
Typ: woody amber
Zapach: 5/10
Trwałość: 10/10
Projekcja: 9/10
Oryginalność: 1/10
Komplementy: 5/10
Podobne zapachy: Azzaro Wanted by Night
Cena: 220zł za 100ml

Invictus
Typ: woody aquatic
Zapach: 3/10
Trwałość: 9/10
Projekcja: 9/10
Oryginalność: 1/10
Komplementy: 1/10
Podobne zapachy: Azzaro Wanted, Rasasi Hawas
Cena: 230zł za 100ml

tl;dr

KaraczenMasta - 60/100 #100perfum #perfumy

Paco Rabanne Invictus (2013, EdT) + Inv...

źródło: comment_8zPMxW16oSZjRCQHSzYX7JBYdHMerSGs.jpg

Pobierz
  • 47
@KaraczenMasta: czuję nieco ulgi, a nieco mi przykro, bo dostałem taki od mamy w prezencie i chciałem aby mi się podobał, a niezbyt się podobał. Za słodki (wydaje mi się po twoim opisie otwarć, że musiała to być wersja intense).
W każdym razie zajęło kilka lat nim zużyłem cały. Prezentu od mamy nie wyrzucę, a różowej nawet się podobało jak się nim pryskłem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
szpongiel - @KaraczenMasta: czuję nieco ulgi, a nieco mi przykro, bo dostałem taki od...

źródło: comment_iw6fuZEHuzohPtgLmhEwCu749ZPZy3UA.jpg

Pobierz
@Eustachiusz: to mi się jebnęło, bo dziś ta recka taka od niechcenia była. Miało być tak jak z wersją Intense, czyli 5/10, bo jedni twierdzą, że to #!$%@?, a inni, że jest super.

@dr_love: oryginalność w sensie "jak często czuję go na ulicy", a tego czuję praktycznie za każdym razem, gdy wyjdę na miasto

@Shmit: Jeśli całe życie psikałeś się Axem, Rexoną albo innym La Rive, to i będzie
Teraz taka konkluzja. Faktycznie "oryginalność' wprowadza nieco w błąd, w kolejnych wpisach dodam jeszcze jeden parametr. A no i widzę, że włożyłem kij w mrowisko, bo ma on tutaj wielu fanów. Mnie to akurat mało obchodzi, bo każda moja recenzja płynie z serca, jeżeli mi się coś nie podoba, irytuje, drażni, to dziele się tym.

Czemu tak bardzo go nie lubię? Każda wizyta na siłowni kończyła się u mnie bólem głowy, właśnie
@Klepajro: podoba to on się raczej osobom, które nie przywiązują uwagi do perfum a wybierają to co jest popularne (to jest ludzie, którzy myślą, że Lacoste i Boss to dobre marki). Ktoś kto się nimi interesuje i zna więcej niż 10 zapachów na krzyż raczej nie ma dobrego zdania o tym generycznym tworze walącym palonym plastikiem.
Invictus się podoba ogółowi i to bardzo, jest niezapczecsalny fakt czy komuś się to podoba czy nie. Mam nie noszę, moja sobie nim psika moje koszulki jak mnie nie ma w domu i je nosi.