Wpis z mikrobloga

Mirosławy, pytanie za 100 punktów.
Zostawiłem dwudziestoletni samochód u mechanika (lampa alladyna i dym z pod maski), który radośnie naprawił samochód (bez wchodzenia w szczegóły) i przy okazji wymienił kilka części (ważne: "diagnostyka u mnie jest za darmo"). Głupi ja, zauważyłem że coś jest nie tak dopiero po chwili jazdy samochodem - stracił moc. Oddałem do tego samego mechanika kilka dni później - okazało się, że turbina niedomaga, więc zgodziłem się na naprawę, a dzień później wyszło, że kolektor jest cały w syfie. Wycena poszła w górę jak rakiety elona. Ustaliłem więc z mechanikiem, że ma samochód złożyć do kupy w takim stanie jaki był przed przyjazdem. Co zrobił mechanik? Stwierdził, że on to musi poświęcić czas i chce zapłaty (~300zł) za de facto diagnostykę, co więcej nieudolną...
Płacić, i mieć spokój, czy próbować to załatwić prawnie jakoś? Bez przesady, chyba rozebranie kawałka samochodu nie kosztuje 300zł...

#mechanikasamochodowa #samochody #januszebiznesu
  • 3
  • Odpowiedz