Wpis z mikrobloga

Co się wydarzyło podczas pierwszej sesji?

Przed miastem spotkało się 4 bohaterów, którzy postanowili połączyć swoje siły, byli to: Lia, elfia złodziejka, Shagar - pół-ork barbarzyńca, Driffke - człowiek łotrzyk oraz elfi czarodziej Gandohar.

Każdy z nich przybył do Oakhurst z innych pobudek, jednak razem postanowili stawić czoła legendzie o Bezsłonecznej cytadeli. Zaraz po dotarciu do miasta wszyscy postanowili udać się do karczmy, aby zdobyć więcej informacji. Driffke postanowił jednak trzymać się nieco na uboczu, co w dłuższej perspektywie okazało się słuszne. Reszta drużyny nie zaskarbiła sobie sympatii grubego karczmarza - Garona. Dosyć szybko opuścili przybytek dla spragnionych osób i naradzali się co robić dalej. W tym czasie łotrzykowi udało się przekonać gospodarza do podzielenia się z nim kilkoma informacjami. Driffke dowiedział się między innymi, że żaden z pastuchów nie zostawia swoich owiec na noc poza granicami miasta. Wszystko przez grasujące potwory, które rozrywały niewinne owieczki na strzępy. Po rozmowie z resztą bandy, postanowili, że Shagar zostanie wystawiony jako przynęta, zaraz za granicami miasteczka, w czasie kiedy oni będą starali się wypatrzeć licho, które tak bestialsko mordowało niewinne zwierzęta. Pół-ork starał się nie zasnąć, jednak znużenie dopadło go już w drodze na wyznaczone miejsce, jednak tej nocy, żaden potwór nie połasił się na niczego nie świadomą zdobycz.

Grupa postanowiła więc wyruszyć na zachód, w poszukiwaniu Bezsłonecznej cytadeli, droga do niej jednak była długa i nużąca, dlatego kiedy nadchodził wieczór, wszyscy zgodzili się, że będą potrzebowali odpoczynku. To właśnie tej nocy na swojej drodze napotkali tajemnicze stworzenia, które wydawało się że są stworzone jedynie z gałązek i liści. Na szczęście były to tylko dwa monstra, z którymi nasi bohaterowie rozprawili się niemal bez strat.

Następnego dnia dotarli do głębokiego parowu. Przed przepaścią stały resztki linowego mostu, do jednego ze słupków przywiązana była lina, po której śmiałkowie zeszli w głąb parowu. Tam, na półce skalnej ich obecność została wyczuta przez 3 szczury. Tym razem walka nie była tak prosta, ze względu na przepaść, która znajdowała się niemalże naokoło wszystkich wojowników. Niemniej jednak dzięki współpracy, udało im się powalić te trzy groźne bestie. W oddali na dole dało się zauważyć złowieszczą, skrytą w mroku cytadelę. Prowadziły do niech strome schody. Pierwszy ruszył Shagar, za nim Driffke z Lią, a na końcu mag - Gandohar. Wejście prowadziło an dziedziniec, a ten do dziury w baszcie, wydawało się że znajdują się na górnych piętrach cytadeli, reszta zapadła się głębiej. Jeden z bohaterów wpadł w pułapkę: dół. Skąd został wyciągnięty przez resztę, następnie w środku baszty, każdy z uczestników wyprawy brał udział w walce ze szkieletami. Walka nie była łatwa, broń kłuta nie sprawiała wrażenia, że zadaje jakiekolwiek rany tym poczwarom, w dodatku szczęście nie sprzyjało barbarzyńcy, topór wypadł mu z rąk podczas jednego z ataków. Na szczęście elfka szybko podała mu go z powrotem. Dzięki przytomności maga, który zaczął rzucać w kościotrupy głazami leżącymi naokoło, udało się pokonać te potworne istoty. Po walce, bohaterowie przeszukali całą komnatę, oprócz skarbów udało im się odkryć wyryte na ścianie imię starożytnego smoka: Ashardalona. Z baszty prowadziły dwa wyjścia, jedno bardziej na lewo, drugie na prawo. Drużyna najpierw postanowiła przeszukać lewe wejście, oprócz pojedynczego szczura oraz kamiennej bramy z wizerunkiem smoka, w tej odnodze nie było nic ciekawego.

Pozostało więc prawe wyjście, tam dało się zauważyć kilka par drzwi, w tych po prawej była pusta komnata, w której druhowie spędzili noc, nie niepokojeni przez nikogo, następnie udali się na drzi na wprost od wejścia do baszty, tam w rogu smacznie spał Kobold. W pomieszczeniu oprócz tego dało się zauważyć klatkę, oraz kilka bezcennych figurek przedstawiających smoka. Driffke wpadł na pomysł porwania i przesłuchania stwora, na co wszyscy się zgodzili, zabrali Kobolda do pomieszczenia z kamiennymi drzwiami, Stwór był przerażony, jednak wpadł na pomysł wykorzystania bohaterów do własnych celów, poprosił ich o pomoc i przekonał do spotkania z jego królową - Yusdrayl, maluch zdradził że nazywa się Meepo i jest opiekunem smoka, którego obecnie ukradły gobliny. Po naradzie herosi postanowili, że pomogą maluchowi. Zaprowadził on więc ich do swojej królowej, ta zgodziła się przyjąć pomoc od nieznajomych, jako nagrodę oferując klucz do kamiennych drzwi. Za przewodnika do goblińskich terenów został wyznaczony Meepo.

Śmiałkowie udali się więc na teren wroga, korzystając z tylnego wejścia, aby zaskoczyć przeciwnika. W tym celu udali się do pokoju gdzie znaleźli Kobolda, a następnie przeszli wąskim korytarzem, który wił się wokół komnaty w której spali i dotarli do pomieszczenia z fontanną i kolejnymi kamiennymi drzwiami. Po przyjrzeniu się fontannie, okazało się że wyryte jest na niej słowo w smoczym języku - Nainayra (Niech stanie się ogień). Po wymówieniu tego na głos, fontanna wypełniła się tajemniczą, czerwoną substancją. Driffke podpalił ciecz, żeby sprawdzić czy nie jest to pułapka, ta jednak wybuchła, nie pozostawiając w fontannie ani kropli pozostałości.

Drużyna następnie za pomocą siły mięśni przesunęła kamienne wrota. Ich oczom ukazało się ciasne pomieszczenie, po lewej i prawej stronie znajdowało się pięć pionowych sarkofagów, a naprzeciwko ołtarz z dziwnym eliksirem oraz garścią monet. Jeden z zuchów ostrożnie podszedł do ołtarza i zabrał eliksir oraz pieniądze, starając się jednak niczego nie dotykać. Jednak wychodząc z komnaty z łupami, Shagar zaczął szarpać jeden z sarkofagów w poszukiwania kolejnych skarbów. To był błąd, pół-ork obudził przedwieczne zło, w jednej chwili z sarkofagów wyszły szkielety i zaatakowały bohaterów swoimi ostrymi jak brzytwa kośćmi. Walka była bardzo ciężka, w ciasnym pomieszczeniu nie było jak porządnie machać bronią, a próba przebicia potworów nie dawała efektów - ostrza ślizgały się po nierównej i wąskiej powierzchni gnatów. Driffke w ferworze walki został powalony, barbarzyńca był już na skraju wyczerpania, wtedy do walki dołączył Meepo. Bardziej bał się o to, że nikt nie pomoże mu odzyskać smoka niż o zdrowie śmiałków, ale to dopiero odwaga Lii uratowała wszystkich. Elfka w ciągu jednej chwili powaliła dwa potwory, przez co reszta mogła się skupić na pozostałych niedobitkach. Po wygranej walce wszyscy byli wyczerpani, Driffke pomimo ran był przytomny, ale dalsze przedzieranie się w głąb terytorium goblinów nie było obecnie możliwe...

#dnd #dungeonsanddragons #grybezpradu
  • 2