Aktywne Wpisy
kamil-tika +18
Bylem dzisiaj w diverse. Pomierzylem i kupilem co chcialem natomiast jedna rzecz mi sie rzucila w oczy. Po dokonaniu zakupu baba mi powiedziala, ze mam 14 dni na zwrot towaru w razie jakby mi cos nie pasowalo a zwrot zostanie wykonany na karte podarunkowa. Dlaczego UOKiK od tylu lat z tym oszukanczym procederem nic nie robi? Dlaczego wiele firm glownie tych sprzedajacych odziez i to te najwieksze sieciowki wciskaja ludziom kase ze
damienbudzik +31
Ależ mnie śmieszy zachwalanie Polski za czasów PO.
Przecież za czasów panowania rudego bajeranta bezrobocie sięgało 10-20%. Panował rynek pracodawcy, ludzie bili się o to, żeby pracować za minimalną.
Masa moich starszych znajomych musiała wyjechać za granicę, bo w Polsce nie dało się znaleźć jakiejkolwiek pracy. Do Irlandii, do Anglii do Holandii, do Niemiec, do Norwegii. W najgorszym czasie bezrobocie dobijało 20%, a wśród młodych ten odsetek był jeszcze wyższy.
Nie mówię,
Przecież za czasów panowania rudego bajeranta bezrobocie sięgało 10-20%. Panował rynek pracodawcy, ludzie bili się o to, żeby pracować za minimalną.
Masa moich starszych znajomych musiała wyjechać za granicę, bo w Polsce nie dało się znaleźć jakiejkolwiek pracy. Do Irlandii, do Anglii do Holandii, do Niemiec, do Norwegii. W najgorszym czasie bezrobocie dobijało 20%, a wśród młodych ten odsetek był jeszcze wyższy.
Nie mówię,
Lody tzw. "torcik" - 1 zł.
Oranżada w butelce zwrotnej - 50gr.
Chrupki "Snacki" - 50gr.
Z tymi towarami (za wyjątkiem lodów przez brak warunków termicznych), zacząłem swoją karierę "przestępczą" gdy szmuglowałem je do szkoły opanowanej przez "państwowy monopol" w postaci sklepiku szkolnego, prowadzonego przez córkę jednej z nauczycielek, który dowalał złodziejskie marże w wysokości 100% i więcej, podczas gdy ja zadowalałem się uczciwą stawką w wysokości 50%.
Raz nawet wpadłem po donosie pewnego kujonka i nauczycielka zarekwirowała mi cały towar jaki miałem w plecaku, aby oddać go rodzicom i zrobić im pogadankę o nielegalnych podstawach mojej działalności, który musiałem wykraść (a w zasadzie odzyskać) z pokoju nauczycielskiego.
Co najlepsze, Grażyna-edukacji musiała potem sama wszystko kupić za swoje pieniądze i oddać to moim rodzicom, bo nie wiedziała, że to ja towar spowrotem zawinąłem, a inaczej wyszła by kradzież. XD
Po całej akcji musiałem zbudować zaufaną sieć dystrybucji składający się z kumpli pracujących za cześć towaru i system magazynów na terenie całej szkoły, który byłby ukryty zarówno przed nauczycielami, jak i innymi gówniakami, bo inaczej cały towar by zniknął.
Interes szedł dobrze, a ja dziennie zarabiałem kilkanaście do nawet 30 zł w czasie rekordowych dni, co dla dzieciaka w podstawówce jest równoważnikiem waszego #programista15k
Niestety, całe moje imperium upadło przez to, że nie chciałem poświęcić edukacji (czyli zawalić roku) dla prowadzenia interesu. Co jednak przez ten czas zarobiłem, zarówno w mamonie, jak i wpływach społecznych wśród rówieśników, to moje XD
#heheszki #truestory #gimbynieznajo #szkola #wolnyrynek
Dzisiaj szklanego pepsi już nie ma, ale puszka kosztuje ok. 2 zł, Grzesiek 1,50.
@waciak: pasta to będzie, jak ktoś to skopiuje i wrzuci drugi raz. Póki co to jest #truestory ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@haes82: szklane pepsi jest, ale kosztuje 2-3 złote XD
@waciak: brak kasy fiskalnej, brak opłaconego ZUSu, brak zatwierdzenia działalności przez sanepid, brak umów o pracę z pracownikami...
Ech, pewnie dziś miałbym jeszcze z 10 lat do odsiedzenia i pod milion kar do zapłaty XDDDD
Chodziłem do gimnazjum, w którym pani Grażynka prowadząca szkolny sklepik zrezygnowała i po roku buntów ze strony młodzieży, bo nie było co kupować, a
@FrasierCrane: każdemu oddałem cześć udziałów. Każdy miał wyznaczoną jedną skrytkę, o której nie wiedział nikt inny, którą uzupełniałem wieczorami, gdy nikt szkoły nie pilnował i powiedziałem, żeby pracowali na własną rękę, ale większości się nie chciało.
A jak w domu pytali to "Źle mi wydali resztę.". ( ͡º ͜ʖ͡º)
Dodatkowo sklep był oddalony o 10 min drogi a przerwy krótkie
Pamietam jeszcze takie po 30 groszy. Dawno ich nigdzie nie widziałam.
@Liwiia: u nas mówiło się na to pałeczki.
Też to rozprowadzałem, tylko jeszcze przez zamrożeniem, bo wujek w swoim sklepie to miał.
To, że były przed zamrożeniem miało dwie zalety, czyli łatwe przechowywanie bez zamrażarki oraz więcej możliwości spożycia, bo równie dobrze można było to wlać do szklanki i rozrobić z wodą jak kompot, bo było