Wpis z mikrobloga

Byłem ofiarą molestowania seksualnego przez księdza.

Pisząc to co piszę odczuwam niesamowity lęk. Nie wiem czy do końca chcę to zrobić, ale wiem też, że tego potrzebuję. Przegadałem ostatnio temat ze swoją psycholog i tak naprawdę skłamałem ją, że już sobie z tym radzę. Nie wiem czy potrafię. Fakt jednak faktem, że już jest mi lepiej niż kiedyś.

Miałem wtedy 8-9 lat. Decyduję się to napisać ze względu na pozorną anonimowość tego forum. Pisząc to wracają do mnie silne emocje. Drżą mi ręce. Serce wali jak szalone. Mam łzy w oczach.
Jednakże chyba muszę to zrobić.
Obecnie mam 25 lat. I tyle lat milczałem. Dlaczego? Bo nie miałem komu tego powiedzieć. Bo się bałem. Bo czułem się winny. Bo to ja nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Zawsze, gdy ten obleśny stary dziad mnie obmacywał, to paraliżowało mnie. Nic nie robiłem. Nawet oddychałem tak cicho jak się da, aby nie istnieć. Jako dziecku wpojono mi niesamowicie mocną wiarę. Ksiądz był autorytetem. Bóg był wszystkim. Cóż, ten ksiądz odebrał mi wszystko. Godność, poczucie własnej wartości, szczęście, wiarę. Nie mogłem dłużej wierzyć w Boga, gdy ten pozwalał na coś takiego. Z resztą kościół do dzisiaj kojarzy mi się ze złym i obrzydliwym miejscem wypełnionym hipokrytami i lękiem przed śmiercią.
Przez lata po tych wydarzeniach zmagałem się z nienawiścią do własnego ciała. Dalej się zmagam. Poczuciem bycia ofiarą. Nie cieszą mnie własne sukcesy, chcę ciągle udowadniać ile jestem wart. Odrzucenie boli mnie tak bardzo, że przez siedem lat tkwiłem w wyniszczającym związku z borderką. Przecież to co mnie spotykało... Zasługiwałem na to. Na karę. Przynajmniej tak myślałem, teraz już wiem, że tak nie jest i nigdy nie było.

Byłem przecież dzieckiem. Nikt nie wiedziałby jak się zachować.

Oszczędzę Wam obrzydliwych szczegółów technicznych. Otóż owy wybraniec boży po prostu mnie rozbierał i obmacywał. Akcja powtórzyła się kilka razy. Dotykał mnie również swoim #!$%@?. Chciał abym ja go dotykał, ale tego nie robiłem.
W tym momencie znowu się trzęsę. Ze wstydu i obrzydzenia.
Nie miałem komu o tym opowiedzieć. Matka tylko chlała i wiecznie mnie biła, bądź darła się bez powodu. Wracając do domu bałem się co odwali. Ojciec miał na mnie #!$%@? (rodzice rozwiedzeni). Babcia, pomimo iż bardzo mnie kocha, to jednak jest niesamowicie ortodoksyjna. Do dzisiaj twierdzi, że filmy takie jak Kler to bezzasadny atak na kościół. Nauczyciele? Proszę Was. Zawsze mieli na wszystko #!$%@?. Na to jak mnie bito w szkole też.

Od lat żyję z tym ciężarem. Odebrano mi wtedy wiele. Godność. Szacunek do siebie. Umiejętność odmawiania. Radość.
Na zawsze mnie to odmieniło. Dopiero po tak wielu latach odzyskałem duchowość, ale w buddyzmie. Kościół kojarzy mi się tylko z czymś złym i nie chcę mieć z nim nic wspólnego.

Dlaczego mówię o tym po latach? A kiedy #!$%@? miałem? I komu? Skoro i nawet po tylu latach to boli. Dlatego też śmieszą mnie te wszystkie komentarze dotyczące molestowań ,,to ciekawe dlaczego przypomniał(-a) sobie po latach". Ludzie nawet nie wiedzą jak takie coś boli i brakuje im totalnie empatii. Dopiero po jako takim zabliźnieniu ran można o tym mówić.

Dlaczego też piszę o tym teraz? Ponieważ w sobotę przed wielkanocą zawsze to do mnie dość mocno wraca. Wtedy postanowiłem, że nie będę już dłużej ministrantem. Ucieknę od tego. Powiedziałem o tym matce co ona skomentowała ,,Jestem tobą ogromnie zawiedziona". Wieczorem się schlała i bila mnie za to. Czułem się przez to jeszcze bardziej winny, jednakże nie chciałem aby ksiądz mi to dłużej robił.

Czy chciałbym pociągnąć gnoja do odpowiedzialności? Nie. Bałbym się spojrzeć mu w oczy. Bałbym się mówić o tym publicznie. Bałbym się linczu. Tych komentarzy w sieci i na żywo dotyczących już bezpośrednio mnie. Tych komentarzy, że to ja NIEWINNA OFIARA byłem winny, a nie ten gnój.

Boję się strasznie publikując to. Tak jak wspomniałem, gdyby nie pozorna anonimowość, to nigdy bym się na to nie zdecydował. Dwa razy pisząc ten komentarz popłakałem się. Przepraszam za jego chaotyczność. Starałem się przekazać to wszystko jak najlepiej potrafiłem.
Nie wiem czy warto, aby weszło to w gorące. Nie mam pojęcia. Też się tego obawiam. Z jednej strony chcę, aby świat o tym usłyszał, a z drugiej jednak panicznie boję się jego reakcji. Zdecydujcie sami.

I dziękuje, że to przeczytałeś.

Nawet nie wiem jak to otagować. Bądźcie wyrozumiali.

#katolicyzm #depresja #pedofilewiary #wyznanie #psychologia
  • 241
  • Odpowiedz
To jest jeden z tych wpisów, po którym nie wie się, co napisać, bo żadne słowa nie opiszą takiego ogromu cierpienia.


@switchblades: To jest jeden z tych wpisów, po którym widać jak wiele ludzi to naiwne pelikany. Ten tekst zawiera ze 20 potwierdzeń, że jest zmyślony. Byle leszcz po lekkim przeszkoleniu poświadczy, że to kłamstwo.
  • Odpowiedz
@kapustnik: trzymaj się Mirku. Pamiętaj, to nigdy nie była twoja wina, nie obwiniaj się za nic, nie czuj wstydu, tobie się stała krzywda i ten pedofil powinien się wstydzić, nie ty.
  • Odpowiedz
@kapustnik: zazwyczaj przeglądam wykop bez logowania, przy Twoim poście ciężko pozostać obojętnym. Jest mi niesamowicie przykro, że takie świństwo Cię spotkało. Byłeś dzieckiem i do cholery nikt Cię nie obronił. Piszesz, że masz psychologa. To dobrze. Jednak, walcz o swoje. Poszukaj fundacji lub innej organizacji która dorwie tego gnoja i niech go dopadnie sprawiedliwość. Oby siedział w pierdlu do końca swoich dni i niech jego koledzy z celi dowiedzą się za
  • Odpowiedz
@CzajnikZniszczenia: nieźle poleciałeś xD

Wpojono, że Kościół to dobro, a tutaj wpis wywołuje dyskomfort

XD
A nie wziąłeś poprawki na to, że wykop to z jednej strony, w ostatnim czasie, księstwo baitu wszelakiego, a z drugiej jedno z bardziej bagatych w nagonki na KK miejsc w internecie?

Sam nie wiem co o wpisie myśleć, bo nie ufam Mirkom. Po prostu, jeśli jakiejś informacji nie mogę potwierdzić to będę nieufny. I nic
  • Odpowiedz
@kapustnik: W Internecie na pewno możesz spodziewać się trochę idiotycznych komentarzy (już kilka przeczytałem), ale generalnie raczej będziesz poparty. Ja Ci wierzę. Znam przypadek księżego molestowania z drugiej, ale dla mnie 100% wiarygodnej ręki. To trwa od zawsze.
Sprawa przedawniona, więc dobrze, że nie chcesz w nią oficjalnie brnąć. Najlepiej, gdybyś spuścił mu #!$%@? i ukręcił starego wora, ale to pewnie nie w Twoim stylu.
Trzymaj się!
  • Odpowiedz
@kapustnik: przykro mi, że to Cię spotkało. Mega współczuję, chociaż nie umiem sobie wyobrazić, jak to jest być w takiej sytuacji. Nie wiem, czy już ktoś o tym pisał, ale jest taki telefon zaufania dla osób dotkniętych przemocą seksualną w KK, tam dyżurują psychologowie i jest anonimowy, może to by Ci jakoś pomogło: http://wiez.com.pl/2019/03/07/zranieni-w-kosciele-nowy-telefon-wsparcia-dla-osob-dotknietych-przemoca-seksualna/
Trzymam kciuki za to, żebyś sobie (sam albo z pomocą) z tym poradził.
  • Odpowiedz
@kapustnik: dzięki za podzielenie się tak trudną historią. Ogromnie współczuję. Moim zdaniem powinieneś zrobić z nim porządek, bo jest duża szansa, że uratujesz inne dziecko przed tym śmieciem.
  • Odpowiedz
  • 2
@kapustnik Nie myślałeś o tym, że konfrontacja z nim pozwoli Ci w końcu zakończyć jakiś etap? Nadal się boisz, znam ten strach i wstyd aż za dobrze. Znam to uczucie paraliżu. Może świadomość tego, że cokolwiek zrobiłeś w tej sprawie pozwoli Ci spać spokojniej. Nikt nie zasługuje na takie piekło tym bardziej niewinne dziecko. Zastanów się nad tym. Najważniejszy jesteś Ty sam dla siebie. Nie ochronisz dzieci z całego świata przed takimi
  • Odpowiedz
@Scorpjon:

XD A nie wziąłeś poprawki na to, że wykop to z jednej strony, w ostatnim czasie, księstwo baitu wszelakiego, a z drugiej jedno z bardziej bagatych w nagonki na KK miejsc w internecie?


Wziąłem poprawkę na to, że pisałem z kolegą na privie i musiałby być #!$%@? mistrzem aktorstwa żeby to był bait. Wiesz, ludzie w realnym życiu przeżywają różne trudne sytuacje. Życie nie składa się ze śmiesznych obrazków na
  • Odpowiedz