Wpis z mikrobloga

Cały internet w telefonie przepuściłem na śmieszne filmiki z Januszem Korwinem Mikkem. Nie mogłem przez to zamówić wczoraj ubera, co z kolei zmusiło mnie do złapania taksówki.

Korzystając z pięknej pogody podreptałem na postój. Na miejscu zastałem trzy taksówki ustawione gęsiego. Każda miała w pakiecie siwego pana z wąsem. Podszedłem do najładniejszej - nowiuśkiego Forda Mondeo, tego co wygląda z przodu jak Aston Martin. Pan w środku dopiero zaczynał siwieć, wąs miał raczej rzadki i jakimś cudem nie palił.
Przywitałem się wesołym "Dzień dobry zaskakująco schludny taksówkarzu!" na co on odpowiedział "Do pierwszej". - niestety okazało się, że na postoju obowiązuje zasada senioratu i petent nie ma innego wyboru, jak wsiąść do pierwszej taryfy.
Domyślacie się pewnie, jak to wyglądało - Seat Cordoba pamiętający pierwszą kadencję Kwaśniewskiego, w środku pan siwy jak gołąbek, ubrany w turtleskę i skórzaną kamizelkę. Do tego pan najwyraźniej uznał, że papierosy są za zdrowe i zaczął palić azbest albo jakieś pestycydy - tak niemożebnie śmierdziało w środku.

- Na kurzy targ! - rzuciłem z werwą.

Pan zakręcił korbą, samochodem zatrzęsło, zaturkotało i w chmurze dymu ruszyliśmy w drogę.

Jechaliśmy jakby jutra miało nie być, co (patrząc na fizis woźnicy) mogło być (w jego przypadku) prawdą.

Podróż mijała nam w milczeniu, po części dlatego, że gardło miałem ściśnięte strachem, a po części dlatego, że powietrze w środku gryzło przy oddychaniu. Dopiero gdzieś na wysokości przejazdu przez Oławską mój gospodin depnął w hebel i krzyknął "Panie, patrz pan!".
Odważyłem się otworzyć oczy, patrzę a tam Grzegorz Schetyna.

- Grzegorz Schetyna, jako żywo - błyskotliwie zwerbalizowałem swoją obserwację.
- #!$%@? #!$%@? - taksiarz, taksiarskim zwyczajem od faktów przeszedł prosto do ocen i opinii.
- Patrz pan, on zawsze taki uśmiechnięty, a podobno nie zna litości - spróbowałem ostudzić trochę temperament woźnicy, który teraz jechał bez trzymanki, #!$%@?ąc rękami.
- #!$%@? #!$%@? - konsekwentnie ciągnął pan w turtlesce.
- A teraz podobno stracił większość w sejmiku - kontynuowałem umiarkowany kurs.
- Dobrze mu tak... #!$%@? #!$%@?!

Przy każdej wymianie zdań taryfiarz czerwieniał i puchł jak nadymany balon. Bałem się, że wyhuśta się na zawał i będę musiał policji tłumaczyć, że zabił go Grzegorz Schetyna. Postanowiłem więc nie ciągnąć rozmowy.

- #!$%@?. - padło po pięciu sekundach ciszy.

Ja nie dałem się sprowokować i milczałem.

- #!$%@? - wymamrotał po kolejnych pięciu.

Nadal milczałem jak grób.

- No #!$%@? #!$%@?! - podsumował po kolejnych kilku sekundach.

Szczęśliwie dojechaliśmy na miejsce, gdzie pan skasował mnie na prawie trzy dychy tłumacząc, że nocna podwójna taryfa i dodatek za jazdę przy pełni i że za każdym razem jak widzi Schetynę to dolicza dziesięć złotych i że i tak ledwo mu na życie starczy.

Trzy dychy!

#!$%@? #!$%@?.
#pasta #taxi
  • Odpowiedz