Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Sztandar chwały. Jedno z najsłynniejszych zdjęć II wojny światowej. W nagrodę będzie dłużej. Ten wpis dedykuję temu komuś, z kim miałem pisać książkę o Iwo Jimie...

Zażarte walki o Suribachi trwały dwa dni. Marines walczyli o każdy metr tuneli, aż udało im się dotrzeć do magazynów amunicyjnych. Wielu japońskich obrońców popełniło samobójstwo, lub zdołało się wycofać do północnej części wyspy, do kwatery głównej generała Kuribayashiego. Amerykanie podciągnęli wreszcie czołgi, te zaciekle ostrzeliwały wejścia do jaskiń, wspierając nacierających marines. Podczas jednego z ostrzałów od ognia czołgów zginął dowódca obrony Suribachi, płk Atsuchi. Amerykanie ostrzeliwali też pociskami z płynnym fosforem jaskinie. Płonący fosfor, którego nie dało się niczym ugasić, wciskał się w najdrobniejsze szczeliny i palił wszystko na popiół. Nie żałowały rakiet i bomb atakujące raz po raz Corsairy i Helldivery, szczodrze na japońskie pozycje spadały pociski artylerii okrętowej. Major Yonomata w ostatniej odezwie do swoich ludzi powiedział: ''Ci, którzy jeszcze pozostali, są w pełni świadomi, że nadzieje na odepchnięcie Amerykanów, czy powrót żywym do naszych domów, do naszych ukochanych, są wykluczone. Jesteśmy zgubieni. Ale będziemy walczyć do końca.''

23 lutego 1945 roku nieco się wypogodziło. Następne wydarzenia najlepiej oddać świadkowi. Raymond Jacobs, łącznościowiec z 2. batalionu 28. pułku wspominał: ''To był piątkowy poranek. Patrol pod dowództwem sierżanta Watsona wrócił ze zwiadu. Zameldowali, że na samym szczycie i wewnątrz krateru nie ma już Japów. Kapitan zadzwonił do płk Johnsona, szefa 2. batalionu, a ten kazał zająć Suribachi. Wyznaczył do tego 40 ludzi i porucznika Schriera z kompanii F jako dowódcę. Wręczył mu amerykańską flagę, by ją zatknął na wierzchołku. Ja dostałem rozkaz, by iść z nimi i zapewnić łączność radiową.
Szliśmy bardzo powoli, było stromo i ślisko. W niektórych miejscach musieliśmy się czołgać, pomagając sobie łokciami i kolanami. Porucznik Schrier rozstawiał czujki. Do krateru dotarliśmy już niewielką grupą. Wydawało się, że teren jest czysty. Ktoś znalazł rurę - na Iwo Jimie nie było o nie trudno - i przyczepił flagę. Ktoś nogą oczyścił dół, w którym umieściliśmy flagę. Chwilę później pasy i gwiazdy poszybowały w górę''.

Ale to była pierwsza flaga. Zdjęcie z jej zatknięcia zrobił Lou Lowery z magazynu USMC, ''The Leatherneck''. Ułamek sekundy po zrobieniu zdjęcia z pobliskiej groty wypadło dwóch Japończyków - jeden rzucił się z mieczem, drugi rzucił granatem. Lowery uskoczył na dno krateru, a obaj Japończycy zginęli.

Kiedy marines dostrzegli flagę, zaczęli wiwatować i cieszyć się. Płk Johnson uznał, że flaga jest zbyt cenna, ''bo jeszcze jakiś #!$%@? sobie ją weźmie'' i kazał zmienić ją na większą - banderę z okrętu USS LST-758. Sam pułkownik poległ 2 marca 1945 r., zabity przez ostrzał moździerzy.

Kiedy pulchny 30-letni, mało znany reporter Joe Rosenthal z Associated Press dowiedział się, że marines idą zatknąć flagę, natychmiast tam popędził, przebierając krótkimi nogami. Spóźnił się, ale, jak sam później mówił, dopisało mu szczęście. Załapał się na moment zmiany flagi.

i wtedy to, stojąc na chybotliwym stosie kamieni, nie używając wizjera, zrobił to Zdjęcie. Zdjęcie przez wielkie ''Z'', które dało mu nagrodę Pulitzera, zapewniło dożywotnią sławę i stało się sławne na całym świecie aż do dziś. Trafiało na pocztówki, plakaty, nawet pudełka zapałek. Uwieczniono ten moment na pomniku Korpusu Piechoty Morskiej na cmentarzu Arlington. Całe wydarzenie sfilmował sierż. Bill Genaust z Korpusu (poległ 4 marca w walce z czołgistami barona Nishi, gdy wszedł do jaskini oświetlając drogę swoją kamerą).

Na zdjęciu jest sześciu żołnierzy. Od lewej: Ira Hayes, Harold Schultz, Michael Strank, Rene Gagnon, Franklin Sousley i Harlon Block.

Zaledwie trzech z nich przeżyło bitwę. Michael Strank zginął 1 marca raniony odłamkiem pocisku, Harlon Block został zabity tego samego dnia kilka godzin później przez moździerz, a Franklin Sousley został zastrzelony przez snajpera 21 marca, na kilka dni przed zakończeniem walk.

Pozostali przeżyli, stali się sławni, sprzedawali akcje, nawet wystąpili w filmie ''Piaski Iwo Jimy'' w 1948 r., gdzie grali samych siebie, ale...

Do 1947 roku uważano, że pierwszym z prawej jest sierż. Hank Hansen, weteran spadochroniarzy, który poległ 1 marca. W rzeczywistości zatykał on pierwszą flagę. Dopiero Ira Hayes osobiście udał się do ojca Harlona Blocka i powiedział mu, że to jego syn jest na zdjęciu. Tak na marginesie, to małżeństwo Blocków rozpadło się po śmierci syna - matka Harlona nigdy nie wybaczyła mężowi, że wysłał go na wojnę. Rodzinie Hansena powiedziano przez telefon, że nastąpiła pomyłka.

Do 2016 roku uważano, że na zdjęciu jest medyk John Bradley. Ten, lecząc się z ran (został ciężko ranny w nogi 13 marca) w istocie zatykał pierwszą flagę i nie chciał ujawniać, że ma coś z tym wspólnego. Rene Gagnon w raporcie w Waszyngtonie ujawnił, że Bradley też zatykał flagę. Bradley nie przyznał się, że to nie on jest na zdjęciu, gdyż myślał, że chodzi o sprawę pierwszego zdjęcia. Nie miał żadnych korzyści z tego tytułu, do końca życia odmawiał prasie wywiadów. Nawet swojej żonie powiedział tylko jeden, jedyny raz, że zatykał flagę na Iwo Jimie. Do końca życia dręczyły go koszmary z Iwo Jimy. Nawet podczas kręcenia filmu okłamał rodzinę, że jedzie ''w interesach''. Gdy dzwonili reporterzy i historycy, kazał dzieciom mówić, że jest w Kanadzie na rybach. Nie chciał mieć nic wspólnego z Iwo Jimą. Zmarł w 1994 r.

Rene Gagnon jako jedyny z chęcią czerpał korzyści ze swojej sławy, ale trwały one krótko. Po wojnie chwytał się różnych zajęć. Nie wychodziły mu biznesy, ludzie, którzy obiecywali mu stanowiska podczas akcji sprzedawania obligacji, odwrócili się od niego. Pracował w fabryce i skończył jako woźny. Kiedy 20 lat po wojnie odwiedził Iwo Jimę, przeżył zawał. Zmarł w nędzy w 1979 r.

Losy Iry Hayesa łamią serce i wyciskają łzy z oczu. I on nie chciał mieć nic wspólnego z tą sprawą, ale wydał go Gagnon. Hayes pochodził z biednej rodziny indiańskiej z plemienia Pima w Arizonie. Nie chciał żadnego zainteresowania wokół swojej osoby. Uważał, że mu się ono nie należy. Że prawdziwi bohaterowie polegli na Iwo Jimie. Próbował uciec od sławy i żyć normalnie. Nie pomagało mu to, że był Indianinem, wielokrotnie źle traktowanym przez białych. Popadł w alkoholizm. Nigdy się nie ożenił. Wielokrotnie trafiał do aresztu za pijaństwo i włóczęgostwo. W więzieniu pozwalano mu na opuszczanie flagi na dziedzińcu. W 1955 r. zmarł z powodu wychłodzenia organizmu i zatrucia alkoholem. Szeryf z Phoenix, który wielokrotnie go aresztował za pijaństwo, powiedział o nim: ''Był bohaterem dla wszystkich, lecz nie dla samego siebie''.

Cała trójka spotkała się ostatni raz przy odsłonięciu pomnika na cmentarzu Arlington w 1954 r. Mimo, że Hank Hansen zatykał pierwszą flagę na Iwo Jimie, jego rodziców nawet nie zaproszono.

Harold Schultz, ciężko ranny 13 marca 1945, zmarł w 1995 roku, jako ostatni z ludzi na zdjęciu. Pracował całe życie na poczcie, sortując przesyłki. Nigdy nie odniósł się publicznie do kwestii flagi. Jego córka, zapytana o to, jak odniósłby się do tej sprawy, powiedziała: ''Na pewno byłby zawstydzony. Nigdy nie szukał sławy''.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Sztandar chwały. Jedno z najsłynniejszych zdjęć...

źródło: comment_7uu6dA8pGNVqRLEjMMLH6NkwjjDVAicB.jpg

Pobierz
  • 9
@IIWSwKolorze1939-45: dobrą odpowiedź na to pytanie daje ostatnia słowa z filmu Sztandar Chwały, gdzie syn Bradley'a mówi o bohaterach. To clue wszystkiego, odpowiedź na pytanie o braterstwo i poświęcenie. Inna sprawa, że mężczyźni mają w sobie mechanizm obrońcy, coś co pozwala im na poświęcenia i heroizm w obliczu obrony. Najzabawniejsze jest to, że najtrwalszą i najprawdziwszą więzią emocjonalną jaka powstaje jest ta pomiędzy mężczyznami na wojnie. Stają się sobie tak bliscy