Wpis z mikrobloga

@rales: spędzam teraz dużo czasu w przychodniach i laboratoriach, spotykam tam masę ludzi. Np. na przeciwko mojej położnej jest diabetolog, więc zwykle czekam sobie tam razem z ok 20 ludzi, głównie w wieku 45-65 lat.
Już pomijam, że żaden facet (bo przecież o kobiecie nawet nie wspomnę), nie ruszy zada, żeby ustąpić miejsca kobiecie w 9. miesiącu ciąży, nawet, jeśli siedzi perfidnie pod gabinetem położnej, bo pod diabetologiem brak miejsc. Luzik,
@savanna: argument z ustępowaniem ciężarnej rozumiem ale... po cholerę mam mówić dzień dobry w poczekalni? Nie znam tych ludzi, nie chcę z nimi rozmawiać, prawdopodobnie nigdy więcej ich nie spotkam, to po co? Taki sam absurd dla mnie jak mówienie dzień dobry i do widzenia w windzie. Może kiedyś jak się chodziło do wiejskiego lekarza i spotykało tam sąsiadkę to miało to sens, ale w dużym mieście i prywatnych przychodniach to
@rales: nie dziwi mnie taka informacja, ostatnio byłem po siostrzeńca (6klasa) i to co się #!$%@?ło na korytarzu i w szatni to można jednym słowem opisać, dobra dwoma-#!$%@? dżungla.
Haotycznie #!$%@?ące dzieci w każdym kierunku, drące mordy....
Inaczej pamiętam podstawowke ( ͡° ʖ̯ ͡°)