Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej #warszawa, w zeszłym roku sprzedałem mieszkanie na drugim końcu Polski i teraz zamierzam osiedlić się na stałe w stolicy(od 3 lat mieszkam tutaj - wynajmuję).
Dysponuję kapitałem 250k i nie wiem co robić. Nie mam rodziny, ale w ciągu 3-4 lat chciałbym to zmienić.
Pracę mam stabilną i dobrze płatną, udaję mi się odkładać 3,5-5k tys miesięcznie nie odmawiając sobie niczego, przy okazji wyrzucając w najem mieszkania 2500 zł/mc.

Szukać mieszkania do kupienia czy kolejne lata wynajmować, póki nie założę rodziny?
Chciałbym mieszkać w dobrze skomunikowanej dzielnicy, pod względem komunikacją miejskiej i samochodu - np. Ochota, Wola, Żoliborz, Mokotów. Tak, żeby nie żałować lokalizacji przy zmianie pracy w przyszłości.

Takie warianty sobie wytypowałem:
1. Wynajmować kolejne 2 lata, odkładać kapitał, zobaczyć co przyniesie przyszłość, oczekiwać pęknięcia bańki mieszkaniowej. Docelowo kupić mieszkanie z 4 pokojami. Opcja bez kredytu.
2. Kupić kawalerkę za 350-400k, spłacić kredyt w 5 lat i równolegle odkładać na wkład własny do większego mieszkania, ale jest niepewność zrealizowania tego oraz ryzyko znacznego podskoczenia cen nieruchomości w atrakcyjnych lokalizacjach.
3. Kupić 2 pokoje za 450-500k, kredyt na 10 lat, co pozwoli na dość komfortowe mieszkanie na początku w konfiguracji 2+1, na pewno da się wytrwać w takim mieszkaniu chwilę dłużej niż 5 lat.
4. Kupić 3 pokoje za 550-600k i kredyt na 15 lat
5. Celować w 4 pokoje i kredyt na 30 lat.

I na moim miejscu wolelibyście stanowczo rynek pierwotny czy wtórny też jest OK, włącznie z mieszkaniami w budynkach z XX wieku?
Sam najchętniej wynajmowałbym jeszcze kolejny rok-dwa, ale miesięcznie 2.5-3k 'spłaty kredytu wynajmującego' trochę boli.

#kiciochpyta #kredyt #mieszkanie #nieruchomosci #wynajem #kredythipoteczny

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 18
@AnonimoweMirkoWyznania: Ta bańka mieszkaniowa w Warszawie próbuje pęknąć już od jakichś 10 lat i coś jej nie wychodzi. Starszy wtórny z XX wieku jest absolutnie OK, biorąc pod uwagę to, że przełom poprzedniej i obecnej dekady to była eksplozja żenady deweloperskiej (nie wiem czy jeszcze się zachowały np. fora osiedli na Białołęce które były poświęcone głównie dyskusjami na temat pozwów sądowych), już wolę mieszkanie na ramie H z końca lat siedemdziesiątych
@kyaroru: Co do nowego budownictwa o tak, jest niestety wiele słabych jakościowo budynków, ale wydaje mi się że bańka w końcu pęknie i wraz z nadejściem przyjdzie spadek cen nieruchomości. A jeśli już bym musiał brać kredyt to raczej nie brałbym w obcej walucie.
@Unik4t: dla mnie tłumaczenie bańka cen nieruchomości w Warszawie to wymówka z powodu strachu przed podjęciem ryzyka.

Tak jak ktoś wyżej napisał, banka bańką a ludzie juz któreś mieszkanie kupują.

Jeszcze sytuacja jest taka że w dobrych lokalizajcach w połowie budowy większość mieszkań jest sprzedawana a mieszkania na rynku wtórnym jeśli nie mają wysokiej ceny sprzedają się w tygodnie. I tak od wielu lat.
Osobiście wybrałem wariant 1 i żyje mi się bardzo dobrze. Jeśli Ci się nie spieszy to nie ma sensu kupować mieszkania tylko po to, żeby je mieć (mieszkań nie zabraknie).

Moim zdaniem bańka mieszkaniowa faktycznie istnieje i w ciągu 1-2 lat pęknie (przy czym jestem realistą i przypuszczam, że nie będzie to zjazd o 50% tylko o 10-20% ale to i tak mnóstwo forsy).
@AnonimoweMirkoWyznania: hej. Ja bym brał kredyt na 30 lata nawet na dłużej jeśli się da. Przecież nie musisz spłacić w całości. Teraz płacisz raty (nizsze bo rozłożone na długi okres). Pojawia się partner, dzieciaki. Później dzieciaki idą na studia i nie potrzebujesz takiego dużego mieszkania. Sprzedajesz (tak, można sprzedać mieszkanie z niespłaconym kredytem) i kupujesz coś mniejszego. A przy okazji ile zarabiasz netto, że udaje ci się tyle odłożyć?
@AnonimoweMirkoWyznania:
1) zależy nieco od tego, jak często zmieniasz pracę. Jak często, to można wynajmować, jak rzadko to chyba jednak lepiej kupić swoje i skupić się na wykończeniu / uwijaniu gniazdka / kupieniu porządnego łóżka.

2) kawalerki nie kupuj jak nie musisz (a z twoimi finansami nie musisz). Nawet mieszkając samemu, lepiej jest spać w innym pokoju, niż się przebywa w dzień. W dodatku, jak się pojawi kobieta (a później małe
@imateapot: Bardzo się zgadzam w kwestii kawalerek - to się kupuje pod wynajem. Kawalerki są spoko jako wynajmowane mieszkanie w okresie przejściowym, ale pomysł urządzenia sobie życia w jednym pomieszczeniu z łazienką i kuchnią, albo i bez kuchni, czyli "mieszkanie typu studio", gdzie w jednym miejscu się śpi, odpoczywa po pracy, gotuje obiad, je obiad i gromadzi cały swój życiowy dobytek jest dość depresyjny.