Wpis z mikrobloga

P4 - Dwudziestu de Rivaux #lacunafabularnie
P3 P2 P1
----------------------------------------

- Byłem kiedyś w Krakowie, wielonarodowej metropolii zamieszkałej przez Polaków, Litwinów, Żydów, Kozaków i kilkunastu innych narodów Europy i Azji. Będąc tam zagadywałem mieszkańców i między innymi pytałem ich, gdzie znajduje się centrum życia, gdzie najmocniej i najgłośniej bije serce wielkiego miasta. I wiesz co mi powiedzieli?
- Każdy naród mówił co innego?
- No właśnie nie! Wszyscy byli zgodni, choć nazwa karczmy czasami była inna, to wszystkie umiejscowione były w tym samym wąskim obszarze. Na tamtejszym rynku, który za dnia przeradzał się w największe targowisko tej części świata, a nocą w największy festiwal i burdel w jednym. Chociaż jedno z drugim jest już mocno powiązane...
- To co w tym dziwnego?
- Bo takiej odpowiedzi udzielali mi Polacy, Litwini, Żydzi i reszta. A wiesz co mi mówiły Laszki, Litwinki i Żydówki? Gdy nastawał dzień targowy, to i owszem, kobiety potwierdzały wersję mężczyzn ze względu na targ. Ale na co dzień centrum życia dla kobiet i dzieci jest brzeg tamtejszej rzeki. Matki i panny spotykają się tam na pranie swoich kolorowych łachmanów, a dzieci spędzają beztrosko czas, bawiąc się z innymi dziećmi w swoich bohaterów.
- Którzy władcy cieszą się największym uznaniem w oczach dzieci?
- Chyba żadni, dzieci nie rozumieją współczesnej polityki. Rozumieją natomiast ciekawość świata, ponieważ same są ciekawe. Dzieci bawią się w de Rivaux, von Bregenzów lub po prostu ogłaszają się pierwszymi żeglarzami, którzy kiedyś opłyną świat.
- Dożyliśmy wspaniałych czasów, kto wie czy jedno z tych dzieci nie spełni kiedyś swojego marzenia...
- Tutaj dochodzimy do największego problemu Einarze. Marzenia dzieci są oczywiście piękne, bo nieszkodliwe. Każde dziecko marzy, by być kimś wielkim. Dlatego dzieci nie widzą problemu, żeby w zabawie brało udział dziesięciu de Rivaux, czy piętnastu von Bregenzów. Kiedy jednak dorastasz i dostajesz ogłuszającego kopa w zęby od życia, bo nagle okazuje się, że nie wystarczy udawać pracę pół dnia, by i tak dostać miskę kaszy na koniec dnia. Teraz pracujesz od świtu do zmierzchu i nie masz gwarancji, że głód cię ominie. Za dużo w naszym pokoleniu wyrosło marzycieli. Zbyt wielu pragnie osiągnąć zbyt wiele, zapominając o sensie naszej egzystencji - zapieprzać do starości, aby na emeryturze nie mieć nic i zdychać z głodu, bo przecież nie ma dowodów na to, że istnieje życie po śmierci.
- Nie rozumiem.
- Dziesięć lat później jeden taki Heidelberg z drugim uświadamia sobie, że nie może być ich dziesięciu. W najlepszym, idealnym scenariuszu dziewięciu pracuje na sukces dziesiątego. W rzeczywistości dziesięciu klepie taką samą biedę do śmierci.
- Hubercie, nie rozumiem. Jaki interes ma tych dziewięciu w tym, żeby dziesiątemu się udało?
- Yyy, no ten dziesiąty może im kiedyś jakoś pomóc, poprawić jakość życia, przysłużyć się ludzkości.
- Może, ale nie musi. Dlaczego twierdzisz, że dziesięciu nie może pracować równo i zbierać plony równo?
- Einarze, mam świetny pomysł. Napijmy się jeszcze jednego dzbanka miodu i podyskutujmy więcej na ten temat.

* * *

Następnego ranka Hubert z Einarem uściskali się serdecznie i pożegnali przed wyruszeniem w dalsze podróże. Wprawdzie wczorajsza nocna dyskusja zakończyła się kilkoma sińcami na twarzy u obu interlokutorów, jednak sen pozwolił złagodzić nastroje krótko przed wyruszeniem w drogę.

- Czym się teraz handluje na Zachodzie druhu? - zapytał jakby od niechcenia Einar
- A czym na Północy przyjacielu? - odpowiedział Hubert

Obaj mężczyźni zmierzyli się podejrzliwymi spojrzeniami, po czym w milczeniu ruszyli w przeciwnych kierunkach wraz ze swoimi karawanami.

----------------------------------------

Zapisy do nowej przygody startują 29 marca. Nie chcesz ich przegapić? Zapisz się do mirkolisty - wołam z niej tylko przed startem nowych przygód!
Pobierz lacuna - P4 - Dwudziestu de Rivaux #lacunafabularnie
P3 P2 P1
---------------------...
źródło: comment_4qcSr5XGx3fhJn8xcT2kD5dIvAcPmge2.jpg
  • 8
I wiesz co mi powiedzieli?

- Każdy naród mówił co innego?

- No właśnie nie! Wszyscy byli zgodni...


...SRALI DO WIADRA, PROSZĘ PANA HUBERTA, WSZYSCY Z MIASTA DO JEDNEGO I POTEM, PAN ZAPŁACI ZA MIÓD, RĘKAMI TO NABIERALI, MIESZALI ZE SŁOMĄ I, UWAGA INKWIZYCJA, I LEPILI OBWARZANKI.