Wpis z mikrobloga

@lajsta77 Jak pomyślę ile to było #!$%@? z tym początkiem roku książki zeszyty plecaczek ooładeczki farbki kredki długopisy ołówki temperówka jakieś bloki kolorowe rysunkowe flamastry pastele pędzelki #!$%@? mnie to już w 1 klasie podstawowki
  • Odpowiedz
@lajsta77 tak na dobrą sprawę to #!$%@? bylo potrzebne. Moje książki i zeszyty więc mogłem je używać jak chce i tak z reguły po paru latach lądowały na makulaturze. W techbazie jeden nauczyciel z ery dinozaurów wymagał aby zeszyt od jego przedmiotu był owinięty szarym papierem takim jak do pakowania paczek. Ale w zamian za to wstawiał piątkę za zeszyt xD
  • Odpowiedz
@lajsta77: ja urodziłam się już w latach 90., ale też pamiętam, że na początku okładałam z mamą podręczniki tapetą. Potem w latach 2000, tata gdzieś dorwał plastikowe okładki, przezroczyste, ale lekko zabarwione. Później to już nawet był szał na takie pachnące, to do zeszytów najczęściej. Niektóre książki starsze do dziś mam zabezpieczone papierem w taki sposób.
  • Odpowiedz
tak na dobrą sprawę to #!$%@? bylo potrzebne.


@ZnienawidziszMnie: dawniej z jednego podręcznika uczyły się 3 pokolenia. Nie mówiąc o rodzeństwie i kuzynostwie. Ewentualnie podręczniki się odsprzedawało. Dopiero w drugiej połowie '90 lat zaczęła się mafia pedagogiczno-wydawnicza, że młodszy o 2 lata brat/siostra musieli kupić 90%-100% nowych podręczników. Całkowicie nowych, bo wydawnictwa puszczały krótkie serie przeredagowanych materiałów w innej szacie graficznej i pod nazwiskiem innego autora.

Nie mówię, żeby co
  • Odpowiedz
@kotelnica: W latach 80/90 istniała też możliwość po prostu wypożyczenia podręczników ze szkolnej biblioteki na cały rok, które na koniec się oddawało. Podręczniki miały na końcu wydrukowaną taką tabelkę, w której wpisywało się, kto w jakim roku szkolnym z tego podręcznika korzystał. Oczywiście podręczniki te były używane wiele lat, przez kilka roczników. A na koniec szły na makulaturę. (Któregoś roku nasza klasa pomagała w targaniu tego z biblioteki do samochodu,
  • Odpowiedz