Wpis z mikrobloga

Od tygodnia jestem permanentnie #!$%@?.

Moja żona wymyśliła sobie remont. Źle jej było? Mieszkanie może nie nowe, może nie super świeże, ale spokojnie można było mieszkać. No ale siedzi kobieta w domu 4 miesiące bo ciąża, nudzi się, to i głupie pomysłyu przychodzą do głowy. Tak więc zostałem postawiony pod ścianą. Robimy remont albo robimy remont. "Dobra, robimy, ale mnie w to nie mieszaj - o wszystkim decydujuesz sama, ja będę tylko po materiały jeździć". Tak jej powiedziałem i szybko pożałowałem. Pierwszą decyzją była ta, że jednak nie odświeżymy tylko kuchni, ale wyremontujemy gruntownie całe #!$%@? mieszkanie. Nowe ściany, sufity, drzwi... dobrze, że się kobieta ogarnęła podczas liczenia i okazało się, że nie stać nas na nowe podłogi. Druga decyzja to taka, że zamiast fachowca, to ona poprosi swojego ojca, a mojego teścia, aby zrobił remont. Nie #!$%@?, w Gdańsku nie ma fachowców, trzeba #!$%@? ściągnąć fachowca z #!$%@? Grochowa. Tutaj muszę wyjaśnić, że moja żona pochodzi z Warszawy a kiedy jej koledzy składali papiery na UW, SGH, SGGW czy innego prestiżowego Koźmińskiego, to ona stwierdziła, że nigdy nie była nad morzem, to złoży papiery na Uniwerek Gdański, to podczas studiowania napatrzy się na Bałtyk na całe życie. Potem jednak dostała tu pracę, później poznała mnie i została w Grodzie Neptuna, Mieście Wolności, Solidarności i Najdroższych-W-Polsce-Nieruchomości. Wracając do teścia. Teść mieszka na Grochowie i skojarzenia z pewnym bohaterem pewnej lubianej na wypoku kreskówki nie są nie na miejscu. Mój teść to pesonifikacja Pana Wiesia. Różnica jest jedna: mój teściu jest wysoki. Poza tym outfit ten sam - powyciągane sweterki z lat 80-tych, spodnie ni to kant ni to jeans, takie #!$%@?-wie-co, jara 40 szlugów dziennie a dzień rozpoczyna i konczy od sety czystej. Dokładnie tak jak pan Wiesio, mój teściu wyznaje zasadę: "u siebie rób jak u siebie, a u obcego - na #!$%@?". Z tym, że teściu nawet u siebie zrobił na #!$%@?. I wiecie co - u mnie też jest #!$%@? na #!$%@?. Ściany krzywe, narobione dołów, pomalowane nierówno - przynajmniej kinkiety maja po 1000 lumenów na żarówkę, to jakoś to wygląda - puszki elektryczne albo zacekolowane i nie wiadomo gdzie są, albo wystają ze ściany na półtora centymetra, ale najbardziej mnie #!$%@?, że wszystkie plastiki #!$%@? są farbą. Bo na jaki #!$%@? ściągąć przed malowaniem i zakładać po malowaniu, lepiej #!$%@?ć wszystko pędzlem, potem najwyżej się zdrapie. W tygodniu jakoś jeszcze wytrzymuję, bo robota i nie ma mnie w domu więcej, niż jestem, ale weekend to był dramat. W sobotę jakoś udało się wyrwać do roboty, ale w niedzielę po prostu wyszedłem z domu i przed kilka godzin jeśdziłem i łaziłem po mieście, byle tylko nie patrzeć na ten syf, bajzel i #!$%@?.
Dziś poniedziałek. Ósmy dzień pobytu teścia. Trzecie pomieszczenie w remoncie (dwa poprzednie nieskończone). W Google zacząłem wyszukiwać frazę "wypadki przy pracy"...

#remont #truestory #sadstory trochę #pasta i #zonabijealewolnobiega
  • 2