Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki, tak się zastanawiam.

Jestem ze swoim różowym 1,5 roku.
Z jednej strony są powody – jesteśmy do siebie dobrani pod niejednym względem, wspieramy się wzajemnie i dziewczyna nie jest łasa na moją kasę. Moja rodzina i znajomi polubili ją i mocno nam kibicują.
Z drugiej strony od dawna wyliczam sobie tylko powody do zerwania z nią i nie robię tego, bo… kocham ją i cały czas liczę na to, że z czasem się ona ogarnie.

Bo o co chodzi?
[spoiler]
- O niemalże wszystko musi robić problem, a czasem i kłótnie. Podczas, gdy ja staram się podchodzić do życia pozytywnie, ona nie raz robi z igieł widły. Ja staram się zawsze szukać kompromisu, nie musi być koniecznie moja racja, ale ona bez konkretnej awantury nie potrafi odpuścić nawet, gdy jest ewidentnie jej wina – byleby nie przyznać się do winy albo będzie nakręcać kłótnię albo zmieniać temat,
- Często ona zwyczajnie… nie myśli. W efekcie tego dochodzi do wypadków – a to raz za mocno stuknęła się szklanką o kieliszek i kieliszek poszedł się walić, a to parokrotnie wywołała we mnie ból wbijając bezmyślnie coś we mnie, a to coś innego psuje w domu... To jest o tyle durne, że różowa jest… doktorantką z magistrem z wyróżnieniem.
- Momentami straszna z niej dewotka religijna podczas, gdy ja jestem praktycznie niewierzący. Z jednej strony ona to szanuje i nie każe mi chodzić do kościoła, ale w wakacje potrafiła zepsuć nam atmosferę tylko dlatego, bo żaden z kościołów w pobliżu nie oferował mszy, kiedy ona miała ochotę się wybrać. Gdy trzeba było przyjąć kolędę, to najpierw próbowała na mnie wymusić rzucenie pracy byleby pojechać przez pół miasta ogarniać księdza, bo jej samej się nie chciało ruszyć się kilka kroków, a potem jak sama w końcu go ogarnęła, to… księdza w domu przyjmowałem sam. Zgoda – nie jesteśmy małżeństwem, ale jednak odczuwam pewien niesmak, bo to jej zależało na tym.
- Po powrocie z urlopu od razu oświadczyła, że MY mamy plany na kolejny urlop. Gdy jej powiedziałem, że raczej to się nie uda, bo nie dostane urlopu na tyle, by móc iść w pielgrzymkę i, że Camino Santiago nie jest moim priorytetem, ta nagle napisała do swoich przyjaciółek, że… nie chcę z nią spędzać urlopów, tylko jechać sobie gdzieś sam. To mnie tym bardziej zabolało, że ze względu na nią hamowałem się 2 miesiące ze swoim pierwszym od 2 lat urlopem i zmieniłem kierunek wyjazdu. Manipulacja to jedno (często ona coś opowiada swoim przyjaciółkom o mnie przeinaczając fakty albo robiąc ze mną memy, które ją proszę od miesięcy, by przestała robić), planowanie naszych planów bez konsultacji ze mną to drugie, ale po trzecie ona ciągle nie bierze pod uwagę faktu, że ona może w roku mieć 8 tyg. urlopu, a ja zaledwie 20 dni i, że związek oznacza współpracę, a nie dostosowywanie się jednej strony pod drugą.
- Boli mnie jej bycie dziecięcą i nie raz roszczeniową. To drugie mnie nie dziwi, jej rodzice strasznie ją skrzywdzili przez te lata, ale na przykładzie Camino – ona najpierw twierdziła, że szlak jest do przejścia w ciągu weekendu majowego, bo jej znajomi tak przeszli – po weryfikacji informacji okazało się, że zajęło im to prawie 2 tygodnie. Poza tym koniecznie musi być wszystko jak ona chce – jakiś krok przeciw grozi fochem, albo robieniem z siebie najbardziej poszkodowanej przez życie, co mnie totalnie męczy. Do tego poczucie humoru mamy takie, że pokrywa się ono w ok 20-50%, w pozostałych jej „żarty” są suche i męczące nie tylko mnie, ale i naszych wspólnych znajomych - w tym są jej ww. memy, które wielu znajomych siedzących mocno w memach uważa za słabe.
[/spoiler]

Żeby nie te wady byłbym gotów się jej oświadczać.
Poszła na terapię do psychologa leczyć się z problemów spowodowanych przez jej rodziców i szkołę – sam miałem takie problemy jak ona, chodziłem na terapię i mi ona pomogła, więc liczę na to, że i jej ona pomoże. Poza tym jaka kobieta rezygnuje dla faceta z obiecującego doktoratu zagranicą i zostaje w Polsce?
Dlatego cały czas daję jej czas, szansę, staram się być cierpliwy i wspierać… Ale powoli tracę cierpliwość do niej – na tyle, że podczas urlopu dochodziło do awantur, gdzie wydarłem się na nią, co nie zdarzyło mi się z żadną ex. W zasadzie nie zdarzyło mi się od wielu lat. Nie raz oboje myślimy o założeniu rodziny (ja 27 lvl w tym roku), ale coraz częściej mam strach, że to się skończy stworzeniem pato-rodziny, która dzień w dzień będzie się kłócić, a nie chcę w przyszłości dziecku takie życie zafundować…

Powiedzcie mi – czy to w ogóle ma sens? Czy może ja się łudzę i tak naprawdę do siebie nie pasujemy? A może to ja przesadzam i tragizuję nad czymś, co może jest normą w związkach… ?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 23
  • Odpowiedz
cały czas liczę na to, że z czasem się ona ogarnie


@AnonimoweMirkoWyznania: Ogarnie się tylko pod warunkiem że zmiany zaczną jej sprawiać przyjemność lub korzyści. Jeżeli ogarnie się tylko dla Ciebie to przy Tobie będzie ogarnięta a za Twoimi plecami będzie sobą, a że nie możesz mieć jej ciągle na oku to prędzej czy później przyniesie to negatywne skutki.
  • Odpowiedz
Powiedzcie mi – czy to w ogóle ma sens?


@AnonimoweMirkoWyznania: No skoro jednak poszła na tę terapię i zrozumiała że musi pracować nad sobą to chyba ma sens. A czy to pomoże jej w ustabilizowaniu się, to już sam zobaczysz.

Niestety nie wiemy jak wygląda relacja od drugiej strony - co ona czuje, dlaczego się tak zachowuje jak się zachowuje. Może ona tak samo postrzega Ciebie? Może jej zachowania są reakcją
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: No ale gościu, byłeś w kilku związkach i nas się pytasz? Chyba najlepiej wiesz co jest normalne a co nie.

Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że raczej zwykle kobiety żalą się psiapsi i przeinaczają fakty, byś to ty był tym złym, a one jak dzielne męczennice, wszystko to znoszą, bo są takie wspaniałe. Raczej normalne jest to, że zawsze wina będzie kogoś innego niż kobiety. Akcje w stylu "dałam dupy
  • Odpowiedz