Wpis z mikrobloga

Które nią nie jest. A przynajmniej ja nie widzę związku z poczynaniami hipotetycznej skrajnej doktryny chrześcijańskiej, a z faktem, że brak boga == brak obiektywnej moralności.

Pokiełbasiła mi się numeracja. Link do przesłanki nr 1 i przesłanki nr 2 powinien być zamieniony kolejnością.

Bo jesteśmy gatunkiem stadnym. Utrzymanie się w grupie jest właśnie tym, co sprzyja przetrwaniu naszych genów. Nie jesteśmy szybcy, nie jesteśmy silni, nie jesteśmy twardzi, nie mamy wielkich kłów,
Wszystko co napisałeś tylko wspiera to co stwierdziłem. Gdyby gwałcenie kobiet wspomagało rozprzestrzenianie twoich genów to wszystko byłoby w porządku?


Nie. Bo jest choćby jeszcze coś takiego, jak empatia. Ważna zdolność przy budowaniu społeczeństwa.

Zresztą idąc za tym konkretnym przykładem. Zgwałcę kobietę, i co? To niby wystarczy? Wyobraź sobie, że do "skutecznego" rozprzestrzeniania genów potrzebnych jest trochę więcej czynników. I żaden z nich, nie jest związany z żadnym bogiem.

Czy jesteśmy mądrzejsi
@PolskaPrawica: Przecież sam wnioskujesz z empirii stwierdzając, że złe jest to co prowadzi do nieprzyjemnych doznań. To że dane działanie powoduje nieprzyjemne doznania jest rzeczą empiryczną.

Poza tym twierdzisz, że Bóg istnieje, bo istnieje obiektywna moralność, a z innych Twoich postów wynika, że obiektywna moralność istnieje, bo Bóg istnieje.
@PolskaPrawica:

Moralność polega na niekrzywdzeniu/pomaganiu ogółowi. Przyłożenie ręki do rozgrzanej blachy obiektywnie krzywdzi daną osobę. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości - może to tylko moja subiektywna ocena?, polecam to doświadczalnie sprawdzić na własnej skórze. A zatem, powodowanie innym ludziom oparzeń jest ceteris paribus złe.


A czemu pomaganie ogółowi miałoby być OBIEKTYWNIE dobre? U podstaw leży subiektywna decyzja o niesieniu pomocy.

> odrzucam pierwszą przesłankę, ponieważ nikt nie zademonstrował, że
A czemu pomaganie ogółowi miałoby być OBIEKTYWNIE dobre?

@movsd: ponieważ jeśli nie mówimy o skutkach działań/zjawisk dla dobra ogółu to nie mówimy o moralności, tylko o partykularnych interesach danych grup/jednostek.

Po pierwsze arbitralnie zakładasz, że bóg nie ma arbitralnych zachcianek, ponieważ nie masz możliwości zademonstrowania tego w żaden sposób.

To wynika wprost z ontologicznego argumentu św. Anzelma. Gdyby Bóg miał arbitralne zachcianki to nie byłby Bogiem.
ponieważ jeśli nie mówimy o skutkach działań/zjawisk dla dobra ogółu to nie mówimy o moralności, tylko o partykularnych interesach danych grup/jednostek.

A czy dbanie o dobro ogółu jest obiektywnie słuszne, a nie słuszne tylko subiektywnie (względem twojego lub mojego moralnego kompasu)?

To wynika wprost z ontologicznego argumentu św. Anzelma. Gdyby Bóg miał arbitralne zachcianki to nie byłby Bogiem.

Nic mi nie wiadomo o istnieniu żadnego boga, który by spełniał definicję boskości Anzelma.