Wpis z mikrobloga

W podstawówce na biologii mieliśmy zadanie domowe.
Do słoika dać kawałek chleba ,wilgotnego i wychodowac pleśń .
Oczywiście przypomniało mi się o tym wieczorem ,dzień przed oddaniem projektu.
Wziąłem słoik po ogórkach kiszonych który śmierdział,chleb na który nałożyłem trochę kurzu z szafy.Potem pincetą powpinalem trochę waty do chleba a na koniec farbkami nałożyłem na wate trochę zielonej farby.
Nauczycielka to lyknela jak pelikan :)
  • 19
via Wykop Mobilny (Android)
  • 124
@spokojnie_to_ja: My kiedyś mieliśmy odparować sól z wody w podstawówce (zrobić solne stalagmity czy coś w ten deseń) i ja standardowo zapomniałem to na ostatni dzień przykleiłem sól do patyka i benc piona z przyrki wpadła, bo facetka nawet się nie przyglądała wszystkim z wyjątkiem dwóch najpotężniejszego i najmniejszego w klasie.
Ehhh piękne czasy
@spokojnie_to_ja: A ja miałem na biologi prace semestralną polegająca na zasadzeniu roślinki i opisywanie jej rozwoju. Przypomniałem sobie o tym w dzień w który miałem ją oddać, widząc wszystkich uczniów którzy przyszli z jakimiś roślinkami :P . Miałem o tyle szczęście ze lekcje przed biologia była w sali gdzie stało w #!$%@? kwiatków na parapecie, nie wiele myśląc zawinełem jedną doniczkę do plecaka. Opis rozwoju spisałem od koleżanki a roślinkę oddałem.
@spokojnie_to_ja: Na studiach trzeba było zaliczyć entomologię, poprzez zrobienie owadnika, miało się na to całe półroku biegania za owadami i uśmiercanie ich kwasem octowym. Generalnie dosyć brudna robota, bo trzeba mieć przestrzeń, a uśmiercone owady potem śmierdzą dosyć specyficznie.
Największy wysyp owadów jest na wiosnę, mniej na lato a zdecydowanie najmniej na jesień - czyli samo-zacieśniająca się pułapka dla studenta-prokrasynatora.

Kumpel który woził się najlepszym samochodem na uczelni za 100k po