Wpis z mikrobloga

TO HEHE JESZCZE WRZESIEŃ I FAJRANT

No i ostatnie zaległości takie harde, teraz tylko piździernik i bede na czasie. Ale faktem jest ze ten wrzesień to był znów najbardziej tuptanym miesiącem, dużo fajnej elektroniki wyszło, polecam

CHAI – N.E.O płyta która wyszła już w 2017 ale dopiero we wrześniu trafiła do Stanów i Europy. Co tu się dzieje to jest trudne do opisania. Pierwszy odsłuch jaki miałem to: James Murphy z LCD Soundsystem zostaje kawaii dziewczynką i realizuje swoje pomysły po azjatycku. Cudowna płyta, cholernie słuchalna i się chce zapętlać. Jeśli nie będzie tego na OFFie to się zdziwię, znając zamiłowania Rojka do takich eksperymentów.

Yves Tumor - Safe In The Hands of Love a to jest przed państwem płyta. Pacz pan płyta, dziwna ona, ha! Pacz pan taka niewiadomo jaka taka dziwna ha! A tak serio, to cos co ruszyło mnie do przesłuchu kilka razy. To cos na czym znajdziesz odniesienie do DJ Shadow, sampli przypominające Questów, gdzieś tam na kształt Avalanches. No i jak w tym utworze. WJEB TO DO GARA Z DARK AMBIENTEM NOISEM I DEPRESYJNYM POST INDUSTRIALEM. TA DA! Mroczne sny Jokera staja się realne. Polecam w #!$%@?.

Tim Hecker – This Life #zloto po prostu. Kto na jego twórczość nie poczuje się dotknięty. A tym co zaczynają polecam nawet jako na początek poznawania jego twórczości.

The Field - Something Left, Something Right, Something Wrong dziękuję pan POLE za super album, aż piecze dupsko że nie będę w Krakowie na jego secie ;x

Magic Shoppe - These Boots Are Made for Dying to jest kolejna perła z tego miesiąca. Świetne szugejzy w połaczeniu z neonową otoczką nocy w deszczu. Jakbym chciał to wykorzystać w jakims nightdrive ;x

Bob Moses – Battle Lines cholernie podszedł mi ten album, cholernie się wczułem w ten klimat… trudno mi go nawet jakos opisać bo ni to sentymentalizm a ni to romantyczne. Warto poznać, przesłuchać.

Liars – Murdrum industrialny chaos i #!$%@?. Czego ja od nich chciałem? Niczego. Więc wyszło zajebiscie xD A tak serio to warto sprawdzić za ten dystans na płycie w stosunku do ogółu gatunków, serio lubią eksperymentować.

BROCKHAMPTON – J’OUVERT czyżby przehajp? Album nie zachwycił ale trzyma poziom, tego się nie da zabrać. Jednak po ubiegłym roku chyba coraz bardziej przychylam się do opcji ze każdy boysband powstaje tylko po to by się rozpaść.

Sleep Party People – Moving Cluster dojrzalszy, przyjemniejszy. Po prostu fajnie obserwować ich ewolucję że nie stoją w miejscu.

Work Drugs – Sketches of Summer a wiec da się w 2k18 nagrać dobry album chillwave bez żenady i jechania na tym co było 6 lat temu. Łaszt ałt, paczaj pan!

Frøkedal - Believe czy to jest jakiś specjalny styl gry ze Skandynawii? Nic z tych rzeczy, przyzwoite granie na wzór starej PJ Harvey i w dobrym stylu. Jak ktoś lubi taki klimat, zapraszam. Nie zawiedzie się.

Grand Blanc - Los Angeles coldwave we francuskiej bagietce? Czemu i nie? Troche szaleństwa w tym specyficznym gatunku nie zaszkodzi. A wchodzi jak złoto album

[ZHU – Desert Woman]( https://www.youtube.com/watch?v=t0IziCyyMaE) kolejna dobra łamana płyta od Amerykanina. Nie wiem jak wy, ale na słuchawkach to nawet w tramwaju sobie tuptam. Wiec jest bardzo dobrze ;3

Max Cooper – Phi jak już przy tuptaniu nuszką to polecam tego pana i kolejny jego album, pogranicze IDM z mieszankami ambentu i minimala. Bardzo ładne ;3

Hey Geronimo – Second Skin trochę aussie rocka nie zaszkodzi a to całkiem przyjemna rzecz. Dla fanów indie rocka żyjących nadzieja ze gatunek zmartwychwstanie.

Hospital – Lost rosyjski indie rock po angielsku. Nic nie widać różnicy, nic a nic. Po prostu przyjemne plumkanie poza jakimś powiewem że to dalej żyje trochę 80s

Many Voices Speak - Bony Shelter bardzo przyjemna płyta szwedki, takie ni to indie ni to elektornika. Polecam sprawdzić :3

The Daysleepers – This Dark Universe całkiem fajny ten drimpop, wciągający. Jeden z ulubionych moich albumów od kilku lat.

Marissa Nadler – Blue Vapor łagodniejsza wersja Chelsea Wolfe, klimatyczn,e mroczne, ciemne i głębokie. Warto sprawdzić, serio serio.

Throat – Safe Unsound az się zdziwiłem ze ten album tak bardzo mi podszedł, przecież sludge to daleki mi temat ale no jednak miło wchodził, głos jak młody Michał Żira, czuć w tym jebnięcie, czyli daje kopa w życiu. Czyli rusza. No, to polecam

The Dumplings – Raj ta płyta nie jest zła. Ba, jest ciekawsza i nawet bym rzekł ze dojrzalsza. Ma swoje momenty ale czegoś mi osobiście a niej brkauje. Hitu? Koncepu? Nie wiem, ale fajnie że głos Justyny się rozwija na równi z liryką plus większy warsztat Karasia. Oni nadal mają wiele przed sobą. A sam singiel Raj to jednak jakaś zabawa ana sentymentach. Ja sobie dam kurła łape #!$%@?ć ale ten sampel jest z czegoś z lat 90, nawet bym szukał w italo disco. To jawna gra na sentymentach ;/

KAMP! – F.O.M.O mogę szczerze powiedzieć ze źle nie jest. Fajnie wrócili i nawet da się tego słuchać. Problem jest inny. Ta płyta powinna wyjść 5 lat temu.

Black Belt Eagle Scout – Keyboard delikatny, przyjemny, taki po prostu soft. Tego się przyjemnie słucha i chce w sumie wracać. Przynajmniej od miesiąca mam w głowie płytę bo cholernie kusi tym jaka jest.

Black Honey – Dig zdecydowanie podszedł mi ten debiut, jest po prostu okay

deathbyromy – No More zajebisty głos, fajne trapy jak na debiut, warto sprawdzić bo za jakiś czas może być o niej głośniej.

Metric – Love You Back nigdy nie wpadłem mocno w sidła ich twórczości chociaż Fantasies nawet mocno polubiłem. Ale ta płyta brzmi po prostu dobrze, przyzwoicie. Jak od lat tworzyć równą muzykę for dummies.

Tim Hecker - In mother earth phase

#muzyka #zimniokpoleca #nowosciplytowe
A.....h - TO HEHE JESZCZE WRZESIEŃ I FAJRANT

No i ostatnie zaległości takie harde,...
  • 3
The Dumplings – Raj

Ma swoje momenty ale czegoś mi osobiście a niej brkauje. Hitu? Koncepu?


@Apollo_Vermouth: O to to to, w punkt. Mam podobne odczucia - brakuje jakiejś "radióweczki" na tej płycie. Nie ma tam słabego utworu, ale nie ma też murowanego hitu.
Ale za to jest Kuba śpiewający na końcu ()
@Apollo_Vermouth Tim Hecker dalej zagadka i nie potrafię nic sensownego powiedzieć ani ocenić całościowo, ale początek albumu jest po prostu fenomenalny. i mocno działa na wyobraźnię, bo się czułem dosłownie jakbym został wrzucony w sam środek jakiegoś strasznego wydarzenia, kluczowego momentu w jakimś filmie, gdzie głównemu bohaterowi się zaczyna walić świat na głowę, albo ktoś chce mu tę głowę odstrzelic
@rzezol: no eksperyment ze śpiewającym Karasiem na plus, płyta jest bardzo w porządku i nawet ją polubiłem ale czegos mi brak. Albo znów marudzę ;x

@KurtGodel: coś w tym jest że przy albumie na początku dostajesz bombe na dziąsło by z czasem mieć wiecej czasu się otrząsnąć. Ale cholernie mi ten dysonans podszedł i tak podświadomie czuje ze będe chciał wracać do płyty w tym i nastepnym roku. To samo