Aktywne Wpisy
wlamsiedomozgu +754
Siema mirki i mirabelki. Nigdy nie prosilem o pomoc, moze nikt tego nie zobaczy, ale sprobuje. Wczoraj w nocy starszej rodzince z mojej miejscowosci splonal dach nad glowa. Na szczescie uratowali sie z pozaru, ale dom... zreszta widac na zdjeciach. 10 zastepow strazy pozarnej walczylo od 2 w nocy do poznych godzin porannych. To dobrzy, uczciwi, ciezko pracujacy ludzie, znam ich osobiscie. Zbiorke zalozyl ich ziec. Prosze pomozcie plusujac, wykopujac znalezisko, oraz wplacajac chociaz symboliczne kwoty.
Link do znaleziska:
https://wykop.pl/link/7558449/pozar-domu-w-kielczy-prosba-o-wsparcie-dla-starszej-rodziny/
Link do zdjec z akcji oraz po niej:
Link do znaleziska:
https://wykop.pl/link/7558449/pozar-domu-w-kielczy-prosba-o-wsparcie-dla-starszej-rodziny/
Link do zdjec z akcji oraz po niej:
Małżeństwo W. przez wiele lat uchodziło za wzorcowe. Stanisław W. był animatorem koła Radia Maryja w Bobowej, żona pomagała mu przystrajać kościoły i sale na komunie święte, chrzciny i wesela.
Krótko przed tragedią wyszło na jaw, że dziewięć lat po ślubie, od 2004 r., mąż miał się znęcać nad dziećmi. - Musieliśmy ustami zbierać śmieci z podłogi, a czasami je zjadać - zeznała w śledztwie córka oskarżonego. Bywało, że za nieposłuszeństwo dzieci musiały klęczeć z pokrzywami w ustach. Stanisław W. kategorycznie zaprzeczał podczas przesłuchań, że znęcał się nad dziećmi. - Stosowałem wobec nich kary, ale była to wyłącznie forma wychowania - wyjaśniał 44-latek.
W 2008 r. swoją agresję przerzucił również na małżonkę. Chorobliwie podejrzewał ją o zdradę. Dwa razy uderzył w twarz, bił też miotłą po nogach. Kobieta nie chciała pogodzić się z jego metodami wychowawczymi i atakami agresji. We wrześniu 2011 r. uciekła z dziećmi do Ośrodka Interwencyjno-Mediacyjnego pod Bieczem. Złożyła doniesienie na policję, informując o nieludzkim traktowaniu przez męża. Maltretowana żona chciała się rozwieść, ale mąż nie zgadzał się na to jako przykładny katolik i zaborczy mężczyzna.
4 grudnia zaczaił się na żonę za drewnianą chałupą w Bieczu. Kiedy nadjechała samochodem, obrzucił pojazd kamieniami, zmuszając ją do zatrzymania. Marta W. nie przeczuwała zagrożenia. Wracała akurat z niedzielnej mszy. Obok niej siedziała koleżanka, a z tyłu czwórka dzieci. Najmłodsze miało wtedy 8, a najstarsze 15 lat. Gdy Marta W. otworzyła drzwi, mąż zadał jej kilka ciosów nożem. Co najmniej dwa były śmiertelne.
#bekazkatoli
Komentarz usunięty przez moderatora
@nieocenzurowany88: xDD. Oni morduja w celu wywolania presji politycznych albo bo maja z-----y swiatopoglad. Tak jak ten pan. To jest dokladnie to samo, tylko jedno jest "swojskie"
Komentarz usunięty przez autora