Aktywne Wpisy
StatekKosmicznyZiemniaki +1048
Drogie mirki, 25 lat temu, jak byłem w podstawówce, to kochałem się w takiej Paulinie. Jej rodzice w trzeciej klasie się przeprowadzili, zanim wyjechali opowiedziałem jej o moich uczuciach, że będę za nią tęsknił. Dała mi w prezencie wielokolorową kredkę. Dalej ją mam. Czasami sobie myślę co u niej. Dajcie plusa wielokolorowej kredce.
OlaKordasOfficial +162
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
ponieważ sezon w pełni #grzyby to takie moje niechlubne doświadczenie sprzed kilku lat.
Korzystam z bazy wypadowej w postaci leciwej chałupki moich dziadków. Jest położona w biedniejszej części Polski, w pewnej wsi, gdzie już mało kto mieszka.
Ze wsi można pojechać do dwóch lasów - bliższego i dalszego. Bliższy to stosunkowo nowe zalesienia, dalszy to stary las przez duże L. Wole jeździć do tego drugiego.
Mój środek lokomocji to rower, samochód zostawiam na podwórzu, bo bym zawisł podwoziem na koleinach polnej drogi.
Miałem co rano problem, gdyż po drodze mijałem ostatnie zabudowanie wsi, tak zwaną kolonię. Gospodarz spuszczał na noc psy i obojętne czy zamykał czy zostawiał otwartą bramę, bo płot nie był pierwszej świeżości. Tak więc zawsze bladym świtem psy towarzyszyły mi swoim ujadaniem ilekroć przejeżdżałem obok. I coraz bardziej się ośmielały doganiając mnie. Zacząłem profilaktycznie wozić kijek by się opędzić. I za drugim razem jak miałem kijek psiska chyba się wściekły. Musiałem zejść z roweru i zastawiać się rowerem - nie było mowy opędzić się kijem a i tak zaliczyłem ugryzienie w cholewę gumiaka. Rany mi nie zrobiły, ale moja miarka się wyczerpała. Bo kurna to nie możliwe, by gospodarz nie wiedział, że codziennie po 5:00 jego psy ujadają jak #!$%@? i biegają za ludźmi. (Nie tylko ja jeździłem na grzyby).
Kolejnego razu jechałem już nie z patykiem z drzewa, a pożądną "sztachetą". Scenariusz się powtórzył - jak minąłem bramę wypadły 4 rozszczekane psiska. Gdy mnie znów dogoniły, zatrzymałem się i postanowiłem za...ć owczarkopodobnego mieszańca.
1. Sztacheta okazała się niezbyt poręczna
2. Ciężko trafić w psa ustawionego frontalnie, który cofa się i doskakuje
3. I te #!$%@? chcą zajść od tyłu
Ostatecznie #!$%@?łem mu w łeb tak że zaskowyczał, niestety drugi cios który mierzyłem mu przetrącić kark nie wyszedł czysto i może mu bark uszkodziłem. Stracił na zażartości a wraz z nim reszta też trzymała się poza zasięgiem. Bydlak trochę szczekał, trochę skowyczał, ale kulejąc odlazł na podwórko.
Facet na 100% woedział że to ja mu uszkodziłem pupila, ale nie miałem z tego tytułu nieprzyjemności
#zwierzaczki #psy #patologiazewsi
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
Komentarz usunięty przez autora
@flamezz: kop w nos może da się wykonać gdy masz