Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#rozowypasek wprowadził się do mnie na początku roku. Ona zawsze chciała mieć psa, a ja jestem kociarz. Stwierdziliśmy, że adoptujemy kota, bo w sumie moje mieszkanie - ja mam siłę głosu, a ona koty też lubi. I tak na początku lutego wzięliśmy małego kota, wszystko było super itp.. W ubiegły poniedziałek pojechałem na delegację, wracam w sobotę rano - przed drzwiami mieszkania słyszę szczekanie. No nic, wchodzę do mieszkania, i co widzę? Widzę małego psiaka, który biega razem z kotem, i różową, która mi oznajmiła że od paru dni mamy psa. Ja się wściekłem, nie było żadnej rozmowy na ten temat, zrobiła to za moimi plecami. Oczywiście się pokłóciliśmy, ja byłem stanowczo przeciw, a ona go wzięła bo "chciała i też ma swoje prawo". Rozmowa skończyła się na tym, że spakowała małą torbę, wzięła psa i pojechała do rodziców.
I teraz nie wiem co robić, bo ja psa nie chcę mieć, powiedziała, że nie szanuje jej głosu i jestem zamknięty na jej zdanie, a ja jej argumentuję, że pies się będzie męczyć,
oboje pracujemy i w ciągu dnia nie ma kto z nim wyjść, a kot załatwi się w kuwecie a i tak cały dzień śpi.
Powiedziała, że bez psa nie wróci i wyszła.
Czy ja jestem zły, czy ona ma coś ze swoją #logikarozowychpaskow i to jej odwaliło?
#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 63
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania kiedyś był mega podobny wątek. Córka niebieskiego chciała psa a ten wiedząc jaki żona ma do tego stosunek i tak go kupił xD. Żona się o to wku*. Co zrobiła? Nie ruszyła palcem przy psie, kazała córce się nim zajmować i zakazała mężowi jej w tym pomagać. Zrób tak samo. Jej pies niech ona z nim chodzi 3 razy dziennie na spacer. O 5 rano wychodzi z nim na trawnik.
  • Odpowiedz
  • 1
Pewnie ma durne koleżanki, którym powiedziała, że się Tobie "podporządkuje", a te zaczęły jej mówić, że musi WALCZYĆ o swoje potrzeby i zdanie.
  • Odpowiedz
Jako OP - 4e08bb1c84 : Do wszystkich obrońców psa i @bluberr.
Szczeniak na pewno coś napaskudzi/rozwali/pogryzie - trzeba to posprzątać.
Ja wracam prawie godzinę przed różowym i z automatu sprzątanie spadnie na mnie, bo ja lubię jak mam czysto, a nie będę siedział godziny z kleksem w pokoju.

Druga kwestia, nie zadzwoniłem ani nie pisałem do niej, ona zrobiła imbę, niech to teraz
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania według mnie to słabe co robisz, ja na twoim miejscu bym nie rozwalala związku przez to ze ona wzięła sobie zwierzaka którego nie chcesz. Owszem, mogła z tobą porozmawiać ale z tego co widzę to jesteś osobą z którą nie da się dojść do kompromisu - bo to TWOJE mieszkanie więc ty masz decydujący głos. Nie wiem ile jesteście ze sobą, mi by było szkoda związku na taką kłótnie.
  • Odpowiedz
@bluberr ale dzban. Przecież napisał w pierwszym wpisie, że kompromisem było wzięcie kota:
"Ona zawsze chciała mieć psa, a ja jestem kociarz. Stwierdziliśmy, że adoptujemy kota, bo w sumie moje mieszkanie - ja mam siłę głosu, a ona koty też lubi."

Natomiast różowa wypięła się na to ustalenie, bo pewnie myślała, że jak postawi go przed faktem dokonanym to pomarudzi i odpuści.
  • Odpowiedz
@matiss90 pewnie to działało na jej rodziców, robiła coś bez ich zgody i zawsze jej się upieklo, nie byli konsekwentni nigdy i wychowali roszczeniową pannę, najgorsze że w tej relacji ona dalej zachowuje się jak dziecko a OP musi ją wychować konsekwencją albo odpuścić sobie z nią związek
  • Odpowiedz
Kompromis według normalnej części społeczeństwa: ona chce jechać do Grecji, on do Hiszpanii, rozmawiają i dochodzą do kompromisu że polecą do Portugalii.
Kompromis według @bluberr: ona sama podejmuje decyzję wbrew wcześniejszym ustaleniom, której skutki są bardzo trudne (lub wręcz niemożliwe) do odwrócenia. On z nią rozmawia i podejmuje "wspólną decyzję", że srający, szczający i #!$%@?ący czteronożny przyjaciel którego on nienawidzi, zostaje z nimi.

Czyli w skrócie: podstaw kogoś przed faktem
  • Odpowiedz
@pawelososo nie popieram przecież tego co ona zrobiła ale #!$%@? teraz przez OPa awantury nic nie zmieni, pies jest i tyle. Podałam wyżej argument co on może w takiej sytuacji zrobić - nie zajmowac się psem. Ich kompromis co do kota wyglądał zapewne tak że on chciał kota bo to jego mieszkanie więc pies nie wchodził w grę bo on psa nie chciał.
  • Odpowiedz
@bluberr:

Podałam wyżej argument co on może w takiej sytuacji zrobić - nie zajmowac się psem.


@bluberr: Bezsens. To tak jakby pójść na układ z rodzicami którzy nie chcą szczepić swoich dzieci. Ich potomstwo, ich sprawa, ja tych dzieci wychowywał nie będę więc niech robią co chcą. Tylko te dzieci mają lub będą miały wpływ na nasze zdrowie, więc nie możemy obok
  • Odpowiedz
według mnie to słabe co robisz, ja na twoim miejscu bym nie rozwalala związku przez to ze ona wzięła sobie zwierzaka którego nie chcesz

@bluberr: Przecież to nie on rozwala związek, a ona, bo nie skonsultowała z nim tak ważnej decyzji jak adopcja psa. To nie jest świnka morska, która pożyje kilka lat w klatce, a pies, którym trzeba się zajmować czasem i kilkanaście lat. Pies to jest kula u
  • Odpowiedz