@kociooka: Przeznaczeniu, tak jak szczęściu trzeba dopomóc. A dlaczego? Bo nie ma wielu ludzi pasujących do nas. Czasem zdarza się coś co "musiało się wydarzyć".
Nie zdążyłem dopisać. Czasem dzieją się rzeczy kompletnie niespodziewane. Jeden to odbierze jako zupełny przypadek, a ktoś inny nie, bo przecież wcale tak być nie musiało. Zresztą polecam też prawo przyciągania, by sobie chociaż podstawy wyjaśnić.
@kociooka: niby nie, ale chciałbym kiedyś wejść do obskurnego klubu przez #!$%@? drzwi. Siąść w półmroku, kupić drinka, odpalić papierosa i słuchać zapomnianego już w tych czasach śpiewu na scenie dla małej publiczności.
A ona, patrzyła na mnie odkąd wszedłem. Potem nic mi do szczęścia nie byłoby mi potrzebne :).
a ja odwrotnie o tym myślę, że skoro to przeznaczenie, to co byś nie robił, ono Cię dopadnie. Nie trzeba mu pomagać
@kociooka: Przeznaczenie samo w sobie tak, ale efekt co będzie dalej i co z tym zrobisz nie bardzo. Jeśli uznajesz, że coś jest przeznaczone i nie musisz dawać żadnego wkładu od siebie, to odbierasz sobie wpływ na to co się wydarzy później. Że tak powiem "nie moja wina, bo
@kociooka: w sumie zależy jak to interpretujesz, bo można powiedzieć, że akceptuję pewien rodzaj przeznaczenia. I zaznaczam, że to tylko moje bajdurzenie. Uważam, że gdy powstał wszechświat to maszyna ruszyła i moje decyzje zależą od przeszłości. (Jak przyszło do ubrania tego w słowa to nie wiem co napisać :D) Coś na wzór przewracającego się domina. Pierwsza kostka wywołuje reakcję, która wpływa na wszystkie, tylko we wszechświecie działa to na większą skalę.
@kociooka: Tak, Twoje życie jest zapisane Magicznym Złotym Piórem w Wielkiej Księdze Przeznaczenia, zakopanej na Końcu Tęczy i jest Ci tam pisany przystojny i bogaty Książę z Bajki, musisz tylko cierpliwie czekać. :3 :*~~ <3
@Wilhelm_P dlaczego?
A ona, patrzyła na mnie odkąd wszedłem. Potem nic mi do szczęścia nie byłoby mi potrzebne :).
Pozdrawiam
@kociooka: Przeznaczenie samo w sobie tak, ale efekt co będzie dalej i co z tym zrobisz nie bardzo. Jeśli uznajesz, że coś jest przeznaczone i nie musisz dawać żadnego wkładu od siebie, to odbierasz sobie wpływ na to co się wydarzy później. Że tak powiem "nie moja wina, bo
Czyli co, przegrywy nie powinni nad sobą pracować, bo pisane im samotne życie w piwnicy? ;)