Wpis z mikrobloga

Na studiach bylem bardzo ambitny i uczestniczylem w kolach naukowych, organizowalem konferencje, nalezalem do organizacji studenckich AISEC. To bylo przez pierwsze 2 lata studiow. Potem postawilem na prace i studia zaoczne. W wieku 21 lat zarabialem ~2.5k na reke. Moze malo imponujace, ale w wieku 23 lat zarabialem juz srednio 3200-3500. Obecnie mam 25 lat i zarabiam na reke 4500zl w porywach do 4700.
Dla przecietnego Polaka (mediana 2.5k) to i tak kwota duza, skoro 50% populacji zarabia mniej niz 2.5k na reke. Dla mnie kiedys taka kwota wydawala sie duza. Obecnie... jest mur. Gorzej nie powinno byc, bo mam stabilna prace, ale moze byc ciezej przekroczyc granice 5.5-6 tys. na reke. Trafilem na lekki mur i awans na wyzsze stanowisko moze juz nie nastapic tak szybko, takze zanim te 5-6 tys. na reke osiagne moze minac troche czasu... Chyba ze znajde prace w ktorej bede robil nadgodziny, ale wtedy brak zycia calkowicie...

Wiem ze moje obecne zarobki moga nie robic wrazenia na wykopie, bo przeciez tutaj kazdy zarabia po 15k na reke...

Ale do czego zmierzam?

Ze z jednej strony z tej pensji da sie wyzyc jak ma sie swoje mieszkanie. Placisz za swoje mieszkanie moze te 600 zl czynszu+oplaty i zostaje ci na przezycie +/- 4k na przezycie. Tylko ja teraz za swoje mieszkanie (kawalerka) place ponad 1900 zl. I po odjeciu kosztow mieszkania juz mi sie tak fajnie nie zyje. Staram sie tez zdrowo odzywiac i na jedzenie srednio wydaje ok. 1000zl miesiecznie. Wiec tutaj na podstawowe rzeczy juz +/- prawie 3 tysie schodza.

Chcialbym zyc jak czlowiek CYWILIZOWANY, NA POZIOMIE: ale wbrew pozorom te 4500 - 4700 zl to jest nic.

Myslalem nad wzieciem kredytu na mieszkanie, ale JA NAWET NIE MAM ZDOLNOSCI KREDYTOWEJ. Bylem dowiadywac sie w bankach jaka wynosi moja zdolnosc kredytowa i to jest jakas porazka. Patrzylem tez na ceny mieszkan i to jest koszmar. Jak chcialbym mieszkac w miare dobrym miejscu czyli nie na obrzezach i nie w stuletniej kamienicy albo zapyzialym prlowskim bloku to musialbym wydac na mieszkanie (nie nowe tylko uzywane) ok. 400 tys zl. Za marne 2 pokoje. 12 kola za metr to standard. Wiazanie sie kredytem byloby ok gdybym kupil cos naprawde fajnego, ale jedyne na co byloby mnie stac to tylko jakies obskurne mieszkanie ktore musialbym wyremontowac w jakiejs starej patologicznej kamienicy.

Ja nie wiem skad ludzie w Polsce maja na to wszystko pieniadze, ze kupuja sobie mieszkania nawet na kredyt? Wiekszosc moich znajomych z ktorymi studiowalem albo ktorzy nie siedza w mojej branzy to zarabia mniej niz 3k na reke. Moze programisci w Polsce zarabiaja dobrze, moze tez lekarze ktorzy maja wlasne gabinety, ale ile jest takich ludzi? To sa male procenty.

Najwieksza mam beke gdy ludzie mowia ze zarabiam naprawde dobre pieniadze jak na moj wiek. Niby nie narzekam na razie na tyle abym nie mogl zwiazac konca z koncem, ale przeciez luksowow ja nie mam. Ja po prostu zarabiam wystarczajaco, zeby sie utrzymac i nie zyc jak dziad w wynajmowanym pokoju z Ukraincami i stosujac diete czokoszokowa. Ale to nie znaczy ze zarabiam na tyle dobrze ze kiedy mam ochote to sobie kupie spodnie czy jakies nowe buty, bo to tez musze odpowiednio rozplanowywac zeby w moim miesiecznym budzecie sie zmiescic.

Nie mam rodzicow ktorzy by mi kupili mieszkanie lub zebym dostal spadek po babci. Nie mam tez zdolnosci kredytowej. Jak np. mam sobie zorganizowac mieszkanie?

Moze to jest kwestia tego ze jestem singlem a gdy ma sie 2 polowke to zycie jest latwiejsze i tansze? Tylko nie sadze abym kiedykolwiek sie ozenil, stuleja mocno.

To co sie dzieje w Polsce tez nie zacheca. Niz demograficzny, a Polacy wybrali populistow TERAZ K**** MY, ktorzy zrobia wszystko by utrzymac sie przy wladzy, nie baczac na konsekwencje. Mam bol dupy o te wszystkie programy mieszkaniowe i socjalne dla patusow. Aspiruje do klasy sredniej a mam wrazenie ze to wlasnie klasa srednia jest najbardziej drenowana i wyzyskiwana na rzecz patologii.

Nie wiem czy nie rzucic tego wszystkiego i po prostu nie wyjechac. Znam angielski na poziomie C1 (musialbym sie podszkolic do C2 chociaz mysle ze niewiele mi brakuje) i nie wiem czy nie bylbym szczesliwszy w innym kraju jako pracownik fizyczny, ktory przynajmniej lepiej by zarabial. Jakby nie patrzec to moje 4.5k to nawet minimalna w Niemczech nie jest.

Troche sie rozpisalem... ale to takie troche rozmyslenia mlodego Millenialsa. Nie wiem co ze soba zrobic. Zarabiam zbyt dobrze by biedowac i zby malo by byc szczesliwym.

Naprawde... ile trzeba zarabiac w Polsce by w miare godnie zyc?

#feels #gorzkiezale #pracbaza #studbaza #zarobki
Pobierz bazinga-wazinga - Na studiach bylem bardzo ambitny i uczestniczylem w kolach naukowyc...
źródło: comment_yb3x80K9mgxavZ8rxdF6ixDxQbN17Q9s.jpg
  • 8
@bazinga-wazinga: jezeli nic cie tu nie trzyma, wyjazd jest najlepsza opcja

poza tym wazne jest gdzie mieszkasz - w warszawie 4-5k to nie jest duzo, ale w malym miasteczku calkiem niezle, a po cenie kawalerki == 2k mam wrazenie ze mieszkasz w warszawie, bo ja moja pierwsza kawalerke w miescie ~500k mialem za 600zl :D

jeszcze jedna rada - jezeli chcesz sie dobrze ustawic to musisz w tym wieku pracowac i
@nielegalny_imigrant niestety nie mam wyboru nie płacić składek emerytalnych, teraz ta różnica by mi się ogromnie przydała, żeby inwestować

Za jakieś 10 lat mógłbym zacząć odkładać, co mam odkładać teraz jak się jeszcze nie dorobiłem?